" Coś musiało się stać..."

3K 116 18
                                    

Pięć miesięcy później...

Cloe pov.

Jestem naprawdę wykończona. Mały ma dopiero miesiąc, a już daje mi w kość. Ashton stara się jak może, ale sam doskonale wie, że większość obowiązków i tak jest na mojej głowie. Kocham moich facetów, ale czasami mam już ich na serio dosyć.

Przymrużyłam oczy,gdy ponownie usłyszałam kwilenie chłopca. Podeszłam do kołyski i zanuciłam coś pod nosem w nadziei, że to go uspokoi, ale nadzieja matką głupich.

- Shawn, proszę, uspokój się.- wzięłam go na ręce i pogłaskałam po ciemnej główce.

Szczerze powiedziawszy zdziwiłam się, gdy mój syn odziedziczył po mnie kolor włosów. Nie lubiłam kiedyś swojego wyglądu, dlatego przemalowałam je na blond.

- Kochanie, nie martw się.- Ashton znalazł się obok mnie, biorąc małego w swoje ręce.

- Ja już sobie nie radzę. Ja...ja już nie wiem, co mam myśleć. Siedzę w domu, to Shawn zaczyna wariować. Gdy wychodzimy na spacer to ja wariuję, bo niestety widzę te wszystkie krzywe spojrzenia ludzi i szepty za plecami, jaka to ja nie jestem. Czasami chcę po prostu stąd wyjść i nie wracać. To wszystko mnie już przytłacza.- przetarłam twarz rękoma.

Poczułam silne oplatające mnie ramiona. Odwróciłam się do mojego narzeczonego, który nie wypuszczał mnie z pułapki. A no tak, nie wspominałam. Zaręczyliśmy się. Powiem, śmieszna to była historia. Ashton poszedł z chłopakami na piwo no i ten, ekchem, trzeźwy nie wrócił. Już go miałam porządnie opieprzyć, a on klęknął na kolano i mi się oświadczył. Początkowo się nie zgodziłam, bo był kompletnie nawalony, ale następnego dnia zaprosił mnie na kolację z kwiatami i przy świecach i zrobił to w bardziej romantyczny sposób. Wtedy zgodziłam się bez wahania.

- Okej, zróbmy tak. Ja zajmę się małym, a ty wyjdziesz na jakieś babskie spotkanie z dziewczynami. Hm, co ty na to?- uniósł jedną brew w górę, a ja nie wiedziałam co powiedzieć.

- Na..naprawdę?

- Tak, ale podkreślam to ma być babskie spotkanie, bez żadnych nieznanych mi facetów.- pocałował mnie w czubek głowy i ręką zachęcił do wyjścia.

No to co dziewczyny? Lecimy!

Natalie pov.

Siedzę jak na szpilkach, bo mieliśmy się spotkać z Will'em już pół godziny temu i próbuję się do niego dodzwonić, ale nie udaje mi się to. Jezu, a jak mu się coś stało? Nie, nie, nie. To tylko moja wyobraźnia. Przecież poszedł spotkać się z Josh'em, to co by się mogło stać? No właśnie, kurwa, nie wiem.

Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc z myślą, że to mój chłopak, szybko podbiegłam do nich. Nie patrząc nawet kto to, przekręciłam zamek w drzwiach, ale jednak widok ten mnie nie ucieszył. W progu stały Kendall, Amber i Cloe. Dobrze, że przyszły mnie odwiedzić, ale ja bym wolała, żeby był to William.

- Hej, co wy tu robicie?- spytałam przyjaciółki.

- No wiesz, też się cieszymy, że ciebie widzimy. Haha, ale zrymowałam.- Amber dotknęła mojego brzucha.- A myślałam, że będziesz bardziej przypominać wieloryba, ale nie jest z tobą tak źle, jak z Cloe.

Dziewczyny się zaśmiały, a ja coraz bardziej się niecierpliwiłam. On powinien tu być już dawno. Przez głowę przelatują mi tylko czarne myśli.

Przyjaciółki weszły do salonu, rozpoczynając rozmowę, a ja dalej się nie odzywałam, tworząc złe scenariusze. Od razu podniosłam głowę, gdy usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Wyjęłam urządzenie z kieszeni i ze zdziwieniem odebrałam połączenie od Josh'a.

- Halo? Josh?  Wiesz, gdzie jest William? Nie odbiera ode mnie telefonu.- szybko streściłam moje zdenerwowanie.

- Na..Natalie, błagam...przy...przyjedź...- po jego głosie słychać było, że jest bliski płaczu.

- Irwin, co się stało?- zapytałam, bojąc się odpowiedzi.

Usłyszałam tylko jakieś pojedyncze słowa i głośny szloch. On płacze. Co się dzieje do cholery?

- Josh, spokojnie, jeszcze raz zadzwonię do William'a.

- Raczej nie odbierze na sali operacyjnej z pięciostoprocentową szansą na przeżycie.

I w tym momencie czuję, jakbym traciła grunt pod nogami. Nie zemdlałam, ale nie byłam w stanie utrzymać się na własnych nogach. Zjechałam plecami po ścianie i pozwoliły łzom wypłynąć.

" Z pięcioprocentową szansą na przeżycie..."

*************

Więc takie pytanko: Will ma przeżyć?😨😨😨

You are my happyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz