///
1/5 ff za nami. Tu się trochę już wyjaśni.
Miłego weekendu! :*
///
14.05.2016, godzina 21.18, Korea Południowa, Busan.
Pielęgniarka zaraz po sprawdzeniu co u jej pacjentów udała się do pomieszczenia socjalnego, gdzie przebrała się w swoje ubrania i pożegnała się ze swoją koleżanką, która przejęła na noc jej dyżur. Byłą tam też inna kobieta, której, jednakże nie znała. Wolała nie poznawać. Słyszała od Jeonhee, że ta nie należy do zbyt miłych ludzi. Xiana zdecydowanie unikała takich. W sumie to nie raz na oddziale trafił się jej ktoś niemiły, co ją strasznie irytowało. Przecież podstawą było to, aby być dla kogoś miłym, kiedy ten ktoś chce się tobą zająć. Zwykle trafiała na takich, którzy nie dali nawet krwi sobie pobrać na badania. Jeden pacjent to ją nawet kiedyś ugryzł. Kiedy sobie o tym przypomniała to skrzywiła się zniesmaczona. Do tej pory miała na nadgarstku ślad jego zębów.
Mruknęła cicho pod nosem, żegnając się z kilkoma młodymi, którzy siedzieli na krzesłach w poczekali z ręcznikami, szamponami oraz ubraniami na zmianę. Czekali na swoją kolej, aż będą mogli się wykąpać. Uśmiechając się pod nosem, doszła do windy i wcisnęła na przycisk w dół. Metalowe drzwi po chwili się otworzyły, więc weszła do środka i zjechała na parter. Gdy wyszła na zewnątrz od razu uderzyło w nią zimne powietrze, a wiatr tej nocy wiał zdumiewająco szybko. Jej włosy zaczęły rozwiewać na wszystkie strony, sprawiając, że zagrodziły jej oczom widok. Odgarnęła je szybko zaczynając się tym denerwować. Niesforne kosmyki znalazły swoje miejsce za jej uszami, a ona założyła na głowę kaptur od swojej bluzy, aby te więcej się nie demoralizowały na jej głowie.
W końcu zaczęła iść w stronę parkingu. Tym samym próbując z kieszeni wyciągnąć swój telefon komórkowy, jednak przypomniało jej się po krótkim momencie, iż jeden z pacjentów znalazł go rano na korytarzu i urządzenie było roztrzaskane. Przyłożyła dłoń do czoła zdenerwowana. Musiała szybko dojechać do domu i zadzwonić do swojego męża ze stacjonarnego. Obiecywała mu, że zadzwoni jeszcze dzisiaj, ponieważ ten był w delegacji od kilku dni i nie mieli jak się z sobą widywać. Pozostawał im kontakt przez telefon.
Od kluczyła drzwi od samochodu i wsiadła szybko do środka, od razu kluczyki wsadzając do stacyjki i przekręciła je. Niedługo potem była już na głównej drodze i zmierzała w kierunku swojego domu, który był oddalony od szpitala tylko o kilka kilometrów. Zwykle dojazd zajmował jej koło kwadransa, ale dzisiaj miała jakieś dziwne przeczucie, aby jechać wolno. Jakiś głoś w jej rozumie jej to podpowiadał. Ona zwykle słuchała swojego rozumu, więc i teraz też to uczyniła. Tym razem dojechała w dwadzieścia minut. Ostrożnie zaparkowała w garażu, uprzednio wysiadając, aby go otworzyć i krótką chwile potem już była w ciepłym domu, otoczona zapachem kwiatów i czuła się bezpiecznie. Brakowało jej tu tylko męża, który objąłby ją swoimi silnymi rękoma i trzymałby ją w nich do samego rana.
Od razu na myśl o nim podeszła do wiszącego na ścianie telefonu stacjonarnego i uśmiechnęła się na myśl o tym, iż zaraz usłyszy jego kojący głos. Wbiła numer, który znała już na pamięć i przyłożyła słuchawkę do ucha. Kilka sygnałów potem w końcu odebrał.
- Halo, Xiana? Dlaczego dzwonisz do mnie z domowego? – zapytał zmęczonym głosem, jakby przed chwilą jeszcze spał. Kobieta zdziwiła się, przecież jej mąż zwykle nie sypiał o tej porze jeszcze. Może tak go wykończył lot samolotem? Nie miała pojęcia, ale wolała go nie pytać, nie chciała go denerwować niepotrzebnie swoją dociekliwością.

CZYTASZ
The Mysteries of Ghosts | Yoonmin |
Fanfiction"Postać powoli zbliżyła się do łóżka i usiadła na nim, przyglądając się uważnie Yoongiemu - Też tu mieszkam... Od wielu wielu lat - wyjaśnił mu w końcu, lecz tym razem jego usta się poruszyły i rzeczywiście mówił - Dawniej nazywano mnie Park Jimin...