'' Nie gryź...''

3.8K 150 4
                                    

Po moim prawie pięciogodzinnym spacerku wróciłam do swojego hotelowego pokoju. Gdy weszłam do niego, Amber i Kendall ucichły. Czy one nie mogą sobie miejsca znaleźć, tylko przesiadywać tutaj? 

- Czy wy musicie tu cały czas siedzieć?- zapytałam, bo jestem naprawdę zmęczona i chciałabym sobie odpocząć, ale nie, bo po co, jak można cały dzień mi przeszkadzać.

- A co?- odchrząknęła brunetka.- Pogodziłaś się z Willem?

- Tak, ale co to ma do rzeczy?

- Aaaaa, no to jak tak, to nie będziemy przeszkadzać.- zagwizdała Amber.

- O co ci chodzi?- zapytałam.

- No wiesz, ty i Will i podwójne łóżko....- wyjaśniła.

- Ojojoj, jaka ty jesteś mądra, weź idź ty się lepiej sobą zajmij, a nie snujesz historie o mnie i o Collinsie.- zaproponowałam.

- Niech ci ten Collins tylko dobrze zrobi...- wymruczała pod nosem, ale i tak to słyszałam, więc rzuciłam w nią poduszką, lecz zamiast w nią trafiłam w ....Williama.

- Huh, znowu zaczynasz... a może chcesz skończyć tak, jak wczoraj...- nie zdążył dokończyć, bo mu przerwałam.

- Nie, William, to, co, się wczoraj wydarzyło... nie powinno mieć miejsca... Zagalopowaliśmy się.- stwierdziłam. Brunet pokiwał głową i wymamrotał coś pod nosem. Spojrzał mi prosto w oczy.

- Na pewno? Chcesz o tym zapomnieć?- przytaknęłam głową, a chłopak spuścił ze mnie wzrok i wyszedł. Ja, zauważyłam, że on tylko to potrafi robić. Pokłócimy się- wychodzi. Nie wie, co ma powiedzieć- wychodzi. Cały czas, kurwa, wychodzi. 

Siedzę już drugą godzinę w tym pokoju i spoglądam przez okno. Ściemniło się i zanosi się na deszcz i... burzę. Jak ja nie znoszę burzy. To głupie, ale ja się boję. Tak, wielka, nieustraszona, Natalie boi się burzy. Boże, przecież mogłabym mieć jakiegoś mega przystojnego chłopaka i przytulić się do niego, żeby przezwyciężyć strach. A mam kogo? Williama. Lepiej być nie może. No i jeszcze się, kurwa, obraził i poszedł. Wrzasnęłam w poduszkę, a później zaczęłam walić w nią pięściami. Pociągnęłam nosem. Moje życie jest bez sensu.

- Bez sensu!- ponownie wykrzyczałam w pierzynę.

Usłyszałam otwieranie drzwi, ale nawet na nie nie popatrzyłam. Pff, co wrócił książę? Może jeszcze myśli, że go przeproszę. No chyba nie. Nigdy w życiu. 

- Hej, posuń się.- lekko mnie szturchnął, popatrzyłam na zegarek. Już 20? Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki. Wykąpałam się, zmyłam makijaż, rozczesałam włosy i wyszłam z toalety. Na łóżku zobaczyłam leżącego Willa, bez koszulki. Odchrząknęłam.

- Łazienka już wolna.- oznajmiłam.

- Spoko, ogarnąłem się u chłopaków.- przez cały czas bacznie mi się przyglądał.- Wyglądasz... inaczej...

- Tak, wiem, Will, że wyglądam okropnie bez makijażu, ale nie musisz mi tego...- nie dał mi dokończyć.

- Nie mów tak. W ogóle nie mam pojęcia, po co ci to. Wyglądasz pię... ładnie z makijażem, czy bez makijażu.- nie zdążyłam nawet odpowiedzieć, bo usłyszałam trzask pioruna, więc wskoczyłam na łóżko, przykrywając się kołdrą po uszy. Nad głową usłyszałam również dźwięczny głos chłopaka.

- To... to nie...jest...śmieszne... Aaaaa!- znowu błysnęło. Chłopak zgasił światło i położył się obok mnie. Objął mnie ręką i przyciągnął do swojego umięśnionego torsu. Chciałam zrzucić jego rękę z siebie, ale miałam za mało siły.

- No już...- mruknął.- Nie gryź.- uśmiechnęłam się na jego słowa.

Po paru minutach, nie mogłam zasnąć, bo jakoś niekomfortowo się czułam, przytulona do Williama. Wtulił się we mnie jeszcze bardziej i schował swoją twarz w zagłębienie mojej szyi. Chyba myślał, że śpię, bo wyszeptał.

- Dobranoc, księżniczko.

- Dobranoc, Will.- dodałam w myślach.

You are my happyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz