" Jasne, że możesz..."

3.3K 131 5
                                    

Mama Will'a roześmiała się, a tata nie mógł nic z siebie wydusić. Kobieta w końcu uspokoiła się i z lekkim uśmiechem zwróciła się do nas.

- Kochani, coś wam się pomyliło. Żeby zajść w ciążę, trzeba uprawiać seks.

- Naprawdę? Nie wiedziałem.- sarknął brunet.

- To teraz już wiesz.- uśmiechnęła się sympatycznie.

- Mamo, my mówimy poważnie. Będziemy mieli dziecko. Natalie jest w ciąży.- jego głos nie zadrżał, chociaż czułam, że również boi się reakcji ze strony naszych rodziców.

A, więc sytuacja się trochę skomplikowała, bo widzę, że mój tata poczerwieniał i próbuje zaczerpnąć powietrza. Moja mama zachowuje się, jakby nic się nie stało i wszystko było w jak najlepszym porządku. Kobieto, twoja osiemnastoletnia córka będzie miała dziecko, helloł? Ciocia Melissa stoi w osłupieniu i stara się poukładać w głowie to, co powiedział William.

- No, to ten, tego, yyy...my będziemy się zbierać.- wyjąkałam, złapałam mojego chłopaka za rękę i chciałam wyjść, ale stanowczy oraz surowy głos mojego ojca, skutecznie mi na to nie pozwolił.

- Stop! Wracać mi w tej chwili!

Posłusznie zawróciliśmy się i czekaliśmy na dalszy rozwój wydarzeń. W tym, oto jakże,  właściwym momencie, mój braciszek rozłożył się na kanapie z kubkiem herbaty i z zaciekawieniem się nam przyglądał. Zatrzymał się na mnie, unosząc brwi i zaczął się śmiać. Jak to się nazywa? Wyjątkowe poczucie czasu.

- Boże, masz taką minę, jakbyś była w ciąży.- wziął łyka herbaty.

- Bo jestem.- na moje słowa zachłysnął się i wszystko, co znajdowało się w jego ustach, wylądowało na bluzce mojej mamy.

- Ty. Chyba. Zwariowałeś.- kobieta wysyczała przez zaciśnięte zęby.

- Przepraszam.- mama posłała mu wrogie spojrzenie.- Już idę do pokoju.- wycofał się z salonu i zostawił nas samych.

- W takim razie, co dalej chcecie zrobić? A właściwie, co ty chcesz zrobić, William. Z tego co wiem, studiujesz w Paryżu.- przypomniał mój tata, a jego twarz jednoznacznie wyrażała zdenerwowanie.

- Już nie mam. Rzucam studia, muszę znaleźć pracę. Nie zostawię Natalie samej, chcę wychowywać to dziecko.- ja się wzruszyłam, jeśli mój ojciec tego nie zrobi to jest naprawdę bezuczuciowy.

- Okej, właściwie tylko tyle chciałam wiedzieć.- oparł się wygodniej na krześle i powrócił do wcześniej wykonywanej czynności. Aha.

Moja mama, nic nie mówiąc, zabrała swoją torebkę, ale zanim wyszła z pomieszczenia, odwróciła się do nas.

- Później wypowiem się na ten temat, teraz wybaczcie, ale wybieram się na zakupy.

- Ciociu, nie sądzisz, że to jeszcze za wcześnie na zakupy dla dziecka? Przecież, jeszcze nie wiemy, czy to chłopczyk, czy dziewczynka.- przypomniał jej chłopak.

- Ale ja nie jadę po zakupy dla dziecka, tylko po nową bluzkę.- pomaszerowała do wyjścia, machając na pożegnanie. Kolejne, aha.

- Wszystko w porządku?- zwróciłam się do kobiety siedzącej na fotelu, gdy zauważyłam w kącikach jej oczu łzy.

- Tak, tak. Ale ja nie wiedziałam, że mój syn może być taki odpowiedzialny. Zmieniłaś go na lepsze. Dziękuję ci za to. A poza tym, jesteście już dorośli, nie mogę wam niczego zakazać lub nakazać. Mam nadzieję, że wasze dziecko będzie tak samo wspaniałe, jak wy.

Podeszła do mnie i objęła mnie swoim szczupłym ciałem. Po paru sekundach, zrobiła to samo z Will'em i złożyła czuły, matczyny pocałunek na jego policzku. Mnie ten widok rozczulił. Typowy, umięśniony badboy, przytulający się ze swoją mamą.

- Mamo.- warknął i potarł miejsce, gdzie przed chwilą został pocałowany.- Możesz tego nie robić? Wiesz, jak nienawidzę, gdy całujesz mnie w policzek.

- Zobaczymy, synku za kilkanaście lat.- mrugnęła do niego okiem.

Brunet położył ręce w dole moich pleców i odchylił się, by móc spojrzeć mi prosto w oczy.

- Kiedy masz następne badania?- zapytał z lekkim uśmiechem.

- W piątek, za tydzień, a co?

- Mogę iść z tobą?

- Jasne.

Prawie podskoczyłam, gdy usłyszałam głośny dzwonek telefonu. Chłopak wymamrotał ciche sorki i pokazał mi, kto dzwonił. Idiota Kochający Pandorożce I Wszystko Co Z Nimi Związane. Czyli, Toby.

- Hej, Toby....Co robimy w piątek za tydzień?...Nie możemy przyjść.....Bo ten, yyy, idziemy do...kina....Nie, nie możesz iść z nami....Człowieku, masz osiemnaście lat, nie osiem i dalej wierzysz we wróżkę zębuszkę, więc do jasnej cholery nie strasz mnie....Dobra, zaraz. Pa.- rozłączył się i spytał.

- Mogę iść do Toby'ego?

- William, nie musisz mnie się pytać o takie rzeczy. Jasne, że możesz.- pocałował mnie w czoło i wyszedł z domu.

- Naprawdę jesteś w ciąży?- zapytał Scott.

Nie, tak to sobie wymyśliłam....

You are my happyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz