/// rozdział dedykuje mojej Mafii 😎
Little_SilverXXD PanCake707 ThePandzia617.05.2016, godzina 23.23, Korea Południowa, Daegu.
Otworzył oczy, czując ból w okolicy kręgosłupa przez to, że spał w fotelu w takiej niewygodnej pozycji. Mruknął cicho, podnosząc się i wyciągnął telefon, którym podświetlił sobie drogę do gniazdka. Włączył światło, jęcząc niezadowolony na kontakt z mocnym światłem i zacisnął mocno powieki, po czym przetarł je pięściami pozbywając się spod nich zaschniętych resztek ropy. Później przypomniało mu się, że powinien o czymś porozmawiać z Jiminem, lecz poprzednim razem mu się nie udało i wykończony przy tym zasnął. Spojrzał na godzinę. Już niedługo miała być północ. Przespał aż tyle czasu? W sumie to się sobie nie dziwił, ponieważ ostatnio spał zbyt mało. Mimo wszystko i tak czuł się zmęczony i dwanaście godzin snu nic mu się zdało.
Wrócił na fotel i szeroko otwartymi oczami wpatrywał się w ścianę, na której wisiała duża ramka ze wspólnym zdjęciem całej rodziny. Był tam malutki on, którego matka trzymałą na rękach, a obejmował ją ojciec. Natomiast pod ich nogami stał Taehyung i trzymał go za malutką rączkę, patrząc w jego stronę. Po bokach stali dziadkowie i zmarły już dawno brat od strony ojca. Rodzicielka nie miała żądnego rodzeństwa. Yoongi pamiętał, że miał tylko tego jednego wujka, który odszedł, kiedy czarnowłosy skończył sześć lat. Jakoś zbytnio nikt się tym nie przejął, ponieważ mężczyzna nie był zbyt lubiany w domu ani przez ludzi z zewnątrz. Yoongi nawet nigdy za bardzo go nie znał i nie chciał poznać. Bał się go.
— Jimin? Jesteś tu? — spytał cichutko, próbując swoich sił z kolejnym nawiązaniem kontaktu z duchem, lecz ponownie na marne, gdyż ni uzyskał nawet malutkiego znaku od niego. Wziął głęboki oddech. Przecież Jimin obiecywał mu, że będzie zawsze. Dlaczego nie dotrzymywał danego słowa? Miał mu pomagać ze wszystkim. Yoongi zaczął się bać, iż już nie zobaczy o trzeciej godzinie, jak to zawsze było. Bał się, że już wcale go nie zobaczy.
Głupi duch. Pomyślał, niezadowolony wydymając wargę i założył ręce na piersi. Był oburzony i zły na takie zachowanie Parka. Później przypomniała mu się pewna sytuacja, kiedy stał przed drzwiami od pomieszczenia, do którego nie mógł wejść i spinka z jego głowy upadła, po czym jakaś siła niezidentyfikowana ją podniosła i wplotła z powrotem w jego włosy. I jeszcze to dziwne muśnięcie na ustach, jakby ktoś go pocałował... Czy to wszystko było sprawką Jimina?
— Te młody, nie zapędzaj się tak z tymi przemyśleniami — usłyszał w głowie głos Parka i nie mógł nic poradzić na to, że uśmiechnął się szeroko, chcąc zacząć z podekscytowania tańczyć, że w końcu mu się udało zyskać z nim jakiś kontakt. Z drugiej strony jego policzki oblały się mocną czerwienią, odznaczając to że był zakłopotany, bo... Jak mógł pomyśleć o tym, że istota nieludzka mogłaby go pocałować? To musiałoby być dziwne i niestosowne, gdyby jego opiekun tak zrobił — Dobra, czego chciałeś? Jestem trochę jakby zajęty.
— Nie musisz być taki niemiły dla mnie — chciał odpowiedzieć mu Yoongi, lecz z jego ust nie wydobył się żaden głos. Zamiast tego, ta myśl pojawiła się w jego głowie i zdawała się oddalać coraz bardziej wraz ze słowami Jimina. To było dziwne. Jego umysł zdawał się być jedną wielką próżnią i nie pojawiała się w nim żadna myśl, poza słowami które chciał wypowiedzieć. — Czy ja naprawdę rozmawiam z tobą za pomocą myśli? — oparł się o zagłówek fotela.
Chwila ciszy — Masz rację. To twój kolejny dar, Yoongi. Używaj go tylko stosownie — ostrzegł go Jimin, wzdychając — Przepraszam, że tak się zachowuje względem ciebie, ale mam na oku aż trzech idiotów, którzy pakują się w kłopoty. Z czego naprawdę jeden z tych Wybrańców jest irytujący — Min mógł poczuć jakby ten wywrócił oczami.
CZYTASZ
The Mysteries of Ghosts | Yoonmin |
Fanfiction"Postać powoli zbliżyła się do łóżka i usiadła na nim, przyglądając się uważnie Yoongiemu - Też tu mieszkam... Od wielu wielu lat - wyjaśnił mu w końcu, lecz tym razem jego usta się poruszyły i rzeczywiście mówił - Dawniej nazywano mnie Park Jimin...