Chcę odpłynąć, John. Chcę zatopić się w letargu, żeby nie musieć cię pamiętać, żeby o tobie nie myśleć. Chcę cię nie widzieć, nie słyszeć, nie czuć. Zapomnieć o kolorze twoich oczu i dotyku twojej skóry. Chcę, żebyś zniknął.
Nie wiem, czy powiedziałem to na głos.
Potrzebowałem więcej. Dawka w strzykawce nie uspokoiła mojego organizmu, a jedynie do rozdrażniła. Myślałem o Johnie jeszcze więcej.- Czemu zachowujesz się jak komputer? Czemu nie pokażesz swoich uczuć? Przestałbyś ranić siebie i wszystkich dookoła, Sherlock!
O tak, jestem maszyną, komputerem, popsutym systemem. Więc czemu wciąż tu jesteś? Wyjdź.
- Czemu nie wychodzisz?
- Co?
- Jestem maszyną. Wiem to. Teraz możesz iść.
Patrzył na mnie zmęczonym, pytającym wzrokiem.
Dwudniowa koszula. Nie spał, nie przebierał się. Nie nakarmił Rosie, zrobiła to pani Hudson. Zarost. Nie golił się od trzech dni. Ostatni posiłek zjadł wczoraj. Nie nadążałem za dwoim umysłem. Dłonie. Coś z nich wydedukowałem.. ale co? Co to było? Czemu na nie spojrzałem? Usta. Kolejny trop. Znowu coś przeoczyłem. Gonitwa myśli.
Usiadł obok mnie na podłodze.- Nigdzie nie idę.
- To nielogiczne.
- Nie zostawię cię kolejny raz. Jestem cholernie zły, ale już cię nie zostawię -- załapał moją twarz w dłonie - rozumiesz?
Zamknąłem oczy. Jakby w moim umyśle pojawił się alarm: "JOHN WATSON". Niestety po zamknięciu oczu i tak czułem jego dotyk na moich policzkach i słyszałem jego oddech.
- Wyjdź! Nie mogę myśleć!
Nadal miałem przed oczami ciemność. Słyszałem jak wstaje i idzie do drzwi. Jeszcze nie mogłem otworzyć oczu. Każde spojrzenie na niego przywoływało słowa Eurus. Nie mogłem usunąć ich z mojego umysłu. Zatopiły się jak gorący metal i ciążyły, pociągając mnie na samo dno.
- Nigdzie nie idę. - Wrócił się.
- Wyjdź! - Krzyknąłem głośnej sam słysząc swój niski głos.
- Nie! Nie wyjdę stąd. Ty zresztą też nie. Powiesz mi co się stało i coś z tym zrobimy.
Uklęknął na przeciwko mnie.
Uniósł dłoń do mojej twarzy, jednak załapałem ją w nadgarstku zanim się zbliżył. Cholerny John Watson. Moje jedyne lekarstwo, a Eurus zasiała we mnie myśl, że jedynie placebo.- Otrząsnij się, Sherlock! To ja. Nie próbuj przede mną uciekać.
Odwróciłem wzrok.
Zbliżył się do mnie i przyglądał się badawczo. Uwolnił swoją rękę z mojego uścisku i przejechał kciukiem po mojej dolnej wardze. Jakby pytał o pozwolenie. Głupi John. Nie musiał mieć pozwolenia. Włamał się do mojego perfekcyjnego umysłu wypełnionego jedynie pracą. Mógł się równie dobrze włamywać do ust.Pocałował mnie delikatnie i chwycił moją dłoń. Piewszy raz. Rejestruję takie rzeczy i to z pewnością był pierwszy raz. Poczułem ciepło, ale nie znałem jego epicentrum.
Złota rybka. Złota rybka. Złota rybka.
Odsunąłem się.
John zmarszczył brwi.- Nie nabierzesz mnie, Sherlock. I tak cię nie zostawię.
- Dlaczego?! Mógłbyś po prostu wyjść! Zapewniam cię, że nie możesz w żaden sposób pomóc.
- Bo cię kocham, skończony idioto. I dopóki nie powiesz, że ty mnie nie, nie wyjdę.
- Ni- zawahałem się, ale nie mogłem tego powiedzieć. Nie zrobiłbym tego Johnowi i mnie. Zrobiłem to Molly.
Objął mnie za szyję i oparł głowę na moim ramieniu.
- Proszę cię, kochanie, nie chowaj się przede mną - powiedział miękkim, desperackim głosem. - nie uciekaj.
Pomyślałem o upadku. O udawaniu martwego. O żałobie, którą przeżywał John, tylko dlatego, że mu nie zaufałem. Nie powierzyłem najgorszego koszmaru.
- Byłem u Eurus - zacząłem cicho.
![](https://img.wattpad.com/cover/124973978-288-k789364.jpg)
CZYTASZ
Powroty || JOHNLOCK || po 4 sezonie
Fanfiction#221bpowroty Wydarzenia po czwartym sezonie. Piszę to właściwie dla siebie, bo choć skończyłam oglądać Sherlocka już dawno, zakończenie nie daje mi spokoju. I believe in johnlock, nawet, a przede wszystkim po trudnych chwilach z ostatniego sezonu. P...