In case you don't know, I'm warning you. You're in danger right now.
Baekhyun wydał z siebie bliżej nieokreślony dźwięk, gdy drzwi za tym całym Park Chanyeolem zamknęły się z cichym trzaskiem. Wziął kilka głębokich wdechów i odetchnął z ulgą - cisza i spokój, brak nachalnych sąsiadów. Idealnie.
- Poszedł sobie.
- Każdy by poszedł, twoich krzyków nie da się słuchać przez telefon, a co dopiero na żywo.
- Jesteś beznadziejny, Jongin. Po co mu powiedziałeś jak mam na imię?
- A czemu nie? Baekhyun, on nie wykorzysta twoich danych osobowych do zawładnięcia światem.
- No wiem, ale... Ugh. Dobra, spadam. Jestem głodny.
Rozłączył się i naburmuszony poszedł zrobić sobie kolację, w myślach notując, by zawsze przed otworzeniem drzwi patrzeć przez wizjer. I udawać, że go nie ma, jeśli natknie się w ten sposób na Chanyeola.
Następnego dnia specjalnie wstał szybciej, żeby nie spóźnić się do pracy w razie gdyby samochód znów odmówił posłuszeństwa. Nakarmił kota, ubrał czarne, lekko dopasowane spodnie, białą koszulę, oczy jak zwykle przed wyjściem gdzieś podkreślił eyelinerem - wyglądał z nim niezaprzeczalnie przeseksownie - i złapał za teczkę z aktami, w całkiem niezłym nastroju wychodząc z mieszkania. Humor nieco mu się popsuł, gdy auto rzeczywiście nie zamierzało współpracować. Nie chcąc ryzykować ponownym spóźnieniem, bo dziś mógł już nie mieć tyle szczęścia, postarał się zapamiętać, aby powalczyć z samochodem w dzień wolny i zawieźć go do mechanika, i pobiegł na przystanek autobusowy. W drodze na niego jednak płynnie zawrócił, bo stojący wśród oczekujących wielkolud przypomniał mu, że ma nowego sąsiada. Obszedł go szerokim łukiem i stanął na drugim końcu przystanku, licząc, że go nie zauważy. I licząc też, że nie jedzie najbliższym czerwonym autobusem.
Tym razem miał jednak szczęście - albo Chanyeol naprawdę go nie dostrzegł, albo się go wczoraj wystraszył i teraz boi się podejść. Ani trochę mu to nie przeszkadza! Sporo osób ma do niego uraz i uważa, że jest gburowaty. A to nieprawda! Taki Jongin czy Jongdae mogą to potwierdzić. Zwyczajnie lubi spokój i wszystko w jego życiu jest nienagannie poukładane, nie chciał, aby ktokolwiek mu to burzył. A gdy tak się dzieje, to wybucha. Ma bardzo donośny głos, więc jego krzyki skutkują w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach - opłacało się chodzić na lekcje śpiewu w liceum! No a ten jeden nieszczęsny procent to Jongdae, którego złość Baekhyuna śmieszy... Aj, odzwyczaił się od niego przez to jego mieszkanie w Chinach... Byun naprawdę nie mógł się doczekać, aż jego najlepszy przyjaciel wróci.
Mimo tłoku w autobusie i konieczności bycia przyciśniętym do szyby przez otyłą kobietę śmierdzącą ogórkami, dotarł do sądu cały i zdrowy. Znów zabrał Jonginowi jego kanapki z majonezem, który okazał się być całkiem bezpieczny, po czym poszedł się przebrać i przygotować do zbliżających się rozpraw.
Baekhyun bardzo lubił swoją pracę i cieszył się, że dzięki odbytym praktykom i nienagannym ocenom znalazł ją praktycznie od razu po skończeniu uniwersytetu. Prokuratorem z prawdziwego zdarzenia jest więc zaledwie trzy lata, ale zarabia naprawdę sporo i nie może narzekać na brak roboty. Praktycznie wiecznie jest czymś zajęty, ale przez ostatni rok nauczył się całkiem dobrze zarządzać czasem i nie zaharowywał się na śmierć, co miało miejsce jeszcze do niedawna.
YOU ARE READING
Can I borrow some sugar?
Fanfiction[osiągnięcia w rankingach: #284 exo, #28 k-pop, #1 chenlay, #1 chenbaek, #1 baekris, #43 baekyeol, #87 chanbaek, #5 chanhun, #11 chansoo, #11 taoris, #111 chanyeol, #106 baekhyun, #32 hunhan, #43 kaisoo, #944 angst] Spokojne życie prokuratora Byun B...