Rozdział 7

231 47 57
                                    

// jak coś to w rozdziale nie chodzi o żaden ślub XD 

13.05.2016, godzina 13.51, Korea Południowa, Busan.

Kim Namjoon wbiegł do szpitala, trzymając za swoją sutannę. Niedawno wyszedł z kościoła po wyprawieniu mszy. Strasznie zmartwił go stan Taehyunga, dlatego przyjechał do tego miejsca jak najszybciej się dało. Mężczyzna musiał uważać na swojego podopiecznego, który był zagrożony łącznie ze swoimi najbliższymi. Najgorsze było to, iż nawet on nie potrafił wypędzić złego ducha z ciała jego narzeczonego. Namjoon przez to się zadręczał. Zaczął myśleć, iż zrobił coś nie tak przez co chciał spróbować jeszcze raz. Jednak nie mógł teraz. Ciało Jeongguka było zbyt osłabione po ostatnim razie. Musiał odpocząć i zregenerować siły. Poza tym potrzebna też była zgoda Taehyunga, lecz wiedział, że ten z pewnością się zgodzi na pozbycie się balastu. W końcu kto by chciał w swoim związku osobę trzecią? W ich przypadku chodziło o paranormalną istotę.

Ksiądz zastanawiał się, dlaczego ta akurat wybrała Jeongguka. Duchy bez powodu nie wchodziły w człowieka, zawsze miały jakiś szczególny powód. Na przykład zakłócenie spokoju, wtargnięcie na ich teren, przywoływanie ich, bądź też przodkowie, którzy zrobili coś złego w dalekiej przeszłości. Namjoon musiał jeszcze porozmawiać z Kimem na ten temat, ponieważ od samego Jeongguka nie było mowy, żeby się czegoś dowiedział. Chyba że by uciął sobie pogawędkę z ową zjawą, która go zamieszkiwała, ale to znowu by kosztowało siły chłopaka. Musiał je oszczędzać na następne próby wypędzenia. Sam już nie wiedział, co powinien zrobić.

Pojechał windą na odpowiednie piętro, zdenerwowany. Tupał cały czas nogą stojąc w miejscu i przytrzymując się barierki w małym pomieszczeniu, w którym był jedynie z jakąś kobietą i płaczącym niemowlakiem, który patrzył na niego wyłupiastymi oczami, machając przy tym malutkimi i tłuściutkimi rączkami. Uśmiechnął się rozczulony, ale po chwili ten skrzek zaczął mu przeszkadzać. Na szczęście znalazł się na odpowiednim piętrze w mniej niż minutę. Opuścił windę, żegnając rodzicielkę płaczącego dziecka i pierwszą rzeczą, którą zrobił było wybranie się do gabinetu doktora Seokjina. Zdzwonił się z nim, kiedy jechał już samochodem do tego miejsca.

Zapukał do drzwi i gdy usłyszał zgodę na wejście to wpakował się do środka. – Wiadomo co u Kim Taehyunga oraz jego narzeczonego? – zapytał od razu, pomijając witanie się z nim. Tamten natomiast spojrzał na niego znad komputera i uniósł brwi. Zastanawiał się, co sprawiło, że Namjoon się tak troszczył o tych dwóch chłopaków. Nie potrafił się jednak tego domyślić, to jeszcze nie był ten czas, żeby Seokjin coś wiedział. Jednak ten moment już się powoli zbliżał i miał on sprawić, że lekarz już nie będzie miał takiego samego podejścia do życia.

- Może tak byś się przywitał, co? – odpowiedział mu Jin, uśmiechając się delikatnie pod nosem i podniósł się, podchodząc do niego. Pokazał palcem na swój policzek i założył ręce na piersi, oczekując aż Ksiądz zrobi to co powinien. Namjoon wywrócił oczami i cmoknął szybko odpowiednie miejsce – Tak lepiej... Więc Jeongguk ma się trochę lepiej. Gorączka już powoli mu opada i jego oddech wraca do normy, to samo z pulsem. Jednakże jeszcze samodzielnie nie może podnieść się z łóżka z wiadomych powodów, nie wiadomo co mógłby zrobić... A raczej ta zjawa co w nim siedzi. One są zdolne do wszystkiego, racja? – młodszy Kim skinął głową na potwierdzenie jego słów. – Taehyung natomiast zemdlał zaraz po tym, jak wykonał do ciebie telefon. Tego powodem jest przemęczenie i odwodnienie jego organizmu. Nie pił ani nie jadł nic przez cały ten czas, co Jeongguk trafił do nas oraz miał wiele wrażeń, więc jasne, że to musiało się źle skończyć – pokręcił głową.

- Duch nie próbował nic przekazać? – Namjoon nerwowo zagryzł wargę i rozejrzał się – Nie zbroił nic? – ponownie przeniósł wzrok na swojego kochanka, który odpowiedział krótko „nie''. Tyle dobrego, iż zjawa na chwilę obecną dała sobie spokój z dręczeniem Jeona, który w tym momencie nie był skory do walki z nim. – Chyba muszę się zająć osobiście Taehyungiem, żeby uważał na siebie – stwierdził poważnym tonem, na co Seokjin parsknął śmiechem – Pójdę z nim pogadać.

The Mysteries of Ghosts | Yoonmin |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz