4. Kropla, która przepełniła czarę

770 50 14
                                    

Rozmowa nie kleiła się, nawet Sasuke był w stanie to wyczuć. Mimo starań jego matki, mimo wtrącanych co jakiś czas głupich żartów jego kuzyna, widać było wyraźnie, iż czują się nieswojo.

Cholera. Czy naprawdę moje zachowanie jest aż tak inne od tego, jaki byłem jako dziecko?

Sasuke wkrótce zamilkł, zdecydowany zjeść jak najszybciej obiad, po czym zniknąć. Najlepiej nie rozwalić połowy pokoju przy okazji. Już i tak samo przebywanie w pokoju z tym człowiekiem sprawiało, że tracił resztki swojej już i tak nadwyrężonej cierpliwości. Przez ostatnie dziewięć lat... Przez ostatnie dziewięć lat robił wszystko, byle tylko unikać wymawiania jego imienia. Żył tylko po to, by go zabić. Trenował, porzucił własne szczęście - wszystko w tym jednym celu, byle tylko się zemścić.

A teraz on siedział obok niego, jak gdyby nigdy nic i Sasuke nie mógł nic na to poradzić.

Oczywiście, mógłby spróbować zaatakować brata. Może nawet by go zranił.

Ale co potem? Jak zareagowałaby jego łagodna matka? Co zrobiłby kuzyn, wciąż przekonany, że Itachi jest jego przyjacielem?

Oni wszyscy byli tacy ślepi. Tacy naiwni.

Ale Sasuke nie mógł ich winić. Sam przecież, jak był mały i głupi, to tego nie zauważył.

Nie było żadnej możliwości, by Sasuke miał im to za złe.

Z całą pewnością nie miał im tego za złe.

I z całą pewnością nie uważał, że akurat ludzie zgromadzeni w tym pokoju powinny być w stanie zauważyć prawdę.

- A tak swoją drogą, gdzie kupiłaś ten ładny obrusik, ciociu? - trajkotał pomiędzy jednym kęsem a drugim Shisui.

Kobieta wzruszyła ramionami.

- Z tego co pamiętam, to chyba twoja mama mi go podarowała... - zastanowiła się na głos.

- Mama? - zdumiał się chłopak. - Jejku. To ona może być jednak człowiekiem.

- Ej, ej, ej, nie obrażaj mojej siostry - kobieta pogroziła mu ostrzegawczo palcem, uśmiechając się jednakże przy tym. - Bo jeszcze Rei cię dopadnie i przyjdziesz tutaj, prosząc o azyl.

Sasuke zmusił swój umysł, by przypomniał sobie wygląd ciotki. Kobieta była matką Shisui'ego, ale bardzo rzadko ich odwiedzała, w przeciwieństwie do syna. Sasuke nie był w stanie już nawet sobie przypomnieć, jak wyglądała i jaki miała charakter. Właściwie... Czy on ją kiedykolwiek spotkał? Znał jej imię, kojarzył z opowieści, ale chyba nigdy nie mieli okazji zobaczyć się twarzą w twarz.

Zresztą, to nie miało teraz najmniejszego znaczenia.

- Dobra! - podchwycił jego kuzyn. - I się do was wprowadzę! Pokój Ity jest duży, zmieścimy się oboje!

- Jak ja nakarmię taką ilość osób? - kobieta zdawała się martwić tym na poważnie. - Przecież ty jesz za dwoje.

- Tylko w dni mające w sobie literkę "o" lub "e" - machnął ręką Shisui.

Itachi odłożył łyżkę na bok, zwracając na siebie ich uwagę.

- Dlaczego mój pokój? - spytał, odzywając się pierwszy raz od pewnego czasu.

- Ponieważ jest najbardziej uporządkowany - padła odpowiedź.

- W naszym domu największy porządek utrzymuje Sasuke, prawda?

Przeniesiony w czasie Uchiha zamrugał oczami, gdy przy stole zapadła cisza.

A... To było pytanie do mnie.

Re: NienawiśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz