Rozdział 5 - Piorunem w serce

547 65 16
                                    

Like thunder, I am too late

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Like thunder, I am too late. Now I am finally looking for you.

Co to za koszmarne combo?! Jest chory, zmęczony i nagle zaczęło grzmieć! Pięknie!

Baekhyun nienawidził burzy. Od małego panicznie się jej bał, biegając z krzykiem do brata za każdym razem, gdy pogoda zmieniała się na jego niekorzyść. Z czasem nauczył się nieco panować nad swoją fobią, ale jak widać - niezbyt skutecznie. Podskoczył gwałtownie na kolejny huk. Zacisnął palce na materiale koca, wciskając się w kąt kanapy. Próbował się ogarnąć, nie chciał robić wiochy przed sąsiadem!

Jego nierobienie wiochy polegało jednak na odwróceniu się plecami do Chanyeola, wydaniu z siebie bliżej nieokreślonego dźwięku i ukryciu twarzy w rękawach szlafroka. Chciał jak najszybciej przedostać się do swojego mieszkania i tam bez krępacji panikować, ale nogi odmówiły mu posłuszeństwa przy następnej błyskawicy.

- Aigoo! - mruknął Park, przecierając palcami szklankę, z której prawie wylała się herbata przez to, że podskoczył na dziwne zachowanie Baekhyuna, i odkładając ją bezpiecznie na stolik. Grzmiało całkiem głośno, a deszcz zaczął przylegać do szyb. Stukał przy każdym zderzeniu, przerywając błogą ciszę. Chan nie przepadał jakoś specjalnie za taką pogodą. Było zimno oraz pochmurno, a ludzie stawali się ospali. Sam często przesypiał pół dnia, gdy aura nie dopisywała.

- Hyung? - rzucił podejrzliwe i zauważywszy, w jakim stanie jest mężczyzna, podciągnął się na rękach żeby usiąść na kanapie. Przysunął się bliżej sąsiada, chcąc zobaczyć jego twarz, a raczej jej wyraz, który najpewniej przedstawiał przerażenie. - Boisz się - to już było stwierdzenie, szczególnie że zabrzmiał kolejny grzmot, a niebo przecięła jaskrawa błyskawica, na co chłopak się zatrząsł. To naprawdę był ten sam pan prokurator, którego przemowę Chanyeol oglądał na ostatniej rozprawie? Ten sam facet, którego krzyk sprawił, że uciekł z jego mieszkania? To przecież niemożliwe. Taka dorosła z niego menda, a tu proszę, ma jednak jakąś słabość, której naprawdę się wstydzi. Park nie zamierzał tego odpuścić.

- Wcale nie - skłamał Baekhyun, a jego głos stłumiło obicie kanapy. Tak naprawdę po prostu nie chciał się przyznać, że boi się jakiejś głupiej burzy. Aish, gdyby od razu wstał i poszedł do siebie, to by tu nie zasnął i się nie kompromitował. Teraz dobiła go jeszcze świadomość, że spał przy obcym facecie, no świetnie.

- Nie ma czego. Przecież to tylko deszcz, a piorun jest daleko - mruknął niskim głosem student prawa, klepiąc go po plecach w ramach dodania pewności siebie. Sytuacja bardzo go śmieszyła, ale gdyby teraz zaczął się nabijać, to najpewniej byłoby to ich ostatnie pokojowe spotkanie. - Możesz się do mnie przytulić jeśli chcesz - uśmiechnął się szeroko, trochę odsuwając, aby dać mu więcej przestrzeni. Baekkie coraz bardziej zaskakiwał Chanyeola, był naprawdę internującą osobą.

- Nie chcę - wypalił natychmiast, gdy Chanyeol złożył mu tę nieco dziwną propozycję, a zaraz potem wzdrygnął się, bo ulewa się zwiększyła. Gdy podczas burzy był sam, to zawsze zaszywał się gdzieś w przytulnym miejscu, zakopywał pod kocem i tam czekał, aż ustaną grzmoty. Później jeszcze przez dłuższy czas chodził na miękkich nogach. Gdy z kolei miał towarzystwo na przykład takiego Jongina, pakował mu się na kolana i przyklejał do niego jak koala do drzewa. Ale przecież nie będzie obściskiwał sąsiada! Może już nieco do niego przywykł, ale to nie znaczy, że Chanyeol był mu na tyle bliski, aby wyć mu do ucha, że piorun ich zabije.
Jednak wbrew sobie, gdy Park się odsunął, dyskretnie przysunął się z powrotem. Obcy czy nie - tak się czuł bezpieczniej.

Can I borrow some sugar?Where stories live. Discover now