Sherlock spał już 12 godzin, więc zrobiłem mu kawę i śniadanie przewidując, że niedługo wstanie.
Zajrzałem do jego pokoju, tak jak robiłem to dziesięć, dwadzieścia i trzydzieści minut temu, tym razem z tacą w dłoniach.
Sherlock gwałtownie podniósł się, jednak dałem mu znać, żeby nie schodził z łóżka.
- Zjesz i opowiesz mi o wszystkim.
Położyłem śniadanie na pościeli.
- Nie.
- Musisz jeść!
- Nic ci nie opowiem.
Posłałem mu pełne konsternacji spojrzenie.
- Nie musimy się dzielić ze sobą wszystkim, prawda? - Dodał oschle.
- No tak, ale... - Nie wiedziałem jak zakończyć to zdanie.
Nie miałem pojęcia co wydarzyło się wczoraj w Sherrinford. Nie chciałem dzwonić do Mycrofta, bo ufałem Sherlockowi, ale nie mogłem tego tak zostawić i coraz bardziej uznawałem tę opcję za konieczną.
Pocałował mnie w policzek.
- Wszystko dobrze, mógłbyś mnie zostawić? Muszę pomyśleć.
Źle się działo. Przybrał tą maskę "zwykłego człowieka". Sztuczny uśmiech i sztuczne słowa. Robił to zawsze podczas spraw, gdy wtapiał się w tłum, gdy chciał zdobyć informacje, lub chwilowo zaskarbić sobie czyjąś sympatię. To, że potraktował tak mnie zabolało. Wiedziałem, że NIC nie jest dobrze.
Wyszedłem całkiem załamany decydując się na ostateczność. Sięgnąłem po telefon i wybrałem numer. Lepiej niech odbierze.
- Problemy wychowawcze? - Odezwał się głos w słuchawce. - Mam oczywiście na myśli mojego brata.
- Jak może cię to bawić Mycroft?! - Starałem się panować nad głosem, aby Sherlock mnie nie słyszał, ale z pewnością już wydedukował co robię.
- Nie wiem o czym mówisz.
Czyżby Sherlock mówił prawdę, jego brat rzeczywiście nie wiedział?
- Byłeś z nim w Sherrinford?
- Tak, ale nie rozumiem do czego dąż...
- Cały czas byłeś z nim?
- Oczywiście, że nie. Każdy ma kilka minut na rozmowę z Eurus.
Nie mogłem uwierzyć w to, co słyszę. Człowiek odpowiedzialny za całą Wielką Brytanię to...
- Pieprzony idiota! - Powiedziałem do słuchawki. - Nie wpadliście na to, że ona znowu będzie próbowała coś zrobić?! Czemu pozwoliłeś Sherlockowi być z nią sam na sam.
- Proszę cię, John. Mój brat jest dorosły i nie ma powodu...
- Nie ma?! - Przerwałem mu. - A fakt, że zabiła jego najlepszego przyjaciela zostawiając traumę na całe życie, a potem próbowała zniszczyć nas i ciebie?!
- Sherlock jest socjopatą...
- Sherlock jest człowiekiem i nie uwierzę w jego brak wrażliwości. Łatwiej go zranić, niż kogokolwiek innego i nie pozwolę...
- John - wszedł mi w słowo, co było bardzo nie w jego stylu - czy stało się coś naprawdę istotnego?
Jak on mógł być tak zimny? Chociaż znając Sherlocka i jego niezliczone maski, łatwo przyjąć, że brat zachowuje się podobnie.
Spojrzałem na skrawek papieru leżący na stole. Zawahałem się. Czy powiedzenie Mycroftowi o narkotykach to dobry pomysł? Detektyw mógłby być o to zły, a Mycroft i tak nie będzie mógł pomóc. O jego stan fizyczny mogę zadbać sam, ale nie mam lekarstwa na to, co się dzieje w jego głowie.
- Nie, nic w czym mógłbyś pomóc...
Powiedziałem i słysząc westchnienie po drugiej stronie telefonu, rozłączyłem się.
Poszedłem ponownie do pokoju Sherlocka. Tak bardzo chciałem mu pomóc.
Siedział na podłodze koło łóżka z zamkniętymi oczami. Mogłem tylko się domyślać jaka gonitwa myśli działa się właśnie w jego głowie.
Gdy usłyszał moje kroki otworzył oczy. O nie.
Obce spojrzenie przyprawiło mnie o zawrót głowy. Było takie samo jak wczoraj wieczorem. Dzikie i chłodne. Nie pasowało do mojego Sherlocka.
To było najgorsze. Widziałem detektywa, ale czułem, że to nie on. To nie był mój Sherlock, to nie był mój Sherlock.
Kiedy zdążył to zrobić? Gdy rozmawiałem przez telefon? Zbył mnie i odzyskał strzykawkę, która została w łazience po wczorajszym. Jestem idiotą. Jak mogłem zapomnieć o tej cholernej strzykawce.
Brakowało mi słów. Czułem się bezsilny i winny. Powinienem nie zostawiać go ani na chwilę. Powinienem był zostać, nawet jeśli miałby mi nic nie powiedzieć.
Nasze spojrzenia się spotkały. Zrozumiał, że zauważyłem. Czy w jego oczach pojawiły się łzy? Nie wiem. Nawet jeśli, to szybko je przełknął.
- Co ty robisz, Sherlock... - Powiedziałem wątpiąco. Głos mi się załamał. - Co ty próbujesz osiągnąć?
CZYTASZ
Powroty || JOHNLOCK || po 4 sezonie
Fanfiction#221bpowroty Wydarzenia po czwartym sezonie. Piszę to właściwie dla siebie, bo choć skończyłam oglądać Sherlocka już dawno, zakończenie nie daje mi spokoju. I believe in johnlock, nawet, a przede wszystkim po trudnych chwilach z ostatniego sezonu. P...