Stanęli przed nim we dwoje, ona i on. Trzy filiżanki z parującym napojem, dwie pary tak bardzo do siebie podobnych, czarnych oczu.
Sasuke uniósł brodę.
Dobra. Czas jakoś wyjaśnić mój napad gniewu.
Tak, by to zabrzmiało w miarę logicznie.
Mikoto usiadła przy stole, kładząc na blacie filiżanki. Nogę założyła na nogę, przysunęła do siebie cukier, który usłużnie dosunął jej Shisui. Powoli, powoli wrzuciła do środka jednej z filiżanek kopiastą łyżeczkę słodkiego proszku i z werwą zaczęła mieszać, nie przejmując się hałasem, jaki tworzyła łyżeczka, odbijająca się od ścian naczynia.
- Więc - odezwała się po chwili kobieta, nie patrząc na syna - uspokoiłeś już się?
Shisui stanął tuż przy drzwiach, niczym strażnik więzienny, pilnujący by nikt niepożądany nie wszedł do środka - ale i również, by pomieszczenia nie opuścił.
Po raz kolejny, odkąd Sasuke się obudził, chłopak poczuł, że zawalił na całej linii.
- Tak - wymamrotał, spuszczając głowę. Nie było mu przykro, nigdy by nie było z tak głupiego powodu - ale jego rodzina oczekiwała od niego skruchy. Chcieli ją, to ją zobaczą. To nic, że była nieprawdziwa. - Przepraszam.
Mikoto wciąż na niego nie patrzyła.
- Mamy kilka pytań - powiedziała beznamiętnie.
No jakżeby inaczej. Oczywiście, że mieli jakieś pytania.
- Dlaczego powiedziałeś bratu takie okrutne rzeczy? - łyżeczka zatrzymała się, ale oczy wciąż wpatrzone były w wymieszany napój.
Jak zawsze. Itachi coś zrobi źle, a Sasuke ma płacić za jego czyny. Bo przecież niemożliwym było, by to starszy z braci jakoś zawinił, czyż nie?
- Straciłem nad sobą panowanie - zaczął Sasuke. Dobre, to było dobre. Mówił prawdę, a więc może do niej dodać jeszcze trochę kłamstwa. Takie kłamstwa były najlepsze.
Bowiem powiedzenie im prawdy o sobie odpadało na samym początku.
Raz, że by mu nie uwierzyli. Dwa, że nawet jeśli, to zabraliby go na jakieś badania, a Sasuke straciłby przez to cenny czas. Trzy, że chłopak nie był już taki pewnien, czy może ufać kuzynowi. Cztery, że Uchiha po prostu nie miał ochoty się dzielić z nikim tą wiedzą, a tym bardziej nie miał ochoty, by wpatrywali się w niego, jak na jakieś dziwadło.
- Miałem...sen - dodał podróżnik w czasie.
- Sen. - Powtórzyła Mikoto.
- Bardziej koszmar - sprecyzował Sasuke. Tak... To było dobre. Mógł za jednym zamachem wytłumaczyć swoje zachowanie i wzbudzić w nich wątpliwości co do starszego Uchihy.
- Co ci się śniło, Młody? - Shisui nie spuszczał z niego bacznego wzroku.
- Śniło mi się... - Sasuke zawachał się. Jak wiele mógł im powiedzieć? Ale właściwie, już i tak wystarczająco dużo im powiedział. - Śniło mi się, że Itachi cię zamordował, tylko po to, by zyskać Mangekyo.
Jego kuzyn zamrugał oczami, raz, szybko.
- A potem Ita... Nii-san postanowił wybić cały nasz klan, by przetestować swoje możliwości. I zrobił to.
Po tych słowach zapadła cisza.
- A ciebie zabił? - odezwał się po chwili jego kuzyn.
- Nie - Sasuke skrzywił się. - Powiedział, że jestem zbyt słaby i że nie warto mnie zabijać.
CZYTASZ
Re: Nienawiść
FanficUchiha Sasuke przez całe swoje życie patrzył na swojego brata: najpierw z podziwem, później z nienawiścią. W końcu udaje mu się osiągnąć swój cel i pokonać raz na zawsze Itachiego. Budzi się w jaskini w otoczeniu nieznanego mu członka Akatsuki, któr...