Rozdział 20 - Nasi ex(hibicjoniści)

403 53 7
                                    

If we are born again, if we love again, let's not do this again

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

If we are born again, if we love again, let's not do this again. Let's meet a little less, let's hope a little less, let's not make many promises. So even if we say goodbye, we can turn away without much pain.

- Co byś zrobił, jakbym mieszkał w akademiku? I jak mnie znalazłeś? - zasypał Sehuna pytaniami już w drodze do domu. Okazało się, że Taemin, z którym chodził na zajęcia tańca, powiedział mu, gdzie studiuje Chanyeol. Ostatnio spotkał go przypadkiem w autobusie, a jako że Hunnie ma jeszcze do niego numer, zadzwonił i tak oto Park miał go teraz na głowie. Nie powiedział dlaczego nie poszedł od razu do jakiegoś motelu ani dlaczego nie znalazł sobie jakiegoś lokum jeszcze przed przyjazdem do Seulu. Obiecał odpowiedzieć na każde pytanie już na miejscu. Droga z Suncheon musiała być dla niego strasznie męcząca, dlatego Chan od razu zrobił dla przyjaciela gorącą, zieloną herbatę. Taką lubił najbardziej.

- Jeszcze pamiętasz? - zaśmiał się, siadając na kanapie po turecku. Miał bladą skórę i rumiane z zimna policzki. Brakowało mu Sehuna przez te lata, bo oprócz tego, że przez rok był jego chłopakiem, to także miał w nim najlepszego przyjaciela, którego nagle stracił, zostając praktycznie zupełnie sam. Nie znał jeszcze wtedy Junmyeona ani Minseoka. Sehun złamał mu serce.

- Dziwne jakbym nie pamiętał - prychnął, przysiadając się do niego. Był jego pierwszą miłością, chyba jeszcze długo tego nie zapomni. - To powiesz mi w końcu dlaczego zniknąłeś tak nagle? Nawet nie zadzwoniłeś przez ten czas - już tyle minęło. Na początku jeszcze łudził się, że da jakiś znak życia, ale nic takiego nie nastąpiło i Park po prostu dał sobie z tym spokój. Może to także było powodem jego niechęci do zawierania związków na czas nieokreślony, którego przedłużenie nastąpiło po zaczęciu studiów na najlepszym uniwerku w kraju.

- To przez matkę. Miała raka płuc i dlatego umarła - jak to? Nie żyje? Patrzył tępo na chłopaka, którego głowa kiwała się na boki. Starł się nie rozpłakać, ale jego mina mówiła wszystko. Nie mógł go nie przytulić, chociaż zrobił to zupełnie impulsywnie. Nie miał o niczym pojęcia. Oglądanie Sehuna w takim stanie było co najmniej dziwne, bo zawsze, odkąd go znał, tryskał energią, zawsze się uśmiechał, podobnie zresztą jak Chanyeol. Miał za to ogromną odwagę, działał, nie obawiając się konsekwencji. Podziwiał go za to. Teraz zupełnie nie przypominał starego Huna. Było mu go strasznie szkoda i nawet odsunął na chwilę żal, złość, pewną niepewność, którą czuł jeszcze chwilę temu.

- Miałem tylko ją, a teraz odeszła... i zostałem sam - oparł głowę na torsie Yeola, szybko jednak się odsunął, obdarzając go uśmiechem. Brzmiał on jednak strasznie smutno. - Teraz rozumiesz, że musiałem jak najszybciej do niej pojechać. Nawet się nie zastanawiałem, jak tylko zadzwoniła, że czeka ją operacja. Nie mam pojęcia, dlaczego nie zadzwoniłem, później strasznie się bałem. Nasz związek i tak nie miał sensu, skoro mieszkałem na drugim końcu kraju.

Can I borrow some sugar?Where stories live. Discover now