Rozdział 34

49 11 2
                                    

25.05.2016, godzina 11.53, Korea Południowa, Busan.

Taehyunga obudził zapach charakterystycznych dla szpitali środków do mycia podłóg, przez co skrzywił się. Otworzył niechętnie oczy i rozejrzał się. Dostrzegł dopiero teraz, że spał na kolanach Jeongguka. Podniósł się i zaczął sobie powoli przypominać, jak tu się znalazł. Potem do niego dotarło, że odwiedził swojego chłopaka, gdy ten oglądał koncert na tablecie jakieś pielęgniarki i zasnął u jego boku. Westchnął cicho, przecierając powieki i spojrzał na spokojną twarz Jeona, który powoli z powrotem odzyskiwał swoje kolory. Uśmiechnął się delikatnie pod nosem i palcem dotknął jego dolnej wargi, która byłą spierzchnięta przez to, że tyle czasu już nie używał żadnej pomadki ochronnej na nie. Oczy natomiast wciąż miał podkrążone i znajdowały się pod nimi sine worki.

— Czuje, że mnie dotykasz — usłyszał ochrypły głos chłopaka przez to, że dopiero przed chwilą się obudził. Po chwili otworzył swoje duże oczy i spojrzał wprost na Taehyunga, uśmiechając się delikatnie — Jak ci się spało na moim wygodnym ciele? — zażartował sobie.

Taehyung prychnął, czując, jak pieką go policzki, ale nie mógł się powstrzymać też od szerokiego uśmiechu — Lepiej niż zwykle, a tobie? Wytrwałeś do końca z oglądaniem koncertu?

Jeon pokręcił głową i westchnął głośno — Niestety nie. Ale jestem wdzięczny pielęgniarce Xianie za to, że użyczyła mi swój tablet. To naprawdę miła kobieta. Czasami mnie zagaduje — zaczął opowiadać, a Taehyung krył swoją zazdrość, gdy z takim zadowoleniem Kook opowiadał o tej kobiecie. Z drugiej strony był jej bardzo wdzięczny, że dbałą o potrzeby jego skarbu i nie dopuszczała do tego, aby ten się nudził, gdy nie spał.

Dowiedział się też, że z Jeonggukiem jest coraz lepiej pod względem zdrowotnym, lecz duch wciąż nawiedzał jego ciało i nie dało się go nijak pozbyć. Ksiądz Namjoon nie dawał rady i wątpił czy cokolwiek z tym zrobi jeszcze. Może powinien poszukać kogoś, kto zna się na tym lepiej? A może duch wcale nie był tak groźny, jak im wszystkim się wydawało? Przecież dotychczas nic złego się nie działo. Dopiero niedawno pojawiła się całą ta krew i pierun wszystko trzasnął.

Mężczyzna przez chwilę wpatrywał się w ścianę, przetwarzając w głowie każde myśli i starał się nie przegapić żądnych poszlak. Niestety żądnej nie znalazł. Kook nigdy nie zachowywał się przy nim dziwnie i nie zmieniał mu się głos, ani nie leciała mu krew... No właśnie, nie leciała mu krew! Nawet, jak kiedyś, gdy kroił warzywa na obiad zarżnął się nożem!

Dalsze przemyślenia przerwało mu pukanie do drzwi, po czym do środka weszli doktor Seokjin wraz z Księdzem Namjoonem i wyglądali jakby właśnie przebiegli jakiś maraton. Taehyung wolał w to nie wnikać. Nie jego sprawa co się działo z tymi dwoma mężczyznami i raczej wolałby nigdy się nie dowiedzieć, o co tu chodziło. Niestety obaj wyglądali na zmartwionych, co zaskoczyło Kima jeszcze bardziej. Przełknął głośno ślinę, bojąc się tego co zaraz może usłyszeć.

— Witaj Taehyung, Witaj Jeongguk. Cieszę się, że w końcu twoje funkcje życiowe wracają do normy — powiedział doktor — Myślę, że jeszcze kilka dni i będziesz mógł stąd wyjść, ale będziesz musiał co jakiś czas zgłaszać się do Księdza Namjoona z próbą wypędzenia demona.

Demona? Może to wcale nie był Demon? Może to tylko jakaś zagubiona dusza, która nie wie, iż źle czyni, będąc w ciele tak zdrowego człowieka, jakim jest Jeongguk? Cholera, z Taehyungiem to chyba było coraz gorzej, bo już nawet zaczął bronić ducha.

Nie minęła chwila, a Jeon znowu zachowywał się tak jakby nie był sobą.

Taehyung nie skapnął się, że to z winy Namjoona.

The Mysteries of Ghosts | Yoonmin |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz