48. Noc jest najciemniejsza tuż przed świtem

288 28 7
                                    

Sarutobi Hiruzen został Trzecim Hokage nie bez powodów. Był potężny, posiadał autorytet, był w stanie podejmować ciężkie decyzje oraz dbał o swoją wioskę.

Teraz jednak Sarutobi Hiruzen czuł, że coś jest nie tak.

Najpierw pojawiła się ta dziewczyna, Uchiha, grożąc puszczeniem z dymem połowy Konohy, jeśli natychmiast nie zostanie zaprowadzona przed oblicze Hokage. Posiadała na tyle charyzmy i uroku osobistego, że zwykle chłodni i beznamiętne strażnicy ANBU z rozbawieniem wpuścili ją do środka.

A potem Trzeci usłyszał to, co dziewczyna - Izumi, miała na imię Izumi - miała do powiedzenia. W jednej chwili papiery przestały mieć znaczenie i starzec poderwał się, wołając zaufanych ANBU. To była sytuacja kryzysowa i to właśnie on powinien się udać na miejsce, by ocenić to, co się działo oraz możliwe zagrożenie.

Następnie zaś Hiruzen przekonał się ze smutkiem, że Izumi mówiła prawdę. Ciało Uchihy Mikoto leżało na schodach, nietknięte póki co przez dzikie zwierzęta żyjące w lasach otaczających wioskę. Sarutobi zostawił część swych podwładnych, by przenieśli ciało kobiety w bezpieczne miejsce, sam zaś z resztą udał się w kierunku świątyni.

Wtedy też wszystko przestało mieć sens. Spodziewał się wkroczyć w sam środek walki bądź zastać pole pełne trupów i krwi. Tak się nie stało.

Zamiast tego okazało się, że teren przyświątynny stoi w ogniu. I to dosłownie.

Hokage zamrugał oczami. Raz, potem drugi.

Czarne, niemalże piekielne płomienie nadal płonęły wokół nich.

A nieopodal, przy jednym z cudem ostałych drzew, które wciąż nie zajęły się płomieniami, znajdowała się dość ciekawa gromadka.

Jako pierwszego Trzeci zauważył doskonale znanego mu ANBU, Uchihę Itachiego. Chłopak klęczał przy kobiecie, w której Hiruzen po paru sekundach rozpoznał jego ciotkę, Uchihę Reinę. Kobieta była nieprzytomna, a jej siostrzeniec w skupieniu udzielał jej pierwszej, tak bardzo podstawowej pomocy. Obok nich zaś, oparte o drzewo, siedziało dziecko, zbyt spokojne jak na swój wiek i ze znudzeniem patrzące na swoje paznokcie. Uchiha Sasuke, który jakimś dziwnym zrządzeniem losu znalazł się tutaj, w samym środku walk. Co ten chłopiec tu robił? I czemu był tak bardzo obojętny na sytuację wokół? I czemu obok niego leżał wielki, niebieskoskóry wojownik, który z całą pewnością nie był Konoszańczykiem?

Sarutobi Hiruzen wziął głęboko wdech. Jego oczy spoczęły na osobie, której najbardziej ufał w tym towarzystwie i która zdawała się najlepiej ogarniać tę sytuację.

- Możesz mi wytłumaczyć, co tu się wyrabia, Itachi?

Nastolatek nawet nie podniósł głowy, by na niego spojrzeć.

- Zostaliśmy zaatakowani przez niego - machnął ręką w stronę nieprzytomnego wojownika. - Sytuacja jest już opanowana.

- A te płomienie?

- To efekt jutsu mojego klanu. Powinny zniknąć... Chyba.

- Chyba? - Hiruzen uniósł głowę.

- Tak mi się wydaje, Hokage-sama.

Trzeci pokręcił głową w niedowierzaniu, gdy zauważył, ile ludzi strącił w jedną noc. Cały oddział ANBU, który przydzielił Mikoto... Najwyraźniej kobieta słusznie obawiała się, że może zostać zaatakowana.

Hiruzen zerknął na nieprzytomną Reinę. Czy to ona pokonała nieprzyjaciela? A może dokonała tego dwójka dzieci, które w spokoju oczekiwały na dalsze słowa przywódcy wioski?

Re: NienawiśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz