Sasuke nie miał pojęcia, ile czasu minęło oraz co dokładnie się stało.
Wiedział jedno.
Zawalił.
Zawalił, tracąc nad sobą panowanie.
Czy on naprawdę był aż takim idiotą? Jego całą przewaga polegała na tym, że znał przyszłość. Że brat traktował go jal głupie dziecko.
A teraz to wszystko zniszczył.
Kilkoma słowami. W kilka minut.
Jeszcze nigdy Sasuke nie był aż tak zły na samego siebie.
Teraz zaś... Teraz zaś leżał na czymś miękkim, otulony kocem, a czyjaś dłoń gładziła go delikatnie po twarzy. W pierwszym odruchu miał ochotę się zerwać, by pokazać, że już nie śpi, ale w tej samej chwili zrozumiał, że właśnie obok niego toczona jest jakaś rozmowa, której część był w stanie usłyszeć:
- ...na nim Kotoamatsukami? - to bez wątpienia był głos jego matki. Coś w nim sprawiło, że Sasuke zrozumiał, że przerywanie kobiecie w tym momencie byłoby szczególnie złym pomysłem. Ponadto, poruszany temat przykuł uwagę chłopaka.
- Nie złość się, ciociu - odezwał się na to Shisui, próbując załagodzić całą sytuację. - Chciałem tylko go uspokoić. Przepraszam.
Uspokoić?
Sasuke zmusił się do zachowania zimnej krwi. Najwyraźniej oboje myśleli, że nadal śpi. A to znaczyło, że mógł się od nich czegoś dowiedzieć.
- Nie - tym razem odezwał się jego brat, którego głos był co najmniej dziwny. Gdyby Sasuke lepiej go nie znał, powiedziałby, że Itachi był zmęczony. Ale to nie była prawda. Jego brat nigdy nie był zmęczony. - To ja powinienem przepraszać. Sasuke musiał coś o tym usłyszeć.
Dłoń gładząca policzek chłopaka cofnęła się. Czyja to była dłoń?
- To nie twoja wina - zaprotestował od razu Shisui. - Przecież nie gadasz o tym na prawo i lewo. Jednak... Myślicie, że Młody powie o tym komuś z klanu?
- Nie... Powiem mu, by milczał - odezwała się jego matka z bliska. A więc to to była jej dłoń? Jakim cudem nie zauważyła, że nadal nie śpi?
Milczał? Dlaczego niby nie miałbym nikomu o tym mówić?
- Mam nadzieję. Jeśli klan się o tym dowie... - Shisui zawiesił głos. - To się nie skończy dobrze. Ludzie zaczną zabijać, tylko po to by zyskać tą moc. A Mangekyou nie przynosi szczęścia, wierzcie mi. Żadna moc nie jest warta takiej ceny.
Odezwał się ten, który ją zdobył.
Przez chwilę wszyscy milczeli, aż Shisui raz jeszcze się odezwał, tym razem jakby niepewnie:
- Ej, a może on coś usłyszał? No, wiecie... Jeśli chodzi o tą sprawę.
Serce Sasuke zamarło na chwilę.
O czym on znowu mówi? Jaka znowu sprawa?
- Nie... Nie wydaje mi się - Itachi od razu zrozumiał, co ma na myśli jego kuzyn. - Uważamy, by nie mówić na ten temat w towarzystwie Sasuke. Nie chcemy go w to wplątywać.
"Uważamy?"
A więc oni wszyscy wiedzą, o co w tej całej sprawie chodzi, tylko mi nic nie mówią?
- I sądzisz, że to w porządku? Sasuke też jest Uchihą. Prędzej czy później...
- Nie - przerwał mu Itachi. - Nie dowie się. Po prostu będziemy ostrożniejsi.
CZYTASZ
Re: Nienawiść
FanfictionUchiha Sasuke przez całe swoje życie patrzył na swojego brata: najpierw z podziwem, później z nienawiścią. W końcu udaje mu się osiągnąć swój cel i pokonać raz na zawsze Itachiego. Budzi się w jaskini w otoczeniu nieznanego mu członka Akatsuki, któr...