A więc on nadal żyje.
Jaka ulga. Podejrzewałem to, ale nie mogłem być tego pewnien.
- Co ty tu robisz? - spytał Sasuke nieco ostrzej niż zamierzał.
- Przyszedłem zobaczyć się z twoim bratem - wyjaśnił chłopak.
Itachi, co?
Zawsze Itachi.
Dlaczego nikt nie potrafi dotrzeć jego prawdziwej twarzy?
- Itachi jest na misji - odparł sucho Sasuke. Jego matka wymieniła spojrzenie z Shisuim.
- Pokłóciliście się? - spytał jego starszy kuzyn, przyjmując z wdzięcznością jedzenie od kobiety. - Słyszałem, że masz dziś zły dzień, Sasuke.
- Nie... Nie pokłóciliśmy się.
Jeszcze nie.
Sasuke podszedł do stołu i usiadł obok kuzyna. Chciałby mu tak wiele powiedzieć! Chciałby go ostrzec. Chciałby go o tak wiele wypytać! Czy kiedykolwiek był świadomy prawdziwej natury Itachiego? Czy próbował go powstrzymać, i dlatego zginął?
- W takim razie dobrze - rozluźnił się Shisui. - Jak ci idzie w Akademii?
Co oni mają z tym pytaniem...
Tym razem jednak Sasuke mógł coś więcej powiedzieć. Gdy narzekał na męczących znajomych z klasy - jak cudownie było się komuś wyżalić! - jego rodzina pokiwała ze zrozumieniem głową. Nie czuł się tak swobodnie od dobrych paru lat. Oczywiście, zdarzało mu się zrelaksować się i po prostu cieszyć się czasem wolnym z przyjaciółmi, ale zawsze gdzieś w głębi jego głowy czaiła się nieustępliwa myśl, przypomnienie, że musi się zemścić. Że nie może sobie pozwalać na takie idiotyczne zabawy.
- To chyba jakaś klątwa braci Uchiha - zaśmiał się Shisui. - Zawsze musicie być popularni. Robię się zazdrosny!
- Nie masz czego zazdrościć, Shisui - rozległ się kolejny głos, na dźwięk którego uśmiech zniknął z twarzy Sasuke. Odwrócił się wolno, czując, jak piękny sen zamienia się właśnie w koszmar.
Oto bowiem oparty o ramę drzwi stał jego starszy brat, Uchiha przeklęty Itachi. Ubrany był w swój zwykły, codzienny strój, a długie czarne włosy opadały mu przez ramię. Jego twarz była spokojna i na pierwszy rzut oka nic nie wskazywało na to, że przed nimi stoi seryjny morderca. Wygladał młodziej niż Sasuke go zapamiętał, ale to nie było dziwne. Przecież znajdował się w przeszłości, więc On też musiał być młodszy.
- Jak długo może zająć człowiekowi przebranie się? - westchnął Shisui, ale na jego twarzy widniał uśmiech.
Itachi zignorował jego pytanie i podszedł do brata i matki.
- Witaj, Sasuke - odezwał się łagodnie.
- Cze- Cześć - wydusił z siebie Sasuke, spinając się. Tak łatwo byłoby go teraz zaatakować i poderżnąć mu to jego przeklęte gardło... Tylko co później? Jak miałby wytłumaczyć matce i kuzynowi, dlaczego zabił brata? Zresztą wątpliwym było, by Uchiha cholerny Itachi tak łatwo dał się pozbyć.
Itachi usiadł obok niego, a potem zerknął w bok.
- Dobrze się czujesz? - spytał, a jego głosie pojawiła się troska. - Matka mówiła, że rano byłeś zupełnie jak nie ty.
Jak możesz mnie o to pytać? Przecież ciebie nic to nie obchodzi! Chcesz tylko siły dla samego siebie! Nigdy nie myślałeś o mnie jak o bracie!
CZYTASZ
Re: Nienawiść
FanfictionUchiha Sasuke przez całe swoje życie patrzył na swojego brata: najpierw z podziwem, później z nienawiścią. W końcu udaje mu się osiągnąć swój cel i pokonać raz na zawsze Itachiego. Budzi się w jaskini w otoczeniu nieznanego mu członka Akatsuki, któr...