22.05.2016, godzina 13.11, Korea Południowa, Daegu.
Yoongi obudził się tego popołudnia, nie będąc zbyt zadowolony z powodu pobudki, którą zafundował mu jakiś dźwięk nieznanego pochodzenia. Wydawał się on być daleko, a jednocześnie blisko i było to dziwne. Nie zrozumiał tego. Wydawało mu się, że owy odgłos pochodził właśnie z jego pokoju, a jednocześnie jakby z zewnątrz. Dźwięk był coraz to głośniejszy, a w głowie Yoongiego wydawało się jakby ktoś puszczał jakąś straszną muzykę z horroru i szedł po schodach w jego stronę. Raz było cicho, a raz tak głośno, że drażniło jego uszy. To zaczęło się robić coraz bardziej przerażające. Jakby znalazł się w jakimś koszmarze, a może nawet czymś gorszym o ile to było możliwe.
Właściwie to całe jego życie było jakimś horrorem i gdyby to było możliwe to by napisał scenariusz o sobie i nakręcił z tego film. Z pewnością ludzie by zasypiali z nudów do pewnej części. Do części, w której pojawia się Jimin. Wtedy z pewnością by bali się zasnąć, albo by byli tak zaciekawieni, że by oglądali do końca i chcieli jeszcze więcej. No właśnie, a jakby wtedy właśnie był koniec? Ta myśl go przerażała najbardziej ze wszystkich. Nawet wizja powrotu do szkoły go tak nie stresowała, jak to. Nie chciał zaprzepaścić nikomu życia na ziemi.
I jego myśli znowu wróciły do tego samego. Chciał mieć to z głowy i prowadzić dalej swoje zwykłe oraz monotonne życie. A najbardziej to chciał tego, aby jego matka znowu żyła i była obok niego wraz z ojcem, który teraz niestety siedział we więzieniu. Chciałby się cofnąć do momentu, gdy miał te cztery latka. Pamiętał, że wtedy żyło się mu beztrosko, a rodzice byli ze sobą szczęśliwi. Na myśl o nich w jego oczach pojawiły się łzy. Tak bardzo za nimi tęsknił. Chciał znowu się do nich przytulić i zasnąć z nimi w jednym łóżku, gdy bał się potworów z bajek. Jedno było pewne; to już nie wróci nigdy. Teraz był zdany na siebie i Taehyunga, którego również teraz z nim nie było. Straszne było to, że mieli tylko siebie. Znaczy... On miał tylko Taehyunga, a Tae miał jeszcze swojego narzeczonego, którego Yoongi nienawidził...
Podskoczył w miejscu, gdy usłyszał huk, a następnie zobaczył jakieś dziwne światła na ścianie. Potem ukazał mu się obraz, którego nigdy w życiu by nie spodziewał się ujrzeć. Ukazywał on wnętrze kościoła, w którym znajdowało się wielu ludzi oraz on, Jimin, Jihyun i o dziwo... Jeongguk. C on tam robił? Nie miał pojęcia, ale wiedział, że musiał się dowiedzieć. Może on też był jakoś powiązany z tą sprawą? To było coraz bardziej poplątane. Gubił już się w tej historii.
Na drugiej ścianie ukazał mu się chłopak, może w jego wieku. Zasiadł on do pianina i zaczął grać tę straszną melodię, którą Min przed chwilą słyszał. Przełknął głośno ślinę i podszedł do ściany. Wyciągnął w jej stronę dłonie i położył je na miejscu, gdzie stało owe pianino. Grający chłopak jakby próbował się odwrócić w jego stronę, później zniknął. Następnie zamiast tej sceny ukazała mu się polana, na której stało dwojga dzieci. Chłopiec i dziewczynka. Trzymali się za ręce. Ktoś zaczął ich gonić. Dwie postacie wydawały mu się być znajome, lecz nie miał pojęcia skąd je kojarzył. Zresztą nie był teraz w stanie myśleć racjonalnie. Usłyszał odgłosy strzelania. Ciało dziewczynki upadło. Koniec scenerii. Odwrócił odruchowo głowę z powrotem na pierwszy obraz, który przedstawiał kościół. Otworzył usta, gdy dostrzegł tam jedynie Jimina. Świecił się. Wysunął jedną dłoń w jego stronę, a Jimin uśmiechnął się.
— Co to ma znaczyć? Dlaczego mnie straszysz w ten sposób? — zawołał czarnowłosy, zakładając ręce na piersi, a Park roześmiał się głośno. Ten dźwięk był odległy, jakby wcale go tu nie było w tym momencie.
— To nie ja. To historia — odpowiedział mu monotonnym głosem, a następnie zniknął.
Yoongi ocknął się i pokręcił głową. Co Jimin miał na myśli, mówiąc, że to historia? Czy właśnie ukazał mu się jakiś urywek czegoś, co powinien wiedzieć? Zaczął analizować wszystkie fakty. Kościół i ludzie... Czy to mowa o wybrańcach? Dziewczynka i Chłopczyk oraz goniący ich ludzie... Czy to była mowa o Jihyun, jej przyjacielu i jego ojcu, który ich zabił? Jeśli tak to kim był grający na pianinie chłopak? Kim był drugi człowiek, który gonił Jihyun i jej kompana? Kim byli pozostali wybrańcy i co robił tam Jeongguk? Miał tyle pytań w głowie, na które brakowało odpowiedzi. Musiał je poznać czym prędzej się da. Może to było bardzo ważne do pokonania Demonów? Kto wie.

CZYTASZ
The Mysteries of Ghosts | Yoonmin |
Fanfiction"Postać powoli zbliżyła się do łóżka i usiadła na nim, przyglądając się uważnie Yoongiemu - Też tu mieszkam... Od wielu wielu lat - wyjaśnił mu w końcu, lecz tym razem jego usta się poruszyły i rzeczywiście mówił - Dawniej nazywano mnie Park Jimin...