- Lestrade będzie tu o 8. Mamy dwie godziny. - Powiedział Sherlock wchodząc do kuchni i zapinając koszule. - Mam nadzieje, że będzie mieć coś dobrego, bo zaczynam się nudzić.
- Przedwczoraj zamknęliśmy sprawę zaginięcia szwedzkiej księżniczki, a ty już chcesz czegoś nowego?!
Wyszedłem z kuchni z zamiarem położenia Rosie do kołyski. Detektyw ruszył za mną kontynuując rozmowę.
- No właśnie, John, przedwczoraj! A ty jeszcze nie opisałeś tego na blogu. Jaki dasz tytuł? "Dama w potrzebie"?
- Bardzo zabawne. Wiesz, chyba tym razem opiszę cię jako większego buca. - Odpowiedziałem i od razu spojrzałem przez ramie na Sherlocka sprawdzając jego reakcje. Załapał żart, to dobrze.
Weszliśmy do mojego pokoju. Właściwie mojego i mojej córeczki.
Położyłem Rosie i otworzyłem szafę w poszukiwaniu ubrań na dziś. Wyciągnąłem beżowy sweter.- Nie, zielona koszula w kratkę będzie lepsza. - Powiedział pewnym głosem Sherlock.
Nie miałem zamiaru do słychać.
Zlekceważyłem go i wyjąłem jeansy. Usłyszałem westchnienie.- Co?
- Nic.
- Mów.
- Cóż... dwa różne kolory skracają optycznie sylwetkę, grubość swetra sprawia wrażenie, że jesteś pulchny, a nie umięśniony. Ciemna koszula i ciemne spodnie. Będziesz wyglądał na wyższego i nie zaburzą ci sylwetki. Zapięty kołnierzyk uwydatnia klatkę piersiową.
- Oh, zamknij się. - Powiedziałem wrzucając ubrania z powrotem do półki. Wyjąłem podyktowany przez Sherlocka zestaw.
Zrobiło się niezręcznie, przynajmniej dla mnie. Detektyw rzadko przebywał w moim pokoju, dziś zdarzyło się to całkiem naturalnie, ale i przypadkowo. Chciałem się przebrać. Pokazanie skrępowania nie wchodziło w grę. Etap jakichkolwiek insynuacji mamy za sobą, więc co? Powinienem zacząć się przebierać przy nim?
Sherlock nie czuł skrępowania. Pochylony nad kołyską bawił się z Rosie.
Zdjąłem t-shirt i najbardziej naturalnie jak potrafiłem włożyłem koszulę. To nic wielkiego, tak? Przecież już widział mnie bez koszulki, Boże kochany, mężczyźni chodzą bez koszulek i to nic dziwnego.
Zacząłem zapinać guziki skupiając na nich swoją uwagę, jakby były najważniejsze na świecie. Nie chciałem sprawdzać reakcji Sherlocka.
Wyjąłem z szuflady bokserki i poszedłem do łazienki zanim detektyw jakoś to skomentuje.
Okazało się, że nie wziąłem ze sobą spodni. Wróciłem więc ponownie przybierając niewzruszoną twarz do pokoju. W koszuli i bokserkach.
- Dzwonił do ciebie Lestrade? - Zacząłem, jakby machinalnie.
- Nope.
Usiadłem na łóżku wkładając spodnie.
- Ale wiesz, że przyjedzie o ósmej?
- Yup.
- Powinienem pytać?
- Nope.
Wzruszyłem ramionami. Nie było sensu wnikać. Sherlock zdawał się zajęty Rosie, co było mi na rękę.
- Idziemy? - Powiedziałem. - Niech sobie pośpi. W nocy ciągle się budziła.
- Mhm. - Mruknął i ruszył przede mną po schodach. - A, John. Masz źle zapiętą koszulę. Trzeci guzik pomyliłeś z czwartym.
Cieszę się, że nie mógł zobaczyć mojej miny, choć i tak pewnie ją sobie zwizualizował.
- Jeśli mała nie daje ci spać, to czasami ja mogę jej pilnować w nocy.

CZYTASZ
Powroty || JOHNLOCK || po 4 sezonie
Fanfiction#221bpowroty Wydarzenia po czwartym sezonie. Piszę to właściwie dla siebie, bo choć skończyłam oglądać Sherlocka już dawno, zakończenie nie daje mi spokoju. I believe in johnlock, nawet, a przede wszystkim po trudnych chwilach z ostatniego sezonu. P...