37. Ostrzeżenie

374 30 7
                                    

Pole treningowe pełne były dzieci, które z bardziej lub z mniej zaciętymi minami próbowały sprawić, by ich shurikeny trafiły w sam środek tarczy. Część z nich wyraźnie rywalizowała z innymi, inna zaś część z trudem powstrzymywała ziewanie. Pomiędzy nimi zaś przechadzali się nauczyciele, kiwając głowami, gdy wszystko było w porządku oraz poprawiając uczniów, gdy zachodziła taka potrzeba.

Jeden z tych uczniów, w którego wypatrywało się wiele dziewczęcych spojrzeń, przerwał ćwiczenia, wyczuwając, że ktoś go obserwuje. Jakby od niechcenia rzucił shurikenami w tarczę, a następnie odwrócił się do najbliższego z instruktorów.

- Idę do toalety - powiedział, ignorując westchnienia jego koleżanek z klasy, gdy okazało się, że trafił bezbłędnie.

Chłopiec nie odszedł za daleko. Gdy tylko skręcił za róg Akademii, zatrzymał się i spojrzał w bok. Tam, oparty o ścianę budynku stała zamaskowana postać w stroju bojowym ANBU. Maska zakrywała jej twarz, przez co nie było możliwym stwierdzenie wieku owej osoby.

- Czego chcesz? - spytał chłopiec na powitanie.

Nieznajomy wojownik w odpowiedzi uniósł dłoń i ściągnął maskę, odsłaniając na chwilę swoją twarz. Młodszy z nich zmrużył oczy.

- Nii-san - odezwał się ze zdumieniem. - Co ty tu robisz?

Uchiha Itachi uśmiechnął się. Tak samo jak rankiem, grzywka opadała mu na oczy. Upewniwszy się, że brat go rozpoznał, ponownie założył maskę, upodobniając się tym do jednego z wielu anonimowych członków tej elitarnej formacji. Długie, czarne włosy związane miał w niesfornego kucyka, który przerzucił sobie przez ramię.

- Przyszedłem się pożegnać - odezwał się starszy z braci. - Dostałem dłuższą misję i prawdopodobnie nie będzie mnie przez kilka następnych dni.

Uchiha Sasuke zacisnął usta.

- Jaką misję? - w głosie chłopca pojawiła się zaciętość, o którą Itachi by go nie podejrzewał.

- Nie mogę powiedzieć. To ściśle tajne.

- Wiesz, że jesteś irytujący?

- Tak - chcąc nie chcąc, Itachi uśmiechnął się.

- I rozumiem, że nie powiesz mi, ma czym ma polegać?

To chyba oczywiście. Nie mógłbym przecież tak po prostu ci oznajmić, że dostałem misję zabicia naszego ojca.

- Tak.

Sasuke założył ręce na piersi, wyraźnie niezadowolony z odpowiedzi. Po jego wzroku Itachi rozpoznał, że jego brat szuka tych, którzy mogliby ich podsłuchiwać bądź obserwować, zdecydował się więc odezwać pierwszy:

- Możesz pytać. Tu jesteśmy bezpieczni.

Młodszy Uchiha parsknął.

- Przecież o tym wiem. Więc? Jak poszło to spotkanie z Hokage?

Itachi zastanowił się nad odpowiedzią.

- Dobrze - zdecydował się ostatecznie. Nie mógł powiedzieć bratu zbyt wiele. Najlepiej by było teraz dla Sasuke opuścić wioskę, tak, jak planowali, ale teraz.... - Hokage-sama zgodził się, by matka przejęła kontrolę nad klanem. Udzielił jej wsparcia. Moja misja wyeliminowania klanu została zlikwidowana.

Skłamał. Wcale tak nie było. Później, gdy jego matka wróciła już do rezydencji, został wezwany przed Radę Starszych. Ci zaś oznajmili, że jego misja zostaje czasowo zawieszona. Jeśli coś pójdzie źle, jeśli choć jedna osoba z klanu ośmieli się powiedzieć coś niewłaściwego, jego rozkazy powrócą.

Re: NienawiśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz