Rozdział 36

48 9 0
                                    

25.05.2016, godzina 23.12, Korea Południowa, Daegu.

Przyglądał się kwiatu Azalii, który pojawił się z znikąd i zacmokał kilka razy z dezaprobatą. Jego Pan tym gestem chciał mu przekazać, że popełnił jakąś błędną decyzję. To właśnie oznaczał kwiat Azalii, który po chwili zaczął więdnąć w jego dłoni, wysuszył się i rozsypał, pozostawiając po sobie jedynie proch. Proch taki, jaki zostawiały po sobie Demony. Już wiedział co zrobił nie tak. Źle ulokował któregoś z nich albo większość. Nic nie mógł poradzić na to, iż robił to spontanicznie. Chciał jak najszybciej pozbyć się większej ilości ludzi i liczył na to, że ofiarą padnie też któryś z wybrańców. Na przykład ten najważniejszy mały gówniarz, którego tak trudno mu się pozbyć, ponieważ cały czas jest pod ochroną Park Jimina. Tego ducha naprawdę ciężko było się pozbyć. Nawet odpowiedzialność ochrony Wybrańców, która na nim na razie ciążyła nie dała rady go odciągnąć od nastolatka. Coś mu tu nie pasowało. Przecież ochrona ludzi jest ważniejsza od jakiegoś gówniarza, więc dlaczego cały czas go asekurował? Wiedział jedno; byli w zbyt bliskiej relacji. Jimin nie opuści tego gówniarza od tak. Jest dla niego zbyt ważny.

Mężczyzna próbował uknuć plan idealny, jakby tutaj pozbyć się Parka chociażby na kilka minut, aby demony mogły zająć się dzieciakiem. Niestety nie było takiej okazji. Widocznie duch wiedział czego się spodziewać ze strony zła, a spotkania i rozmowy z Minem dodawały mu sił. Jeszcze nigdy nie był tak silny i nie chronił tylu ludzi na raz, którzy byli zamieszani w całą sprawę. To niepokoiło mężczyznę. Byli naprawdę zbyt blisko. Nie wiedział czego ma się spodziewać. Jeśli tak będzie dalej to Jimin w pełni odzyska swoje siły, a to źle się skończy dla Władcy Piekieł i wszystkich Demonów oraz jego. Piekło przestanie istnieć. Wszystkie dusze będą iść do nieba, a jego władca nie będzie miał czym się żywić. To będzie koniec. Nie mógł do tego dopuścić.

Wpatrywał się w proch, jak oczarowany. Zaczęły z niego układać się wzorki. Był to język, który dobrze znał. Słowa, które mu się okazały oznaczały ''Będzie mój''. Wiedział kogo Pan Podziemi miał na myśli. Oczywiście, że wiedział. Jeszcze trochę i tak się stanie. Wiedział to. Nikt go nie powstrzyma przed wygraniem. Nawet ten gówniarz, który każdego dnia zyskiwał coraz to więcej sił. Tym razem to miała być wygrana złej strony. Co z tej drugiej byli zbyt słabi i było ich za mało. Nie uda im się. Nawet, jak Yoongi i Jimin połączą swoje siły... Chyba.

— Nie wątp w nas — usłyszał w głowie głos swojego Pana, który nie był zbyt zadowolony z jego zawahania. Podwładny od razu klęknął w kręgu, który sam stworzył i zaczął się modlić o przebaczenie. Widocznie zostało mu to darowane, ponieważ głos opuścił jego głowę, dając mu z powrotem wolność racjonalnego myślenia. Podniósł się i podszedł do okna, gdy tylko usłyszał dudniący o okna deszcz.

Anioły płakały.

Nad tym, że tym razem przegrają.

25.05.2016, godzina 23.31, Korea Południowa, Daegu.

W pomieszczeniu po raz któryś dało się słyszeć głośne śmiechy, które mieszały się z sobą, tworząc tym samym jakby radosną melodię dla ludzi, którzy czuli smutek. Każdy kto chociażby przechodził obok budynku z otwartym oknem to mimowolnie się uśmiechał. Te radosne śmiechy uszczęśliwiały, a może raczej rozbawiały. Oba były spontaniczne i zabawne, a dwójka, która je wydawała śmiała się jeszcze bardziej, gdy tylko usłyszała siebie wzajemnie.

Jeden z nich należał do Yoongiego, a drugi do Jimina, który trzymał go od tyłu i słuchał tego, co czytał mu młodszy chłopak. Były to zabawne historie ludzi, którzy chciały pochwalić się swoimi wpadkami w Internecie.

The Mysteries of Ghosts | Yoonmin |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz