/// przepraszam. Nie miałam czasu nic napisać, ale teraz już wracam i będę nadganiać ze wszystkim powoli.
Miłego wieczoru!
19.05.2016, Godzina 3.01, Korea Południowa, Daegu.
Yoongi obudził się kilkanaście minut przed trzecią. Zbudził go dzwoniący budzik, który wcześniej sobie ustawił na drzemkę, a teraz od tamtego czasu próbował domyślić się, jak działał jego nowy dar. Spróbował się teleportować do kuchni- nic z tego. Potem do salonu- również nic. Mimo wszystko nie poddawał się z tym. Wiedział, że coś go kiedyś w końcu doprowadzi do sukcesu. Yoongi mimo, iż zdawał się być człowiekiem, który się poddaje to jednak był dzielny. Pozory potrafiły nieźle zmylić ludzi. Zdążył się już tego przekonać na własnej skórze i to nie jeden raz. Czasami jednak trudno było wziąć się w garść, gdyż nie mógł się dowartościować, ale pewność siebie wracała wraz z kolejnymi pięcioma minutami i była jeszcze większa niż przedtem.
Nie mógł nic na to poradzić, ale często czuł się wyprany z życia i emocji. To tylko dlatego, iż brakowało mu bliskości, rodziców oraz przyjaciół, których nie posiadał nigdy. Właściwie to jego rówieśnicy się na nim wyżywali i z ich winy popadł w jakiegoś rodzaju depresję, która dawała swoje objawy w nieoczekiwanych momentach. Wystarczyła minuta tego, że czuł się szczęśliwy, a po chwili już to się ulatniało i zastępowało smutkiem, którego nijak nie mógł się pozbyć. Często jednak był obok Taehyung i potrafił mu w niewysokiej mierze poprawić humor swoją obecnością, lecz teraz go nie było obok. Nie mógł pomóc. Właściwie to Yoongi nawet nie chciał jego pomocy. Był zły na starszego brata o to, iż od tak go porzucił i kazał sobie radzić samemu. Głupi Jeongguk był ważniejszy od niego? To było irytujące. Nic nie mógł na to poradzić, ale naprawdę nienawidził tego człowieka, który odbierał mu jedynego członka rodziny, który mu pozostał. Yoongi nie chciał, aby Tae go porzucił. Bał się zostać samemu. Wiedział, że by sobie nie poradził.
Tej nocy czuł się przytłoczony wszystkim wokół siebie. Nie wiedział, dlaczego. Z resztą często miał różnego typu odczucia bez żądnego sensownego powodu. Niekiedy nawet nie dało się ich określić. Najwięcej jednak był to smutek pomieszany z melancholią. Dość często użalał się nad sobą w myślach, lecz nie potrafił wtedy wydusić z siebie ani jednego słowa. Zwykle mówił bardzo mało. Odzywał się tylko wtedy, gdy był o to proszony albo miał do udowodnienia jakąś rację lub stawał w obronie kogoś mu bliskiego. Może to było dziwne, ale Yoongi już taki był.
Zmarszczył brwi, gdy wyczuł mrożący krew w żyłach mróz. Czyżby Jimin? Spojrzał w kąt pomieszczenia i zobaczył przed sobą jednego z demonów. Był szpetny i swoim wyglądem przyprawiał Yoongiego o mdłości. Z jego ust wydostawał się odór zgnilizny, a on sam był w pół szkieletem, któremu gniły pozostałości mięśni, osadzone na kościach. Yoongi w życiu nie widział bardziej szkaradnej istoty od właśnie tej. Poczuł panikę. Nie było obok Jimina, nie wiedział, jak sobie poradzić. Wziął głęboki oddech, przypominając sobie o tym, że powinien krzyczeć. Zrobił to po tym, jak jeden palec demona dotknął jego ust. Bał się, strasznie się bał. Po chwili kreatura zniknęła mu z oczu. Odetchnął z ulgą i otarł pot z czoła.
Spojrzał na zegarek. Zmarszczył brwi, dostrzegając, że był już kawałek po trzeciej w nocy, a Jimin się nie zjawił. Zamiast niego był ten demon. Chłopak posmutniał. Był pewien, że dzisiaj będzie mógł zobaczyć swojego towarzysza na czas zadania. Trochę brakowało mu Jimina, jego głosu oraz tych chytrych uśmiechów i dokuczania z jego strony. Nie mógł nic na to poradzić, ale bardzo polubił tego ducha, myśl, że niedługo go nie będzie sprawiała, iż jego smutek przybrał na sile jeszcze bardziej. Mimo, że Jimin był często irytujący i go straszył to i tak... Nie wyobrażał sobie teraz dni bez niego.
CZYTASZ
The Mysteries of Ghosts | Yoonmin |
Fanfic"Postać powoli zbliżyła się do łóżka i usiadła na nim, przyglądając się uważnie Yoongiemu - Też tu mieszkam... Od wielu wielu lat - wyjaśnił mu w końcu, lecz tym razem jego usta się poruszyły i rzeczywiście mówił - Dawniej nazywano mnie Park Jimin...