W biurze Trzeciego Hokage znajdowała się niecodzienna ilość osób. Sam Trzeci siedział spokojnie za swoim biurkiem, wspierany przez milczącą obecność swojego zaufanego doradcy, Shimury Danzou.
Wzrok obu mężczyzn spoczął na młodym chłopaku, który przyklęknął przed nimi z szacunkiem. Za nim zaś stała kobieta o podobnych do niego rysach twarzy, unosząc dumnie podbródek. W przeciwieństwie do syna nie przyszła do swoich przełożonych, ale po to, by rozmawiać jak równy z równym.
- Hokage-sama, Danzou-sama - odezwał się Uchiha Itachi.
Hiruzen machnięciem ręki nakazał pozostałym członkom ANBU opuścić gabinet. Skoro chłopak tutaj przyszedł, mogło chodzić mu o tylko jedno: o misję, którą mu przydzielili. Trzeci był jej przeciwny całym sercem, ale czas uciekał im przez palce, a zamach mógł się zacząć lada dzień. Konoha musiała zadziałać przed nimi, nie zważając na koszty.
Tylko w takim razie, co tu robiła jego matka?
Chłopak wyprostował się, a następnie cofnął o krok, jasno dając do zrozumienia, że to nie on jest ważniejszym rozmówcą. Wzrok Hokage skierował się na dotąd milczącą kobietę. Nie miał najmniejszego pojęcia, o czym ona myśli. Jej udziału w ogóle nie było w planie.
Oczywiście, był świadomy szalonego planu, jaki przedłożył mu Shisui. Zgodził się na niego z wyraźną niechęcią, licząc, że a nóż się uda. Poprzedniego wieczoru dostał jednak jeden, krótki raport: "to nie wystarczy". Przesłanie było jasne: klan myślał w tym momencie tylko o buncie.
- Nazywam się Uchiha Mikoto - odezwała się kobieta, a w jej zwykle łagodnym głosie pojawił się lód. - Jestem żoną Uchihy Fugaku, będącego głową mojego klanu. W imieniu klanu Uchiha przyjmuję waszą propozycję.
Twarz Hokage drgnęła, gdy usłyszał te słowa. Starzec pozwolił sobie na chwilowe rozluźnienie. Jeśli dzięki tej kobiecie uda się powstrzymać zamach...
- Jak chcesz to niby zrobić? - ostry głos Danzou przeciął powietrze. - Jak sama powiedziałaś, jesteś tylko żoną. Nie masz prawa przemawiać w imieniu całego klanu.
Hiruzen zacisnął dłonie na blacie biurka. Oczywiście, przekonać klan Uchiha to jedno, a przekonać Danzou to drugie.
- Jestem tego świadoma - twarz kobiety przypominała beznamiętną maskę. Zaraz jednak na jej ustach pojawił się nieprzyjemny uśmieszek. - W przeciwieństwie do niektórych, potrafię myśleć, Shimura-san.
- I co niby chcesz zrobić, kobieto? - uniósł jedną brew tamten. - Sama chcesz wszystko zmienić? Widzę, że członkowie klanu Uchiha jak byli aroganccy, tak tacy pozostali.
- Właśnie przez takie myślenie mój klan postanowił przejąć wioskę - odparła niemalże radośnie Mikoto. - Jesteście w stanie nas powstrzymać?
- Oczywiście, że jesteśmy - powiedział pewnym tonem Danzou. - Konoha nie ma litości dla zdrajców.
Kobieta westchnęła, nawijając na palec kosmyk włosów.
- Ależ ja nie chcę z wami walczyć, Shimura-san - zamrugała oczami, jakby z ogromnym zdziwieniem. - Przed chwilą właśnie powiedziałam, że przyjmuję waszą propozycję... Jeśli, rzecz jasna, była szczera.
- Była - tym razem zdecydował się odezwać Trzeci Hokage, nie mając zamiaru dopuścić Danzou do głosu. - O ile to możliwe, chcę rozwiązać całą tę sytuację bez uciekania się do środków siłowych.
- Proszę mnie nie próbować omamić takimi słodkimi słówkami, Hiruzen-dono - nim zdążył powiedzieć coś więcej, kobieta znowu dorwała się do głosu. - Jesteśmy shinobi. Zadaniem shinobi jest zabijać przeciwników, nie bacząc na wiek, płeć, czy pochodzenie. Nasz świat nie jest przyjaznym światem. Nie zawsze da się wszystko rozwiązać bezkrwawo.
CZYTASZ
Re: Nienawiść
FanfictionUchiha Sasuke przez całe swoje życie patrzył na swojego brata: najpierw z podziwem, później z nienawiścią. W końcu udaje mu się osiągnąć swój cel i pokonać raz na zawsze Itachiego. Budzi się w jaskini w otoczeniu nieznanego mu członka Akatsuki, któr...