Rozdział szesnasty

2.8K 162 10
                                    

Alexader

Obserwował ją w czasie, kiedy jadła.

Boże, jakaż ta dziewczyna była niewinna. To jeszcze bardziej go nakręcało na to wszystko co mógł jej zrobić. Zadawanie bólu go uszczęśliwiało, jakkolwiek miało to brzmieć. Od zawsze był tym złym i to jedno nie zamierzało się zmienić. Styl życia jaki wiódł bardzo mu odpowiadał. Słyszał też nie raz i nie dwa pogłoski, które o nim krążyły wśród wampirów. Dobrze było ich od czasu do czasu uświadomić, że to co mówią jest prawdą. Był jednym z niewielu, którzy mogli sobie faktycznie pozwolić na to, aby łamać zasady, którymi rządził się świat.

Korciło go przez ten cały czas, żeby jednak przerwać jej w posiłku i coś zrobić, ale z drugiej strony wiedział, że jeśli teraz to przerwie to później nie będzie miał zabawy. Dlatego też cierpliwie czekał na to, aż skończy. Zaproponował jej nawet później coś do picia, co już mógł sobie całkowicie darować. W zasadzie pomysł na jej ukaranie przyszedł mu dopiero później do głowy. Z początku zamierzał jedynie jej pokazać, gdzie jest jej miejsce, ale potem wpadło mu do głowy coś znacznie bardziej spektakularnego. Tego co się stanie w ciągu następnej godziny dziewczyna na pewno zapamięta na długo. Oczami wyobraźni widział już wszystko co się miało tam wydarzyć. I w czasie, kiedy wyobrażał sobie właśnie jedną z tych scenek, na jego twarzy pojawił się nieco przerażający uśmiech, który mógł sugerować, że mężczyzna wcale nie ma dobrych zamiarów. Anabelle nie wydawała się zobaczyć zmienionego wyrazu na jego twarzy. I dobrze, nie chciał, aby zaczęła mu nagle panikować tak jak miała to w zwyczaju, kiedy zjawiał się w pobliżu. O wiele lepiej było, kiedy dziewczyna była spokojna i nie myślała za wiele. Wtedy łatwiej było mu ją podejść, zmusić do pewnych rzeczy. Jasne, mógł wpłynąć na jej decyzje, ale jaką miałby wtedy z tego frajdę? Odpowiedź była prosta – żadnej. Chciał się nią zabawić, a najlepiej było, kiedy ją jedynie podpuszczał, a ona sama podejmowała decyzję co do tego co zrobi. Nie była tutaj długo, ale Alexander wiedział, że będzie mnóstwo zabawy z dziewczyną. Już jej ucieczka dostarczyła mu nieco rozrywki, chociaż wcale tego nie planował. Naprawdę go zaskoczyła tym, że odważyła się uciec. I to jeszcze w taką pogodę, nie znając otoczenia i wiedząc, że ją prędzej czy później złapie. Trudno było mu ją wytropić w tym deszczu, który skutecznie zmazywał jej zapach, ale pozostawał mu jeszcze słuch, który tego wieczoru okazał się być niezastąpiony. Przez jakiś czas sądził, że stracił całkiem dziewczynę i z tego powodu był po prostu wściekły. Bo sama pogoń za nią nawet mu odpowiadała.

Zaczekał, aż dziewczyna skończy pić. Jak tylko odstawiła pusty kubeczek podniósł się ze swojego miejsca dając jej znak ręką, że powinna udać się za nim. Miał nadzieję, że jest na tyle rozgarnięta, że zrozumie co ma na myśli. Jak się okazało nie musiał powtarzać niczego, bo brunetka niemal od razu za nim ruszyła. Nie odzywał się ani słowem, kiedy kierował się na górę. Po drodze minęli siedzącego na dole schodów kota, który prychnął na widok kobiety. Nigdy nie rozumiał zwierząt, ani tym bardziej nie zamierzał zrozumieć tego kociska. Sam nawet nie wiedział po co jeszcze go tutaj trzyma. Chociaż musiał przyznać, że to było zabawne, kiedy czasem prychał na Betty, a ta wydawała się być przerażona zwykłym kotem, który do obrony miał jedynie pazury.

Skierował się do pokoju w którym już wcześniej była dziewczyna. Doskonale wiedział, że czuje do niego wstręt, ale jakoś nieszczególnie się tym przejmował. Zerknął na nią krótko przez ramię, kiedy przekroczyli próg pokoju. Zauważył, że dziewczyna objęła się ramionami i niespokojnie podążała za nim. Mężczyzna bez słowa zasiadł na fotelu postawionym przy kominku. Tuż obok fotela stał malutki, okrągły stolik z ulubionym alkoholem wampira.

Beauty and The BeastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz