Rozdział 25

81 22 0
                                    

20.05.2016, godzina 10.21, Korea Południowa, Daegu.

Yoongi był zmęczony. Cała ta monotonia zaczęła go dręczyć. Co dwa dni chodzenie do sklepu, spacery, siedzenie do trzeciej, wyczekiwanie Jimina i... Po prostu nie wierzył, że kiedykolwiek to przyzna, ale zaczął tęsknić za szkołą. Tęsknił za swoim życiem, gdy nie był jakimś tam wybrańcem. Teraz wszystko wydawało się być inne. Chciał to jak najszybciej zakończyć, chciał, aby Jimin dał mu spokój i przede wszystkim chciał być wolny od wszelkich zmartwień. Dlaczego to było takie trudne? Bardzo chciał odnaleźć wszystkich potrzebnych ludzi i dokonać tego, czego oczekiwał od niego Park Jimin. Po tym będzie mógł wrócić do swojego życia.

Podniósł się z łóżka, przecierając oczy pięściami i poszedł do łazienki. Spojrzał na swoje odbicie w lustrze i skrzywił się. Dlaczego Jimin go wybrał? Nie był ani mądry, ani odważny, a co dopiero nawet ładny. Yoongi uważał się za osobę bez urody i poczucia stylu, lecz Taehyung bez przerwy mu powtarzał, że tak nie jest. Teraz niestety go tu nie było.

Chłopak przysunął się bliżej lustra i począł wyciągać z włosów spinki, które wpiął tam w nocy, zaraz przed pójściem spać. Dbał o to, aby jego twarz nie miała skaz, jednak tego do końca nie dało się uniknąć. Zawsze musiała tam być jakaś niedoskonałość, którą starał się zatuszować. Gdy wszystkie kolorowe spinki leżały już na szafce to umył zęby, twarz, ręce oraz rozczesał swoje włosy. Swoją drogą przydałaby się im jakaś mała zmiana. Może podcięcie? Farbowanie? Nie miał pojęcia, co zrobić. Na razie jednak wolał je zostawić takie, jakie były. Jeszcze by mu się oberwało od Taehyunga, gdyby zrobił coś nie tak.

Wrócił do pokoju, gdzie rozebrał się ze swojej piżamy w gwiazdki, założył świeżą bieliznę oraz ubrania i zszedł do salonu. Nie czuł głodu, nie miał nawet czasu na jedzenie. Musiał starać się opanować moc teleportacji jak najszybciej. Od tego zależało życie jego, jak i wszystkich ludzi z całego świata. Na tę myśl zdenerwował się jeszcze bardziej. Nie mógł pozwolić na koniec. Musiał wygrać. Wygrać dla Jimina, dla ludzi. Nie chciał, aby ktokolwiek umierał, nawet ci, którzy dręczyli go i ci, których nie znał.

Zacisnął mocno powieki, siadając na kanapie i wziął głęboki oddech. Nie mógł zawieść, nie mógł. Musiał się postarać i to bardzo. Miał coraz mniej czasu. Gdy otworzył ponownie oczy, nie był już u siebie w domu. Znowu znajdował się w szpitalu... Co? Pokręcił głową, zdenerwowany. Czy każdego wybrańca znajdzie w szpitalu? Cholera. Gdzie tym razem był? To na pewno nie był ten w Busan, gdzie spotkał Taehyunga. Wyglądał zupełnie inaczej. Nawet można powiedzieć, że ładniej.

Podniósł się z krzesła, na którym siedział i poszedł korytarzem. Gdzie? Sam nie wiedział. Było pusto. Dopiero będąc blisko recepcji zauważył mężczyznę, który rozglądał się na boki, jakby kogoś szukał. Przygryzł wargę, bojąc się nawet podejść i zapytać, gdzie się znajdował. Jednakże musiał przezwyciężyć swój strach. Wziął głęboki oddech. Wtedy pomyślał o wszystkich tych ludziach, którym groziło niebezpieczeństwo, a ich życie było w jego rękach. Poczuł odwagę, co jeszcze nigdy się nie stało. Podszedł do obcego człowieka i bez ani jednego zająknięcia zaczął mówić, co go zdziwiło.

— Przepraszam, mógłby Pan mi powiedzieć, gdzie obecnie się znajduję? — zapytał, przyglądając się facetowi, który spojrzał w jego kierunku, unosząc brwi. Chyba nie rozumiał, co miał na myśli osiemnastolatek. — Co to za miasto, w którym jestem? — zapytał go ponownie Yoongi.

— Jesteś w Goyang, kolego — odpowiedział mu tamten, a później obali stanęli jak wmurowani, gdy w ich głowach pojawiła się myśl ''Jesteś Wybrańcem'' i Yoongi już wiedział, że znalazł kolejnego — Mówiłeś coś? — zapytał go obcy.

The Mysteries of Ghosts | Yoonmin |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz