Rozdział 33 - Jestem Twoją niespodzianką

283 34 2
                                    

I might never be the one you take home to mother and I might never be the one who brings you flowers but I can be the one tonight

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

I might never be the one you take home to mother and I might never be the one who brings you flowers but I can be the one tonight.

- Nie - powiedział Chan i uciekł do pokoju, gdzie przebrał się w piżamę oraz szlafrok i założył też ciepłe kapcie. Później tak, jak rano, poszedł na klatkę schodową, siadając na schodkach i czekając na starszego.

- Skarbie, co ty wyprawiasz... - jęknął bezsilnie Baekhyun, gdy wreszcie wrócił do domu z teczką wypchaną papierami. Był zdziwiony, widząc swojego chłopaka w szlafroku na schodach. Przeszedł przez ostatnie stopnie i otworzył im drzwi do mieszkania. Teraz już tak ultra super bardzo się martwił. Co dzieje się z Hanem, że Chanyeol aż nie chce poczekać u siebie?

- Jak długo tam siedziałeś? Nie podoba mi się to - westchnął, kiedy obaj byli już w środku. Zdjął buty, płaszcz i zabrał się za rozwiązywanie krawatu, patrząc na młodszego z niepokojem. - Zrobię ci herbaty.

Chan zwyczajnie czuł się, jak intruz we własnym domu. Han panoszył się po mieszkaniu, brudził i nie chciał sprzątać, do tego palił i jak coś od niego chciał, to musiał przekupywać go pieniędzmi, które ten wydawał na papierosy. Zdaje się, że nawet nie szukał tej cholernej pracy, a mama Chanyeola jeszcze go broniła. Jak dzisiaj do niej zadzwonił, skarżąc się na zachowanie starszego o rok chłopaka, poprosiła, żeby wytrzymał jeszcze trochę. Znała ich sytuacje i wiedziała, że się nie lubią, dlatego trudniej jej było o to prosić. Park za to nie mógł odmówić. Rodzice i tak za dużo dla niego robią. Może myślała też, że pobyt Chińczyka w jego mieszkaniu trochę bardziej ich do siebie zbliży. Jak na razie było wręcz odwrotnie. Jeszcze ten Sehun, którego nie chciał teraz widywać. Miał mętlik w głowie, szczególnie, że ten prosił o niemożliwe. Wybaczenie i zaczęcie od początku? Jak on to sobie wyobraża po tym, jak go oszukiwał i zrobił takie świństwa? Nie potrafił mu na razie zaufać. Może kiedyś przyjmie jego przeprosiny, ale na razie rany były ledwo co zabliźnione i zapomniane. Nie chciał go znowu w swoim życiu, bo teraz musiał zadbać szczególnie o Baeka.

- Niedługo, nie przejmuj się tym - skłamał słabo, nie chcąc go jeszcze bardziej martwić. Jak ten rozbierał się w przedpokoju, Park od razu poleciał do salonu i otulił się kocem, którego część zabrał mu kot Baekhyuna. Pogłaskał sierściucha za uchem, wtulając się w poduszkę. Wiedział, że nie może wiecznie uciekać i przychodzić do Byuna, bo to tylko daje satysfakcję Lu, który niedługo zamieszka w jego pokoju i przywłaszczy sobie cały dom dla siebie.

- Mogłeś zadzwonić, postarałbym się skończyć szybciej. Albo mogłeś przyjechać do mnie do sądu, dałbym ci klucze - zauważył prokurator, zasmucony odprowadzając wzrokiem sylwetkę Chanyeola. Westchnął po raz kolejny, umył ręce i poszedł do kuchni zrobić młodszemu herbatę.

Czekając, aż woda się zagotuje, zastanawiał się, jak bardzo Han musi być upierdliwy, że zraził do siebie nawet Parka. Z doświadczenia wiedział, że ten dogaduje się świetnie ze wszystkimi i sam uczepia się ludzi, jak rzep psiego ogona - przecież na początku ich znajomości za wszelką cenę chciał, aby Chanyeol go znielubił, ale kompletnie mu to nie wyszło. Uporczywie wciąż pukał do jego drzwi, szczerzył się i szukał kontaktu. Han musi więc być naprawdę paskudny, skoro nawet  Yeollie go nie lubi.

Can I borrow some sugar?Where stories live. Discover now