Rozdział 11

151 37 33
                                    

/// przepraszam za takie opóźnienie z rozdziałem

15.05.2016, godzina 17.11, Korea Południowa, Muan.

Eunji biegła, ile sił w nogach. W końcu czuła się wolna, mogła robić wszystko na co miała chęć. Udało jej się uciec z domu dziecka, gdzie nie czuła się najlepiej. Mieszkała tam już kilka lat i ani razu od tamtej pory się nie uśmiechnęła. Swoich rodziców straciła będąc malutką dziewczynką, nikt z dalszej rodziny nie chciał jej przyjąć, ponieważ każdy miał wiele innych zmartwień, a dziecko byłoby dodatkowym. Została oddana do domu dziecka. Traktowali ją tam źle, jak jakiś przedmiot. To samo było z resztą dzieci, które tam utknęły i nikt ich nie chciał. Żadnemu z nich nie udało się uciec, była pierwsza. Teraz gdyby miała skrzydła to rozpostarłaby je na największym wieżowcu i poleciałaby daleko stąd, jednak miała do dyspozycji tylko nogi oraz ręce. Bieg powoli już ją męczył, a ręce polały od ściskania ciężkiej torby, do której schowała wszystko, co było jej potrzebne na podróż. Wcześniej wypatrzyła w Internecie nawet rozkład jazdy pociągów. Chciała uciec do Daegu. Wiedziała, że tam będzie jej dobrze. Nie wiedziała, dlaczego ale właśnie tak czuła. Coś ją ciągnęło do tego miejsce. Kiedy jej serce coś podpowiadało, to ona wykonywała to beż żądnych ogródek. Zawsze wolała słuchać serca, a nie rozumu.

Zatrzymała się przed domem swojej najbliższej przyjaciółki- Donyah, która była w połowie mulatką. Podeszła do drzwi i zadzwoniła dzwonkiem, czekała aż ta jej otworzy. Dyszała przy tym ciężko, próbując złapać oddech, co szło jej marnie, a ciepłe powietrze jeszcze pogarszało całą sprawę. Eunji zamknęła oczy, kiedy usłyszała skrzypienie zardzewiałych drzwi, które po chwili otworzyły się wraz z jej oczami. Uśmiechnęła się szeroko na widok przyjaciółki i przytuliła się do niej mocno. Don była zaskoczona jej wizytą o tej porze, zwykle Eunji witała u niej przed szkołą, a Don ją do niej odwoziła.

- Co cię sprowadza o tej porze? – zapytała starsza o trzy lata dziewczyna, odsuwając się od nastolatki i założyła ręce na piersi. Wiedziała jakie w domu dziecka były standardy, lecz nie miała pojęcia, że Eunji przyjdzie do głowy uciekać z tamtego miejsca.

- Udało mi się! Rozumiesz to Don? Udało mi się uciec! – zawołała, uśmiechając się szeroko i ponownie spróbowała załapać trochę powietrza do płuc.

Wyższa z nich jednak nie była zbytnio zadowolona jej osiągnięciem – Po co ci to było? Gdzie teraz zamierzasz się udać? Myślisz, że ktoś cię zatrzyma u siebie z rodziny? – zapytała, marszcząc brwi.

- Po prostu mnie kryj – wyjaśniła jej sierota.

Potem odbiegła.

Donyah westchnęła głośno i pokręciła głową – Będę cię kryć, młoda – powiedziała do siebie i wróciła do progów swego ciepłego domu.

Eunji zatrzymała się dopiero, kiedy zobaczyła na chodniku w cieniu dziwne zjawisko. Mianowicie; coś tam leżało, a raczej ktoś, bo zdawało się poruszać. Zatrzymała się i patrzyła w ciszy na to, co się rozgrywało przed nią. Zobaczyła uciekającego mężczyznę, który wyrzucił za siebie sporą gałąź. Wciąż natomiast ktoś tam leżał. Czy to był napad? Wystraszyła się i podeszła bliżej. Teraz w pełnej okazałości mogła dostrzec człowieka, który leżał przed nią. Był to facet. Trochę starszy od niej zapewne. Klęknęła przed nim, słysząc jego jęki bólu i przybliżyła twarz do tej jego, która była cała poobijana i we krwi.

Nie słuchając jego lamentu, wyciągnęła z torby apteczkę, którą zabrała ze sobą i otworzyła ją. Wzięła wodę na wacik i zaczęła przemywać twarz rannego ze szkarłatnej cieczy, która wciąż wypływała. Następnie przyłożyła mu jałowy opatrunek do najbardziej drastycznie wyglądających ran. Zauważyła, że ten cały czas się jej przyglądał. Uśmiechnęła się do niego szeroko i podniosła się, a kolejno pomogła także mu w tym.

The Mysteries of Ghosts | Yoonmin |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz