- Czyli? - Sasuke spojrzał na kuzyna z irytacją i niechętnie usiadł na wolnym krześle.
- Już, już, weź mnie tak nie poganiaj - uśmiechnął się Shisui, ale zaraz spoważniał. - Jak wiesz, Mikoto-sama została zamordowana. Sytuacja była dość napięta, gdyby klan się od tym dowiedział, bez wątpienia oskarżyłby Hokage-sama i Rada Starszych.
Umilkł na chwilę.
- Powiem ci na razie wersję oficjalną, dobrze?
Sasuke skinął głową.
- Oficjalnie to Ita stał za zamachem na waszą matkę - Shisui uniosł rękę, powtrzymując nastolatka przed odezwaniem się. - Najpierw mnie zaatakował, a potem wszedł w konszachty z Akatsuki oraz wspólnie zaczęli spiskować, by pozbyć się waszych rodziców i samemu przejąć klan. Mikoto-sama to odkryła i próbowała go powstrzymać, ale zauważyła go moja matka. Skutek był taki, że gdy Hokage-sama przybył pod świątynię, było już za późno.
- Przecież to same bzdury, wyssane prosto z palca! - zbulwersowany Sasuke przerwał kuzynowi, wstając gwałtownie.
- Później Ita uwolnił jednego z członków Akatsuki, który był jego współpracownikiem i opuścił Konohę - ciągnął niezrażony Shisui. - Klan był w szoku. Dotąd zawsze wioska była ich wrogiem, a teraz nagle okazało się, że mają wspólnego przeciwnika. Łatwo było uwierzyć, że Ita jest tym złym. Nigdy nie miał zbyt wielu przyjaciół. A ponieważ wróg mojego wroga jest moim przyjacielem... Cóż, bajeczka była dość ładna.
- To niemożliwe. - Sasuke zmarszczył gniewnie brwi. - Byłem przy Itachim. Nie miał czasu, aby zabić naszą matkę. To był Madara.
We wzroku jego kuzyna pojawiło się niezrozumienie.
- Madara?
- Mniejsza o to - machnął ręką zirytowany Sasuke. - Posłuchaj, sam Hokage był przy tym. Musiał wiedzieć, że Itachi nie...
Urwał, gdy przypomniał sobie ostatnie chwile tuż przed tym, gdy opuścił przeszłość.
- Danzou-sama - wyszeptał Itachi, opierając się o pień drzewa, spuszczając głowę. - Pewnie będzie chciał ze mną porozmawiać. To na niego Hokage-sama kazał nam czekać.
- Danzou - niemal wysyczał Sasuke. - To on wrobił w to wszystko mojego brata. To zawsze jest on.
Shisui popatrzył na niego z zaskoczeniem, a jego usta rozciągnęły się w uśmiechu.
- Taka jest też moja teoria - przyznał. - Rada Konohy chciała skierować gniew klanu Uchiha w jakieś inne miejsce. Znasz Itę, on zawsze myślał trochę w innych kategoriach. Jeśli dzięki temu mógłby uspokoić sytuację, zrobiłby to.
- I nikt go nie bronił? - nie mógł uwierzyć Sasuke. - Twoja matka? Izumi? Przecież one tam były!
Uśmiech na twarzy Shisuiego zniknął.
- Izumi zniknęła tego samego wieczoru, co Ita. Mówią, że została zabita, choć ciała nie znaleźli, albo też że współpracowała z Itą. Ale ja myślę, że po prostu nie chciała go zostawić samego. A moja matka nie żyje.
Na moment Sasuke nie wiedział, co powiedzieć.
- Jak to? Przecież ona...
- Już ci mówię, spokojnie. Twój ojciec wrócił wcześniej, niż miał zamiar. Ponoć, gdy się dowiedział, co się stało, strasznie się wściekł. Miał zamiar się udać wprost do mojej matki, by poznać prawdę, ale gdy tylko wszedł do domu, okazało się, że popełniła samobójstwo, wieszając się w pokoju.
CZYTASZ
Re: Nienawiść
FanfictionUchiha Sasuke przez całe swoje życie patrzył na swojego brata: najpierw z podziwem, później z nienawiścią. W końcu udaje mu się osiągnąć swój cel i pokonać raz na zawsze Itachiego. Budzi się w jaskini w otoczeniu nieznanego mu członka Akatsuki, któr...