32. Ojciec i syn

430 30 5
                                    

Uchiha Fugaku nie był zły na swojego najstarszego syna, przyszłość i nadzieję klanu, ponieważ ten jawnie sprzeciwił się jego decyzjom.

Nie, Uchiha Fugaku nie był zły.

Był wściekły.

Z trudem udawało mu się utrzymać opanowany wyraz twarzy, gdy rozmawiał z innymi członkami klanu. Kątem oka zauważył swojego młodszego syna, który podszedł do nich, ale nie odezwał się do niego. Musiał ustalić szczegóły ataku. Na razie wyznaczył kapitanów. Oni dobiorą drużyny oraz przekażą mu propozycje. On je zatwierdzi. A potem ruszą z atakiem, tak jak zaplanowali.

Odczekał chwilę, aż wszelkie wątpliwości pytających zostały rozwiane i dopiero wtedy odwrócił się do żony i synów.

- Wracajcie do domu - nakazał im. Wolał, by nie dowiedzieli się, jak bardzo jest niezadowolony z najstarszej latorośli. - Itachi, zostań.

Jego syn skinął głową w milczeniu. Mikoto objęła obronnym gestem swą najmłodszą pociechę i pociągnęła Sasuke do wyjścia.

- Chodź, jest już późno - odezwała się. Sasuke zawahał się.

- Nie mogę zostać? - spytał, a jego głos zabrzmiał dziwnie irytująco w uszach jego ojca.

- Nie. Mam ważne sprawy do omówienia z twoim bratem.

- Przecież ja...

- Sasuke - nie dał mu dojść do  głosu mężczyzna. - Wiem, że zebranie musiało cię zaskoczyć. Końcówka zupełnie wyrwała się spod kontroli. Musiałeś się przestraszyć. Ale dasz radę. Jesteś silny. W końcu jesteś Uchihą. Mikoto, weź go do domu.

Kobieta popatrzyła na męża z zamyśleniem.

- To była długa noc - przyznała. - Sasuke, chodź. W domu odpowiem na wszystkie twoje pytania.

Jej spojrzenie powędrowało ku starszemu z synów. Wysłała mu nieme przeprosiny.

Przepraszała go. Ona! Mikoto! Przepraszała syna za to, że mimo jej sprzeciwu klan kontynuował plan!

W którym momencie naiwne podglądy Itachiego zainfekowały jej umysł? Czy to właśnie robiła z Sasuke? Fugaku będzie musiał zadbać o to, by po zamachu odseparować ją od synów. Miała na nich zły wpływ. Mężczyzna popełnił błąd i pozwalał jej gdy Itachi był młodszy spędzać z pierworodnym więcej czasu. Uczyła go kompletnie nieprzydatnych shinobi rzeczy - gotowania, prania, sprzątania, zawodów czysto kobiecych. Chłopcu zdawało się to podobać, więc Fugaku ignorował to, tak samo jak jego zbyt częste treningi z bratem. 

Ale to był błąd.

Mikoto spojrzała na męża, jakby obawiając się, czy nie zrobi czegoś ich najstarszemu synowi, ale ten tylko ponaglił ją dłonią. Jeszcze zanim kobieta z dzieckiem opuścili pomieszczenie, Fugaku zmroził spojrzeniem Itachiego, który z spokojną, opanowaną minę - musiał ją odziedziczyć po ojcu - stał oparty o jeden z filarów świątyni.

- Co ty wyrabiasz, Itachi? - spytał gniewnie Fugaku. - O czym ty myślisz, podważając moje decyzje?

Spojrzenie jego syna było zimne. W takich chwilach jego ojciec nie poznawał swojego dziecka. Nie tak go wychował! Itachi miał być jego następcą, przyszłością klanu! A tymczasem od małego był inny, zupełnie jakby był dorosłym w ciele dziecka. Z tego powodu Fugaku często zapominał, ile chłopak miał rzeczywiście lat, co jednak nie zwalniało go z odpowiedzialności wobec rodziny.

Itachi nie odpowiedział. Fugaku  skrzyżował ręce i obrzucił syna uważnym spojrzeniem. Wedle klanu i Konohy był dorosły. Powinien się więc zachowywać jak dorosły.

Re: NienawiśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz