Następny ranek zapowiadał się spokojnie, ale Sasuke i tak zebrał się szybciej niż zwykle.
Dziś Shisui zginie.
Zanim ktokolwiek wstał, chłopak ruszył wprost do domu swojego kuzyna, ciesząc się w duchu, że wciąż pamięta drogę. Zatrzymał się przed niepozornymi drzwiami i zastukał w nie zdecydowanie.
Po chwili dobijania się do mieszkania usłyszał kobiecy głos, którego w pierwszej chwili nie rozpoznał:
- Otwórzże wreszcie te cholerne drzwi, myję głowę!
- Dlaczego to zawsze na mnie na spadać otwieranie drzwi? - ten głos był już bardziej znajomy. Drzwi otworzyły się i wyjrzała przez nie twarz przecierającego oczy Shisuiego. - Kogo tam niesie i czego...? O, hejka, Młody. Coś się stało?
- Musimy porozmawiać - zaczął Sasuke.
- Teraz? - jego kuzyn ziewnął rozdzierająco.
- Teraz - potwierdził Uchiha. - Masz chwilę?
Shisui zerknął we wnętrze mieszkania, po czym skinął głową i cofnął się o krok.
- Wejdziesz? - spytał zapraszającym tonem.
Ale Sasuke pokręcił głową. Nie miał aż tyle czasu, by spędzać go, siedząc z kuzynem. Musiał wrócił do domu, nim ktokolwiek by się zorientował, że go nie ma. W szczególności ojciec. Areszt domowy teoretycznie wciąż obowiązywał, choć Sasuke zorientował się, że tylko Fugaku przywiązuje do niego jakąkolwiek wagę. Gdy tylko w domu panowała Mikoto, kobieta zachęcała chłopaka do wymykania się z rezydencji i nie miała nic przeciwko kryciu go.
- Więc o co chodzi? - Shisui zmrużył oczy. - Nie możesz załatwić tego innym razem? Dziś...
- Mam przeczucie, że dziś umrzesz - przerwał mu Sasuke.
Shisui przez chwilę milczał, po czym wybuchnął śmiechem.
- Hej, za kogo ty mnie masz? Nic mi się nie stanie i...
- Ja nie żartuję. - Raz jeszcze przerwał mu Sasuke. - Sądzę, że ktoś chce cię zabić.
Uśmiech zniknął z twarzy jego kuzyna. Raz jeszcze zerknął do wnętrza mieszkania, po czym odezwał się, tym razem trochę ciszej:
- Dzisiaj? Akurat dzisiaj?
- Dzisiaj.
- Dzisiaj, co? - zastanowił się na głos Shisui. - Nie, to chyba jednak nie przypadek. Młody, czy Fugaku-sama lub Mikoto-sama coś ci powiedzieli? Albo Ita? Złamał się w końcu, co? Proszę, powiedz mi, że ci wszystko wyjaśnił.
Tym razem to Sasuke zmrużył oczy.
- O czym ty mówisz?
Shisui przygryzł wargę.
- Myślałem, że w końcu ci powiedzieli. Ale skoro nie... Co za idiota z tego Ity... - westchnął ciężko. - Nieważne. Nie przejmuj się tym. Bredzę. Jak zawsze zresztą.
- To jest powiązane z tym, o czym rozmawiałeś ostatnio z Itachim? - Sasuke nie dał się zwieść.
Jego kuzyn popatrzył na niego badawczo. Otworzył usta, po czym rozmyślił się i pokręcił głową.
- To, o czym rozmawialiśmy z Itą... To... To tylko takie nasze żarty.
- W takim razie czemu powiedziałeś, że zginą ludzie?
Shisui skrzywił się, a z jego oczu zniknęły radosne błyski. Rozejrzał się wokół, nachylił się do kuzyna i ściszył głos:
- Młody, naprawdę sądzę, że powinieneś o wszystkim wiedzieć, ale twoi rodzice są przeciwni, więc ja też nic ci nie mogę powiedzieć. Wybacz, musisz poprosić Itę, by ci wszystko wyjaśnił. On się jest w to wszystko najbardziej wplątany i to on powinien ci wszystko przekazać. Uwierz mi, najchętniej bym ci wszystko powiedzieć, ale coś mu obiecałem, a ja nie łamię obietnic.
CZYTASZ
Re: Nienawiść
FanfictionUchiha Sasuke przez całe swoje życie patrzył na swojego brata: najpierw z podziwem, później z nienawiścią. W końcu udaje mu się osiągnąć swój cel i pokonać raz na zawsze Itachiego. Budzi się w jaskini w otoczeniu nieznanego mu członka Akatsuki, któr...