'' Ej ej ej, ale nie warcz...''

4.7K 176 0
                                    

- W Toby'm? W tym Toby'm? W naszym Toby'm...- upewniała się spanikowana Clo, lecz Amber natychmiast jej przerwała.

- Tak, kurwa, w tym Tobym'm Micheal'u. Znasz jeszcze jakiegoś?- warknęła.

Cloe spojrzała na nią szeroko otwartymi oczami, a ja ze zdziwienia rozchyliłam usta.

- Ej ej ej, ale nie warcz na mnie Robertson.- oznajmiła blondynka stojąca obok mnie.

- Przepraszam, ale ja... ja nie wiem...- chlipała.- ... co się ze mną dzieje.- rozwyła się na dobre. Przytuliłam się do niej, aby chociaż trochę ją wesprzeć. Miałam w swoim życiu wielu chłopaków i wiem jak boli strata kogoś bliskiego, ale ja się tym jakoś zbytnio nie przejmowałam. Taka już byłam. Zimna suka. Ale Amber jest inna. Ona przywiązuje większą wagę do ludzi. W tym momencie może stracić swoją miłość i zniszczyć wieloletnią przyjaźń i doskonale wiem, że ona również o tym wie. Za plecami mojej przyjaciółki zauważyłam rozmawiającą przez telefon Kendall, chyba ona jedyna z nas jest w dobrym humorze. Gdy spojrzała w naszą stronę, od razu skończyła rozmowę. Żebyś zaraz nic nie dojebała.- pomyślałam.

- Siema, a co to za smutasy?- wskazała na Amber.- Złamane serce czy friendzone?- zaśmiała się na swoją retoryczność. Aj, żeby ci było tak do śmiechu, jak faktycznie dostaniesz odpowiedź na te swoje pytania.

Na słowa White, Amber ponownie wybuchnęła płaczem. Rzuciłam zirytowane spojrzenie w stronę Kend. Lecz ta, chyba nic się domyślała, tylko patrzyła na blondynkę z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

- I to i to.- zaśmiała się sarkastycznie, choć zaraz i tak znów zaczęła płakać, a brunetka dalej przyglądała się jej badawczo.- No i co tak się kurwa patrzysz?- nie no HELLOŁ? Ja jej nie rozumiem. Jak tak to ryczy i oczekuje wsparcia, a teraz tylko wrzeszczy.

- Pff.- prychnęła Kendall.- Słuchaj.- pogroziła jej palcem.- Nie interesuje mnie to, że się zabujałaś w Micheal'u .- WTF?- Ani to, że masz jakieś durne fochy. Rozumiem, każdy ma lepsze i gorsze dni, ale ja nie pozwolę się tak traktować, a szczególnie tobie, jeśli jesteś moją przyjaciółką.- stwierdziła ciemnowłosa.

- Tak? To w takim razie się odpierdol, bo nikt ci nie każe zgrywać dobrodusznej...- nie mogłam jej słuchać i przerwałam jej.- Amber?! Możesz przestać na nią wrzeszczeć? Ona ma rację, wiem, że źle się z tym czujesz, ale proszę cię przestań.

- Aha, i co ty też?- kiwnęła w stronę Cloe, która do tej pory się nie odzywała. Również była przygnębiona.- Albo wiesz co? Nie odpowiadaj. Pewnie i tak będziesz po stronie tych dwóch.- prychnęła z kpiną. Ojjj, ja nie dam się tak łatwo wyprowadzić z równowagi Robertson.

- Przesadzasz. Twoje zachowanie jest dziecinne Amber. Wyluzuj.- stwierdziła rozbawiona Cloe. Wiedziała jak, ją tym wkurzyć. 

- A wiecie co? Mam was w dupie. Jebcie się!- krzyknęła idąc w stronę szkoły.

- Chuj mnie obchodzi twoje zdanie!- wrzasnęła Kendall kierując się na szkolne boisko.

I w tej chwili sobie przypomniałam, że miałam poważnie porozmawiać z Cloe. I w dupie mam jej kaca. Muszę się dowiedzieć, czy nie będzie z nią tak samo jak z Amber...

///////////

Dodawać jeszcze jeden? ;)

You are my happyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz