15.05.2016, godzina 19.02, Korea Południowa, Daegu.
Hoseok siedział w ciszy na kanapie w salonie, nie wiedząc co powinien ze sobą zrobić. Zwykle o tej porze miał jakieś zajęcia, ale tego dnia wyjątkowo mu ich brakowało. Nie miał pojęcia, dlaczego. Do tego był strasznie znudzony, to niezbyt często się u niego zdarzało, ponieważ zwykle był człowiekiem energicznym, robiącym wszystko i jeszcze więcej w tym samym czasie. Mruknął cicho pod nosem, przebijając na chwilkę panującą w pomieszczeniu ciszę i zamknął oczy. Zrobiło się ciemno, a przez jego głowę przebiegło setki tysięcy myśli na sekundę. Miał przecież zadzwonić do matki, jak już się zaaklimatyzuje w Daegu! Uśmiechnął się szeroko, dumny ze swoich pomysłów i sięgnął po telefon, który leżał na stoliku przed nim. Odszukał w kontaktach numer do rodzicielki i zadzwonił. Czekał chwilę, może dwa sygnały aż w końcu kobieta odebrała połączenie przychodzące od niego.
- Dobry wieczór, mamuś! – zawołał od razu, co z pewnością by doprowadziło do zawału matki, gdyby stała teraz przy nim. W tym momencie musiała się ona wystraszyć, gdyż usłyszał po drugiej stronie sapnięcie i przekleństwo z jej ust. Roześmiał się i pokręcił głową na to, jaka czterdziestolatka była niekulturalna w jego towarzystwie. Właściwie to znał ją na wylot, nie mieli nic przed sobą do ukrycia. Był z rodzicami niczym starzy dobrzy przyjaciele czy coś w podobie tego.
- Dobry wieczór, Hoseok. Jak się czujesz w nowym miejscu? – zasypała go od razu różnymi pytaniami, a on odpowiadał na każde z nich czasem nawet ze szczegółami. Ta natomiast słuchała go uważnie i nie przerywała za bardzo. Dopiero w jakimś ciekawym momencie dawała swój głos albo żeby zadać kolejne pytanie.
Tak minęły Hoseokowi dwie godziny. W końcu nadszedł czas pożegnania i rozłączył się po tym. Ponownie nuda dała o sobie znać, postanowił więc że przejedzie się do sklepu, aby kupić kilka potrzebnych rzeczy do domu, których mu brakowało. Miał to zrobić jutro, lecz stwierdził, iż zrobi to dzisiaj. W końcu nie miał nic do stracenia, prawda? Wzruszył ramionami, biegiem udając się do sypialni, z której zabrał kluczyki od samochodu oraz portfel, który był mu niezbędnie potrzebny. Następnie założył buty i wyszedł z domu, który kolejno zamknął na klucz, którego schował do kieszeni. Podszedł do samochodu, otworzył drzwiczki i wsiadł do środka, przekręcając mały kluczyk w stacyjce. Chwilę potem już mknął drogą do sklepu z ozdobami domowymi, który widział kilka minut drogi od osiedla, na którym zamieszkał.
Zaparkował na parkingu, swoją drogą nie był on zbytnio duży i był prawie że przepełniony. Zaskoczyło go to, ponieważ zwykle o tej porze mało ludzi było w takich właśnie sklepach. Zabezpieczył samochód przed dotarciem się do niego jakichkolwiek osób, które nie były nim i udał się w kierunku drzwi. Te rozsunęły się, kiedy tylko stanął przed nimi i wszedł do środka, od razu uderzyło w niego znane mu ciepło z wentylatorów. Wziął koszyk, znajdujący się zaraz przy ''wrotach'' i ruszył w głąb wielkiej hali, z półkami rozstawionymi po bokach, a na nich umieszczone było wiele rozmaitych ozdób, jakich jego oczy jeszcze nigdy nie widziały. Ekscytowała go każda rzecz, nawet ta najmniejsza. Nie wiedział, ile tam stał i przeglądał szklane figurki aniołków czy kwiatów, po prostu chłonął chwilę w której się znajdował. Nie mógł się zdecydować na to co wybrać, to było najgorsze i bał się, że popełni złą decyzję.
Ktoś szturchnął go w ramię. Zmarszczył brwi i spojrzał w tamtym kierunku. Zobaczył przed sobą trochę niższego od siebie chłopaka, a na jego twarzy od razu pojawił się szeroki uśmiech. Znał go. Byun Baekhyun- kolega z podstawówki, który wyprowadził się zaraz po jej ukończeniu. Stali tak patrząc na siebie, aż w końcu Hoseok odezwał się. Pogadali z sobą kilka chwil, lecz za moment Baek odszedł, ponieważ śpieszył się gdzieś. Jung został jeszcze kilka minut. W końcu zdobył wszystko, to czego potrzebował i udał się do kasy. Zapłacił za swoje nowe zdobycze i opuścił teren sklepu, żegnając się miło z ekspedientką. Odblokował drzwi od samochodu, podszedł do niego i wsiadł do środka. Położył torbę pełną różnych dyrdymałów na siedzeniu pasażera, a sam usiadł na tym kierowcy. Pare minut później był już przed domem.
CZYTASZ
The Mysteries of Ghosts | Yoonmin |
Fanfiction"Postać powoli zbliżyła się do łóżka i usiadła na nim, przyglądając się uważnie Yoongiemu - Też tu mieszkam... Od wielu wielu lat - wyjaśnił mu w końcu, lecz tym razem jego usta się poruszyły i rzeczywiście mówił - Dawniej nazywano mnie Park Jimin...