Prawdę?
Prawdę... Tu musi chodzić o ten wielki sekret, który ukrywali Shisui i Itachi.
Sasuke zmrużył oczy, po czym otworzył usta, by dopytać, co miał dokładnie jego ojciec ma myśli, ale nie dane mu było się odezwać.
- Nie. - Poderwał się Itachi, dotąd opanowany. Teraz zaś... Teraz zaś jego głos podszyty był desperacją. - Nie możesz mu tego powiedzieć. Nie możesz.
- Ależ mogę - Fugaku w odpowiedzi zmierzył wzrokiem swojego syna. - I to zrobię.
Itachi pokręcił głową, wstając.
- Nie możesz mu tego powiedzieć - powtórzył. - Sasuke ma tylko osiem lat. Nie ma potrzeby mieszać go w takie rzeczy.
Znowu.
Znowu jest coś, o czym nie chce, bym wiedział.
Sasuke zacisnął usta ze wściekłością, nienawidząc swojego brata jeszcze mocniej, niż kiedykolwiek wcześniej. Zawsze tak było. Zawsze był dla niego niepotrzebną, irytującą przeszkodą, której pozbyłby się z radością przy pierwszej lepszej okazji.
- To ja zdecyduję, czy go mieszać, czy nie.
- Konoha... - zaczął Itachi, po czym urwał. - Jeśli Sasuke się dowie, to...
- To Konoha co? - Fugaku uniósł brew. Mikoto jedynie mocniej ścisnęła jego ramię, a jej oczy wpatrzyły się w rozlany napój.
Palce Itachiego zacisnęły się na stole.
- Konoha... - raz jeszcze powtórzył, ale tak samo jak wcześniej nie dokończył. Zamiast tego spróbował innej taktyki: - Sasuke może i ma duże umiejętności, ale jest tylko dzieckiem. Na nic się nie przyda. Nie ma potrzeby, by cokolwiek wiedział.
Fugaku uśmiechnął się z politowaniem.
- Czy ty naprawdę uważasz, że zdołasz go powtrzymać przed szukaniem prawdy, szczególnie teraz, gdy już tyle usłyszał?
Itachi pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Nie możecie mu tego powiedzieć. Po prostu nie możecie i nie powinniście.
- Nie tobie decydować, co powinniśmy robić, a co nie - głos ich ojca był suchy. - Siadaj.
Itachi nawet nie drgnął.
- Siadaj. - Oczy głowy klanu zabłysły czerwienią. - Teraz.
Oczy jego starszego syna także zalśniły, gdy ten spróbował ponownie:
- Nie.
Coś zmieniło się w wyrazie twarzy ich ojca.
- Itachi. - Wymówił imię chłopaka niemal jak przekleństwo. - Siadaj. To rozkaz.
Po chwili wahania chłopak opadł na krzesło niczym marionetka, której przecięto nitki utrzymujące ją w pionowej postawie. Opuścił wzrok, a jego oczy, ponownie czarne, ze zrezygnowaniem wpatrywału się w ziemię.
- Zrozumiałem, ojcze - jego głos był cichy, pusty.
Fugaku niemal głową z zadowoleniem, a Mikoto pogładziła go delikatnie po ramieniu, by zniknąć w kuchni, z której po chwili wróciła, niosąc ścierkę i będąc gotowa do starcia plamy po napoju, który tak niedawno jeszcze piła.
Sasuke poruszył się niespokojnie. Od kiedy jego ojciec miał aż taką władzę w ich domu? Owszem, może i był głową klanu, ale podróżnik w czasie jeszcze nigdy nie widział swojego brata tak... Tak pokonanego, tak zrezygnowanego.
CZYTASZ
Re: Nienawiść
Hayran KurguUchiha Sasuke przez całe swoje życie patrzył na swojego brata: najpierw z podziwem, później z nienawiścią. W końcu udaje mu się osiągnąć swój cel i pokonać raz na zawsze Itachiego. Budzi się w jaskini w otoczeniu nieznanego mu członka Akatsuki, któr...