Rozdział 4 - Jesteś lekiem na całe zło

523 68 15
                                    

Someone call the doctor

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Someone call the doctor. Hold me and tell me. Love is a sickness, an addiction, overdose.

Rano obudził go budzik. Zwykle cichy i przyjemny dla ucha dźwięk teraz zdawał się Baekhyunowi mieć tysiące decybeli. Z głośnym jęknięciem przesunął palcem po ekranie telefonu i zaczął wgapiać się w sufit. Miał wrażenie, że ktoś rozsadza mu głowę od środka i było mu potwornie niedobrze. Teraz był święcie przekonany, że to zasługa jonginowych kanapek z majonezem! Jednak nie były takie bezpieczne, jak Byun myślał.

Często bywał chory, ale bardzo tego nie lubił. Musiał wówczas zawalać pracę, bo gdyby do niej poszedł, to byłby z niego jeszcze mniejszy pożytek. Zawsze miał wrażenie, że nie umiał o siebie dobrze zadbać i przez to źle się czuje, zawiódł wszystkich naokoło i teraz było tak samo - był zły na samego siebie, że pewnie złapał jakąś grypę żołądkową. Albo to po prostu efekt kiepskiej diety? Tak czy siak - sam sobie był winien.

Nie mając innego wyjścia, poszedł do łazienki zwymiotować. Potem zadzwonił do sądu, przepraszając po tysiąckroć, że ktoś inny będzie musiał sprawować dzisiaj, i najpewniej jutro, jego stanowisko, następnie nakarmił kota i sprzątnął mu kuwetę, znowu poszedł wymiotować i nie mając siły się ubrać, wrócił do łóżka. Nie chcąc leżeć tak całkiem bezczynnie, sięgnął po akta, żeby chociaż je przejrzeć, ale szczerze - ciężko mu było się skupić. Baekhyun nawet nie zauważył, kiedy te wypadły mu z rąk, a on sam znowu zasnął z okularami na nosie. Budził się tylko co jakiś czas na kilka minut, żeby pójść do łazienki zwymiotować, pojęczeć albo napić się wody. Dopiero około jedenastej, kiedy to wyraźnie wyspał się za wszystkie czasy, na dobre wyczołgał się z łóżka, o mały włos nie rozdeptując przy tym Kota.
Księżniczkowa natura Byuna wyła i płakała, gdy przez dobry kwadrans stał naprzeciwko lustra, wypominając sobie w myślach jak bardzo źle wygląda - potargane włosy, sińce pod oczami, cera bledsza niż zwykle, suche usta. Skrzywił się z niezadowoleniem, uznając, że prysznic i ogólne doprowadzenie się do porządku dobrze wpłynie na jego samopoczucie.

Wykąpał się, wylewając na siebie hektolitry ulubionego, pachnącego wanilią żelu. Potem wsmarował w siebie taki sam balsam i umył twarz, co było u niego niemalże ceremonią. Najpierw olej kokosowy, spłukanie. Pianka do mycia, spłukanie. Tonik, esencja i serum, krem pod oczy, krem nawilżający, krem z filtrem. Balsam na usta. I tym oto sposobem otrzymuje się cerę idealną i bez skazy!

Po rozczesaniu wciąż wilgotnych włosów, umyciu zębów i ogólnym doprowadzeniu się do stanu używalności, faktycznie poczuł się nieco lepiej, chociaż efekt ten nie utrzymywał się zbyt długo, bo kilka minut później ponownie nachylał się nad toaletą. Nie miał ochoty nic jeść, ale wypił coś na zbicie gorączki i na pusty żołądek łyknął tabletki przeciwbólowe i przeciwwymiotne, licząc, że mu pomogą. Biorąc kota pod pachę, wrócił do łóżka, gdzie znów ubrany w piżamę, zakopał się pod kołdrę. Założył okulary w czarnej oprawce, podejmując drugą próbę zajęcia się aktami, robiąc tylko jedną przerwę, żeby zadzwonić do Jongina i pojęczeć mu do słuchawki.

Can I borrow some sugar?Where stories live. Discover now