26. Sherlock POV

3.7K 431 161
                                    

- Molly! - Powiedział John ze szczerą radością.

Jak on mógł lubić tylu ludzi? Ja lubiłem tylko Johna.

Siedziałem w swoim fotelu, John i Molly usiedli na kanapie.

- Odkąd macie przerwę w ratowaniu świata w ogóle was nie widuję. - Powiedziała. - Jak zdrowie?

- Raczej dobrze, ale ta przerwa jeszcze trochę potrwa. Myślę, że hmm.. do końca roku.

Osłupiałem słysząc te słowa. Spojrzałem na Johna.

- Coooo? Przecież ja oszaleje, John, czemu nie mówiłeś, że tyle to potrwa. - Odezwałem się.

- Mówiłem, ty po prostu nie słuchasz. A do stycznia został niecały miesiąc, więc nie narzekaj.

- Oo, super. - Powiedziała Molly. - Nie mogę sie doczekać.

Przyszła tu o coś spytać, poprosić. Byłem tego pewien. Nie wiedziała jak. W innych okolicznościach zapytałbym o co chodzi dość konkretnie, ale John mówił, że mam być miły. Cóż... Moooolly, streszczaj się.

Usłyszałem kroki, znajome kroki. Dokładnie wiedziałem do kogo należały i byłem tym kompletnie zaskoczony.
Do salonu wparował Lestrade.

- Wybaczcie spóźnienie...

John zerwał się z miejsca.

- Na Boga, Sherlock! Mówiłem ci, żebyś tego nie robił! Czy ty mnie czasem słuchasz?! Nie możesz być taki cały czas!

Usłyszałem. John się złościł, był przeuroczy. Gestykulował i chodził wokół pokoju co niesamowicie mnie rozbawiło.

Lestrade stał w drzwiach skonsternowany, Molly wystraszona nie wiedziała gdzie utkwić wzrok. A mnie zaatakował spazm śmiechu.

- Czemu Cię to śmieszy?!

Złapałem oddech.

- Bo to nie ja. - Wycedziłem.

John popatrzył na Gavina, potem na mnie.

- Jak to... nie ty? Nie ty...?

- Przysięgam John, twój szantaż był skuteczny, nie zrobiłem tego.

Lestrade i Molly patrzyli na nas jak na przybyszy z kosmosu.

John dołączył do mojego śmiechu.

- Cóż, przepraszam. Byłem pewnien, że... - Nie wiedział jak wybrnąć. - Że Sherlock zrobił coś bardzo złego.

- Przyszedłem, bo Molly stwierdziła, że lepiej wam to powiedzieć razem.

No tak. Oczywiste. Oczywiste!

- Zaręczyliśmy się.

John uśmiechnął się i uściskał Gavina, a potem Molly.

- Gratulacje!

Wstałem. Zrobiłem to samo. W końcu. Molly jest szczęśliwa. Lestrade to porządny człowiek, więc o ile wcześniejsze wybory Hooper nie były zbyt dobre, Gavin jej nie skrzywdzi.

- Planujemy ślub latem, ale to na razie bardzo ogólne plany. Na razie przyszliśmy wam tylko powiedzieć.

- Wybaczcie, ale musimy jeszcze oznajmić to pani Hudson, więc pójdziemy już na dół.

- Jasne - Powiedział John - i... przepraszam za to przed chwilą.

Zamknęli za sobą drzwi.
Doktor poszedł do kuchni a ja zaraz za nim. Mył kubki z których przed chwilą piliśmy.

- Ja na prawdę bardzo bym nie chciał tych wąsów.

Pocałowałem go w kark.
Nie wiedziałam wcześniej jakie to przyjemnie. Całować kogoś, kochać, adorować. Nie czułem tego z Irene, a tym bardziej z Janine. Ale czułem cały czas przy Nim.

- Sherlock, oni nawet jeszcze wyszli.

Nie przejąłem się. Kontynuowałem. Objąłem go w pasie i całowałem kark aż do ucha.

Odwrócił się do mnie. Byliśmy nadal bardzo blisko siebie, jednak nie miałem zamiaru zwiększać dystansu.

- Tak niewyobrażalnie cię kocham. I tak sie cieszę, że mogę zrobić to - pocałowalem go szybko - kiedy tylko chcę. Naprawdę. Naprawdę. Naprawdę.

Między nami była tęsknota. Byliśmy dla siebie, ale te wszystkie stracone lata. Nie było możliwości nadrobienia ich. Cały czas czułem niedosyt. Chciałem więcej Johna. Cały czas. Byłem uzależniony.

- Przepraszam, że tak na ciebie nakrzyczałem. - Powiedział, nie patrząc na mnie. - Byłem pewny, że to ty...

- Miałeś ku temu podstawy, jednakże nie miałem przy sobie telefonu, Lestrade jest marnym aktorem, szybko zgadłbyś, że udaje, a poza tym..

Zamknął mi usta pocałunkiem. Był taki sam, jak ten pierwszy. Istnie tornado.
John rzadko przejmował inicjatywę, jednak gdy to robił, zostawił mnie w osłupieniu.

- ...poza tym, obiecałem ci.


Powroty || JOHNLOCK || po 4 sezonieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz