/// nowe informacje, które są bardzo ważne zostały zawarte w tym rozdziale ;*
16.05.2016, godzina 23.39, Korea Południowa, Busan.
Jongin był zmartwiony stanem Kyungsoo, który tego wieczoru zachowywał się niezwykle podejrzanie i sam chciał targnąć się na swoje życie. To nie było normalne. Jongin próbował się domyślić, co mogło być tego powodem, ale nic nie przychodziło mu do głowy. Jednocześnie był wystraszony, ponieważ pierwszy raz w życiu był świadkiem takiego wydarzenia. Nawet zajrzał do laptopa Kyu, aby zobaczyć czy nikt czasem nie pisał do niego żadnych gróźb albo sam Kyu nie pisał dziwnych scenerii w swoich książkach. Nic nie znalazł. To wszystko było podejrzane. Przecież, gdy wrócił do pokoju hotelowego to jego narzeczony zachowywał się normalnie i nawet zaparzył kawę. Dopiero, gdy Jongin zaczął mu opowiadać czego się dowiedział to coś się zmieniło i zaczął wariować. Kim nie miał już o niczym pojęcia w tym momencie. Musiał go o to wypytać, gdy tylko odzyska przytomność. Nie mógł tak przecież tego zostawić.
Sięgnął po swój dziennik i dopisał do niego wszelkie nowe informacje, które poznał na temat Jihyun oraz Jeongguka. Później przeczytał kilka razy to co już miał i próbował się doszukać tego, co zostało pominięte, jednak nic takiego nie znalazł. Przez najbliższe pół godziny robił tylko to. Nic nie wymyślił, co się mogło jeszcze stać. Jedynie zrobił plan wydarzeń wszystkiego po kolei. Po przeczytaniu po raz któryś z rzędu w końcu doszukał się pewnej luki. Kim był ten mężczyzna, który pomógł ojcowi Jeona w morderstwie? Postawił przy tym znak zapytania. Musiał się dowiedzieć, ale skąd? Wątpił, żeby ktoś był świadkiem tego zdarzenia poza piętnastolatkami, ojcem Jeona oraz tym tajemniczym facetem, o którym nie było mu nic wiadomo nawet z historii starszej kobiety, która zamieszkiwała obok ruin domu Jihyun.
Potem wpadł na pewien pomysł. Skoro Jeongguk naprawdę był duchem w ciele jakiegoś człowieka i leży w szpitalu to mógłby mu wszystko wyjaśnić, prawda? W końcu chyba nie było aż tak trudno nawiązać kontaktu z istotą martwą? Pokręcił głową. Coraz bardziej jego umysł szwankował. Nie powinien się tak narażać, jednakże chęć poznania całej prawdy była o wiele silniejsza. Stwierdził więc, że w najbliższym czasie złoży wizytę w szpitalu u Jeongguka.
Poderwał się wystraszony z łóżka, słysząc dzwoniący telefon i złapał szybko urządzenie w dłoń. Kto o tej porze zawracał mu głowę? Przecież było już kawałek po północy. Może to jego matka? U niej w Anglii była obecnie zupełnie inna pora. Chyba czternasta czy piętnasta godzina. Spojrzał na wyświetlacz. Był zszokowany, ponieważ dzwonił do niego szef. Nie miał pojęcia, czego ten od niego teraz chciał. Pokręcił głową i niepewnie odebrał od niego połączenie.
- Dobry wieczór - usłyszał w słuchawce głos mężczyzny, w którym dało się słyszeć niezadowolenie. Wieczór? Chyba raczej noc. Jongin miał chęć to skomentować i wytknąć mu, że odzywa się dopiero o tej porze, ale się nie odezwał i czekał na wyjaśnienia. Szef zawsze mówił w jakieś prawie dzwonił. - Doszły mnie słuchy na twój temat Jonginie.
- Dobry wieczór, szefie - przywitał się, zaskoczony. Jakie słuchy? Domyślał się, że obgadywał go przy kolegach? - Co Pan ma na myśli? - zapytał, aby się upewnić.
Była chwila ciszy. Potem głębokie westchnienie złości ze strony mężczyzny. Kim nie mógł nic na to poradzić, ale obawiał się coraz bardziej. Nie chciał dostać upomnienia. Chociażby tego pierwszego. Nigdy sobie u nikogo nie grabił, był jednym z najlepszych policjantów na komendzie w Hanam. Przez wiele lat swojej służby nie sprawiał nikomu trudności i sumiennie wykonywał wszelkie zalecane mu zdania. W ukryciu jednak dopuścił się kilku występków, które nie do końca były zgodne z jego prawami
CZYTASZ
The Mysteries of Ghosts | Yoonmin |
Fanfiction"Postać powoli zbliżyła się do łóżka i usiadła na nim, przyglądając się uważnie Yoongiemu - Też tu mieszkam... Od wielu wielu lat - wyjaśnił mu w końcu, lecz tym razem jego usta się poruszyły i rzeczywiście mówił - Dawniej nazywano mnie Park Jimin...