Biologia. Mój ukochany przedmiot. Hahahaha. Się uśmiałam. Żartowałam. Nienawidzę biologii. Nienawidzę tej baby. Nienawidzę tej budy!!!
- Dzień dobry, przepraszamy za spóźnienie.- powiedziała Amber. Oczywiście, że zawsze na lekcje tej jędzy, razem z dziewczynami przychodziłyśmy spóźnione, co najmniej 5 minut. Tak po prostu. Żeby ją wkurwić.
- Siadajcie, nie mam siły, żeby jeszcze dzisiaj się na was drzeć. Powiedziałabym, żeby był to ostatni raz, ale wszyscy tu wiemy, że to nie było ostatnie spóźnienie.- pomyśleć można,fajna babka, trzeba poczekać kilka minut.
Skierowałyśmy się z Amber do naszej ławki, w ostatnim rzędzie pod oknem. Przed nami siedziały Kendall z Cloe. Na drugim końcu klasy siedzieli Ashton i Toby a za nimi Josh i William. Gdy zajęłyśmy swoje miejsca, dziewczyny przed nami zaczęły nucić słowa piosenki Justina Biebera Sorry skierowane w moją stronę. Ah, wiedziały jak mnie zirytować.
- Dobra, wybaczam, ale zamknąć mordy.
Dziewczyny w trójkę zachichotały. Nie minęło kilka sekund, a rozbrzmiał głoś tej czarownicy.
- To może ktoś do odpowiedzi? Hm, może...- przejechała wzrokiem po dzienniku i zatrzymała się na początku- ...Natalie Black- zakaszlała, a udław się szmateksie. A nie mówiłam,że wiedźma.
- Zgłaszam nieprzygotowanie- odpowiedziałam.
- Jeśli nie zauważyłaś, nieprzygotowanie zgłasza się na początku lekcji, przy sprawdzaniu listy obecności. - Anderson uśmiechnęła się sztucznie. Nie ciesz tak tego ryja, bo tak ci zaraz pocisnę.
- Jeśli nie zauważyłaś, nie było mnie na początku lekcji.- powtórzyłam jej słowa, a klasa się zaśmiała, nawet William, też jej nie lubi.
- Nie przypominam sobie, żebyśmy były na TY.- odparła zdenerwowana. Oj, nie bulwersuj się tak, bo ci żyłka pęknie.
- Ja też sobie tego nie przypominam.
- Siadaj.- zanotowała coś w dzienniku, pewnie uwagę, ale trudno się mówi. Moja radość jednak nie trwała długo.
- Jak już mówiłam, nie mam siły się z wami użerać, więc zrobicie projekt w parach, które je wam wybiorę.- przez klasę przebiegł jęk rozpaczy.- A, więc tak.....- zaczęła odczytywać nasze nazwiska i zostaliśmy tylko ja i moja paczka, czyli nie ma spiny, będzie dobra para.
- Amber Robertson i Cloe Pharell.-odczytała. Blondynki przybiły sobie piątkę.
-Ashton Reed i Toby Micheal. - chłopaki przybili sobie tak zwaną męską piątkę.
- Natalie Black i Josh Irwin.- odwróciłam się w stronę przyjaciela i uśmiechnęłam się on odpowiedział mi tym samym i puścił mi oczko.
- Oraz Kendall White i William Collins. - odwrócili się do siebie i skinęli głowami.
- A teraz przesiądźcie się, aby być razem w ławce ze swoim partnerem.- Już miałam wstawać, gdy poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętą Kendall.
- Czego chcesz?- zapytałam.
- A czy ja muszę coś chcieć?- wszystko oki tylko nie pasuje mi jej ten uśmiech.
- A nie?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Dobra. - westchnęła, wiedziałam, że coś chce.-Zamienisz się ze mną na Williama?
- Czemu?- odparłam zadziwiająco spokojnie.
- Ponieważ, chciałabym poprawić swoje kontakty z Joshem, a ty tym samym poprawiłabyś swoje z Willem... hmmm co ty na to?
- Kendi, słonko, ja nie nazywam wskakiwaniem komuś do łóżka poprawianiem kontaktów.- starałam się mówić poważnie, ale w końcu się zaśmiałam.
- Oj, spierdalaj.- również się zaśmiała.- To jak wchodzisz w to?
- Raczej to w ciebie wejdzie Irwin, ale okej, sama nie wierzę,że to robię, zgadzam się.- oznajmiłam.
- Yes, bitch, kocham cię.- brunetka pisnęła i zarzuciła mi się na szyję.
Wstałam i ruszyłam w stronę mojego nowego partnera Williama Collinsa. Ah, to będzie ciekawy projekt.
/////////
Jestem zadowolona z tego rozdziału,nie wiem jak wy, ale w następnym będzie więcej Willa. Buziaki.
CZYTASZ
You are my happy
Dla nastolatkówNie wytrzymałam i wydarłam się na tego dupka. - Nienawidzę cie! Jesteś najgorszym co mnie w życiu spotkało! Dlaczego ty mi to robisz?! - Natalie... - Nie Natalie po prostu zniknij z mojego życia! Póki jeszcze mi go do końca nie spierdoliłeś... - Ale...