Popatrzyłam na zegarek. Uff, już 15, czyli zaraz będziemy szykować się na lotnisko. Ahh, ten Paryż. Tak trochę wstyd się przyznać, ale właściwie to niewiele zwiedziłam...Praktycznie nic. Przez cały dzień starałam się unikać Will'a. Niby wszystko sobie wyjaśniliśmy, ale tak...dziwnie się czuję. Co do niego samego, to zachowuje się jak jakiś psychopata. Od samego rana dzwoni mu telefon, a on gdy tylko popatrzy, kto to, chowa urządzenie do kieszeni i uważnie się stara, aby nikt tego nie zauważył. Z Josh'em się nie odzywam. Nie mam najmniejszego zamiaru z nim rozmawiać, póki nie wyjaśni mi, dlaczego tak na mnie naskoczył.
Wzięłam moje walizki i skierowałam się do recepcji, przy której mieliśmy się spotkać. Ouch, zmienili recepcjonistkę, już nie ma tej przemiłej, uroczej staruszki, a jakaś ruda lampucera, która rozbiera William'a wzrokiem. On sam też nie jest lepszy. Nie to, że mam coś do rudych, ale po niej widać, że ona jest ruda, tak w sensie...z krwi i kości. Wredna suka.
- O, no to jak wszyscy jesteśmy to zbieramy się.- zakomunikowała Kendall i ruchem ręki zaprosiła nas do wyjścia.- William! William!- chłopak się odwrócił.- Posłuchaj kretynie, nie mam zamiaru spóźnić się na samolot, bo ty znalazłeś sobie laskę do ruchania.- warknęła.
- A co? Zazdrosna?- odezwała się ta, co imienia nawet nie znam i wymachiwała nam przed oczami tym swoim pięciocentymetrowym pazurem. Wyczuwam tu niemiłą atmosferę.
- Ja? Ja, kurwa jestem zazdrosna? No, chyba nie, ty...ty...ty wiewiórkowata wiedźmo.- wybuchnęliśmy śmiechem na jej określenie.
- A ty co się śmiejesz?- wskazała na mnie.- Problem jakiś?
- Tak, ty jesteś problemem.- wkurzyłam się troszkę.- Jak myślisz sobie, że, kurwa, będziesz ustawiać ludzi po kątach to się mylisz, laleczko. A jak ty masz jakiś problem, to powiedz nie krępuj się.- podeszłam do niej blisko i chwyciłam ją za nadgarstek. Ruda małpa.
- Nie, nie. No coś ty. Wszystko jest w jak najlepszym porządku...- uśmiechnęła się sztucznie i wyszarpała z mojego uścisku. Pff, widać, że się przestraszyła.
- To my będziemy się zbierać.- William objął mnie i Kendall ramieniem i poprowadził w stronę wyjścia. Bez słowa wsiadłyśmy do taksówki.
Po kilkuminutowej jeździe dotarliśmy na lotnisko. Poszłam, żeby kupić sobie kawę w automacie, a gdy wróciłam Amber z Kend uśmiechały się w swoją stronę i posyłały jakieś dziwne znaki.
- Aaaa, Natalie, mam dla ciebie wspaniałą niespodziankę.- uśmiechnęła się cwaniacko do Will'a.
- To dla mnie, czy dla niego?- wskazałam na bruneta.
- Umm, no można powiedzieć, że dla was obojgu.- wyjaśniła dziewczyna.- CODY?!- wrzasnęła, a chłopak jak na zawołanie, pojawił się obok mnie, a po chwili poczułam, jak silne, męskie ramiona oplatają mnie w talii.
- Cody? A co ty tu robisz?-zapytałam.
- No chyba nie myślałaś o tym, że pozwoliłbym ci wyjechać bez pożegnania.- odwróciłam się w stronę Will'a, gdzie ten w komiczny sposób naśladował blondyna. Aha? A on, jakby w ogóle tego nie słyszał, przybliżył się do mnie i pocałował. W przeciągu kilku sekund oderwaliśmy się od siebie. Cody wyciągnął rękę zza pleców, a moim oczom ukazał się wielki bukiet czerwonych tulipanów. Był piękny, ale ja...nie lubię tulipanów.
- O Boże, są piękne.- nie zauważyłam nawet, jak William stał tuż obok mnie i pochylał się do mojego ucha.
- Może i są, ale nie udawaj, że lubisz tulipany...-wyszeptał, a ja zaniemówiłam. Skąd on o tym wie? Nie sądzę, że kiedykolwiek mu o tym wspominałam. Może się kogoś podpytał. Ale po co, do jasnej cholery mu wiedzieć, jakie kwiaty lubię? Skłamałabym, gdybym powiedziała, że ten bukiet, który dał mi William był brzydki. Bo był śliczny. Czerwone róże. Moje ulubione. Ogólnie zauważyłam, że jednak Collins, pomimo wszystkich swoich wad, jest od Cody'ego....przystojniejszy? Inteligentniejszy? Zabawniejszy? Słodszy? Bardziej uroczy? Sama nie wiem. Chyba mi się pomyliło. Bo te jego czekoladowobrązowe tęczówki, tak naprawdę nie są takie...wspaniałe. Co ty pierdolisz?- zapytałam sama siebie. Gęste, ciemne włosy, ułożone na swój sposób, czyli na takiego bad boy'a, a dla mnie tylko dodają mu uroku. Mocne rysy twarze, które sprawiają wrażenie bardziej męskiego. Umięśnione i wysportowane ciało...I silne ramiona, prze które odczuwam dreszcze, gdy tylko w jakiś sposób mnie dotykają. Jest odważny i pewny siebie, ale nie przekracza granic. Inteligentny i mądry, choć nie pokazuje tego w każdym możliwym momencie. Rozsądny, chociaż czasami używa dupy zamiast mózgu. Pomocny, niechcący nic w zamian.
William, ja chyba coś do ciebie czuję...
A może to tylko pociąg seksualny? Tak? Tak.
Nie. Nie tylko....
CZYTASZ
You are my happy
Fiksi RemajaNie wytrzymałam i wydarłam się na tego dupka. - Nienawidzę cie! Jesteś najgorszym co mnie w życiu spotkało! Dlaczego ty mi to robisz?! - Natalie... - Nie Natalie po prostu zniknij z mojego życia! Póki jeszcze mi go do końca nie spierdoliłeś... - Ale...