17.05.2016, godzina 9.12, Korea Południowa, Daegu.
Yoongi tego dnia również wyszedł na spacer, aby złapać trochę świeżego powietrza, ze względu na to, że był zmęczony a wiatr go rozbudzał. Celowo nie założył tym razem bluzy, aby poczuć jak najwięcej zimna na swoim ciele. Wiatr tego dnia wiał z prędkością trzydziestu kilometrów na godzinę, co było mało spotykane w Korei w ciągu ostatnich lat. Właściwie to z dnia na dzień pogoda byłą coraz gorsza, a Yoongi zaczął mieć przez to wrażenie, że koniec był coraz bliższy lub po prostu był to gorszy rok, w co wątpił. Całe ciało drżało mu z zimna za każdym jego krokiem na chodniku, które spowalniał wiatr, który leciał na niego od przodu i rozwiewał jego włosy na różne strony, co było trochę irytujące, ale sprawiało, że nie myślał o złych rzeczach takich jak Wybrańcy czy też, że jest obrażony na swojego brata. Teraz w myślach jak i w uszach miał jedynie szumy. To chyba była jednak dzisiaj jedna z jego najlepszych decyzji, aby wyjść na ten spacer. Jednak powoli zaczął żałować, że nie zabrał czegoś cieplejszego ze sobą. Mógł przecież zachorować, a wtedy by było już źle nie na żarty. Nie mógł zawieść Jimina.
— Dzień dobry, sąsiedzie! — usłyszał z oddali. Rozejrzał się i po drugiej stronie ulicy zobaczył Hoseoka, który przeszedł na jego stronę, kiedy nie jechał żaden samochód i podszedł do niego — Dlaczego nie masz na sobie ciepłych ubrań? Zimno jest. Jeszcze się przeziębisz w lato. Kto to słyszał, żeby chorować latem? — mówił do niego przejęty i ściągnął z siebie swoją skórzaną kurtkę, którą czarnowłosy niepewnie od niego przyjął.
— Dziękuję — był w stanie tylko powiedzieć, bo jego zęby same zaciskały się z zimna. Włożył na siebie ubranie, patrząc na wybrańca i po chwili poczuł, jak zrobiło mu się trochę cieplej w okolicy tułowia.
Teraz za to Hoseok miał na sobie na górnym odzianiu tylko koszulkę z długim rękawem, ale zdawał się wyglądać na takiego, któremu nie było wcale zimno, co zaskakiwało Yoongiego. Ogólnie to ten człowiek był dziwny, zbyt dziwny jak na jego oko. Za to natomiast miły i pomocny. Gdyby szukał przyjaciół to z pewnością by się z nim zakolegował, ale Yoongi unikał głębszych stosunków z ludźmi, więc to odpadało. Wolał samotność albo towarzystwo brata, lecz teraz go nie było i pozostawało mu jedynie to pierwsze. On nigdy jakoś zbytnio nie chciał się z nikim zadawać, ponieważ bał się straty i tego, że będzie potem cierpiał. Dlatego wolał iść własnymi ścieżkami i uniknąć takich rozczarowań.
— Gdzie idziesz Yoongi? — zapytał Hoseok, w końcu przerywając ciszę między nimi.
— Na spacer — odpowiedział zgodnie z prawdą osiemnastolatek i poprawił swoje włosy, które zasłaniały mu widok na Hoseoka. Po chwili jednak znowu nic nie widział, więc poddał się z układaniem włosów. W taką pogodę raczej się nie dało ich mieć ładnie zrobionych.
Jung zapytał, czy może mu towarzyszyć, a on jedynie skinął głową i ruszył w dalszą drogę. Wyższy od niego chłopak cały czas coś gadał, lecz on nie za bardzo go słuchał. Wychwycił tylko pojedyncze zdania z jego ust. Ożywił się dopiero, gdy ten zaczął mówić o zwłokach, które znalazł w swoim łóżku. Yoongi z wrażenia aż się zatrzymał i mocniejszy podmuch wiatru prawie by zaraz go wywrócił. Na szczęście był tam Hoseok i go przytrzymał przed upadkiem. Obeszli naokoło osiedle, a później wrócili do swoich domów, przed czym oczywiście Min oddał sąsiadowi jego kurtkę.
Będąc w domu, usiadł w salonie w fotelu i odetchnął cicho, czując ciepło. W końcu nie było mu zimno. Jednakże był zaniepokojony Hoseokiem. Jak zwłoki znalazły się w jego domu? W dodatku w łóżku? Czy któryś z demonów zabił jakiegoś człowieka albo co gorsze... Wybrańca? Min zamknął oczy, czując strach. Co jeśli już nigdy nie zobaczy Jimina?
CZYTASZ
The Mysteries of Ghosts | Yoonmin |
Fanfic"Postać powoli zbliżyła się do łóżka i usiadła na nim, przyglądając się uważnie Yoongiemu - Też tu mieszkam... Od wielu wielu lat - wyjaśnił mu w końcu, lecz tym razem jego usta się poruszyły i rzeczywiście mówił - Dawniej nazywano mnie Park Jimin...