Rozdział dwudziesty

2.5K 160 40
                                    

Anabelle

Jak otworzyła oczy było ciemno. Leżała wciąż w miejscu, na boku z nogami podkulonymi do piersi. Bała się chociaż poruszyć, obawiając tego, że nagle coś po raz kolejny się jej stanie. Trwała w ciszy przez kilka dobrych minut. Nasłuchiwała, obawiając się najgorszego. Doskonale wiedziała też w jakim miejscu się znajdowała i wcale nie przynosiło jej to ulgi. Pamiętała każdy raz, aż za dokładnie, kiedy tutaj była przyprowadzana, co się tu działo. Na samą myśl o tym, że leży w tym samym łóżku, na tej samej pościeli po plecach przebiegały jej dreszcze. Strach towarzyszył jej przez cały czas, a to w zasadzie już nie był strach, a czyste przerażenie. Moment spokoju przed kolejną burzą, trochę ciepła i opieki, a potem kolejny atak. Poznała już jego plan, który w ten sposób właśnie wyglądał. Czego innego mogłaby się spodziewać, niż ponownego ataku ze strony nieśmiertelnego? W tej chwili już nawet nie myślała o tym, że swobodnie może przejrzeć jej myśli i wiedzieć co o nim myśli. To nie miało znaczenia. Czego tym razem od niej chciał? Co takiego miał po raz kolejny w planach? W jaki sposób chciał ją teraz złamać? Te wszystkie razy nie były wystarczające? Czy znowu chciał po prostu słyszeć jej krzyki lub kiedy go błaga o to, aby w końcu przestał i ją zabił. To mu się chyba najbardziej podobało. Świadomość, że jej życie zależy tylko od niego. Był panem i władcą, dopóki nie pozwolił jej głośniej oddychać nie miała takiego prawa. A jeśli się odezwała nieproszona... Po czasie zrozumiała, że każde wypowiedziane z jej strony słowo będzie kończyło się karą, która wcale końca mieć nie będzie. W ostatnim czasie nie odzywała się już wcale. Nie licząc cichego płaczu, kiedy była sama i czuła, że może sobie na to pozwolić oraz tych dziwnych, aczkolwiek na swój sposób przyjemnych rozmów z wampirem, kiedy do niej przychodził i zachowywał się... normalnie. Jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało Anabelle wydawało się, że przez te masy warstw przebija się człowieczeństwo. O ile w ogóle jeszcze coś w nim zostało. Nie wierzyła, że może go zmienić, nawet nie próbowała, bo to nie miało sensu. Jednak jeśli była jakaś szansa na to, aby mężczyzna się zmienił... Chciała w nią uwierzyć. Boże, brzmiało to naprawdę głupio. Jak w tych wszystkich filmach, gdzie on jest zły, a ona słodka, urocza i kochana. I ma w sobie coś co sprawi, że on zacznie się zmieniać, poczuje chęć, aby być dla niej lepszy. To w ten sposób nie działało. Kobieta doskonale o tym wiedziała. Mogła sobie marzyć, wymyślać lepszą przyszłość, jednak wszyscy wiedzieli co następny dzień przyniesie. Chociaż nie. Tego nie widział nikt. Mogło być dobrze, albo wręcz przeciwnie. Mógł być dla niej przyjacielski, albo znowu rozszarpywać jej gardło, rozcinać nadgarstki czy gwałcić, bo w danym momencie czuł potrzebę zaspokojenia własnych potrzeb. Wcale też nie zdziwiłaby się, gdyby uznał, że ktoś inny może ją posiadać, a ona zostałaby wrzucona do pokoju pełnym mężczyzn o charakterze podobnym do Alexandra. Bała się, że taki dzień nastąpi, a ona nie będzie w stanie nic zrobić. Jej jedyną ucieczką będzie zablokowanie zewnętrznych bodźców, udawanie, że nic takiego się nie wydarzy... Już zupełnie odruchowo złączyła ze sobą uda, zupełnie jakby to miało jej w czymkolwiek pomóc. Gorzkie łzy spłynęły po jej policzkach, a może cały czas spływały, a ona dopiero je zauważyła? Wcale nie byłaby zdziwiona, gdyby tak było. Cała drżała, w głowie mając ten nieprzyjemny obraz, który chwilę temu sobie wyobraziła. Bez trudu potrafiła poczuć te uczucia, które mogłyby jej w takiej chwili towarzyszyć.

Ból. Upokorzenie. Wstyd.

To były tylko trzy główne, cała reszta była jedynie słodkim dodatkiem do tego wszystkiego. I strach. Niewyobrażalny strach przed tym co będzie następne. Nikt nie powinien przez to przechodzić, a zwłaszcza młoda dziewczyna, która miała całe życie przed sobą. Teraz doskonale wiedziała, że tego życia nie było. A ona była tylko chodzącym cieniem człowieka. Nie miała w sobie niczego z poprzedniej siebie. Zanim tu trafiła, nawet pod nadzorem matki i ojca, a raczej ludzi, którzy ją utrzymywali, potrafiła czerpać z życia radosne chwile. Nawet na moment nie zaprzestała planować, marzyć i śnić o lepszym życiu. Teraz lepsze życie oznaczało tylko śmierć. Śmierć, która nie będzie jej dana. O ile mu się nie znudzi. Minie wiele miesięcy, jak nie lat, zanim to nastąpi. O ile wcześniej przypadkiem jej nie zabije. Co byłoby jej bardzo na rękę. Zostać zamordowaną przez swojego pana, bo nie potrafił nad sobą zapanować. To byłoby... Miłe. Najmilsza rzecz z jego strony jaką by dla niej zrobił. Kąciki ust dziewczyny leciutko wzniosły się do góry na tą myśl. Mogłaby zostać zabita, a wtedy wszystko stałoby się lepsze. Teraz wcale nie była taka pewna czy jeszcze w cokolwiek wierzy. Czy gdyby Bóg istniał naprawdę to te rzeczy by się działy? Czy gdyby chociaż trochę zależało mu na losie ludzi pozwoliłby, aby byli mordowani każdego dnia przez istoty, które jedynie kształtem przypominały człowieka? Dzikie bestie, które chciały tylko zabić. Odpowiedź była jasna. Jakby mu naprawdę zależało poprawiły ich los. W końcu był potężny, prawda? Czy nie wystarczyłoby pstryknięcie palcami, aby umarły bądź tak po prostu bez wyjaśnienia zniknęły z powierzchni zmieni pozwalając ludzkości wrócić do wcześniejszego życia? Anabelle innego nie znała. Od kiedy pamięta fwidziała na ulicach długie, białe i ostre kły, banki krwi i plakaty z hasłami, aby oddawać krew w zamian za spokojne życie własne i bliskich. A ona to robiła, dostosowała się do procedur, każdego miesiąca zjawiała się o tej samej porze, w tym samym miejscu i oddawała krew. I co jej z tego przyszło? Jedno wielkie gówno. Jakby tylko wiedziała... Och, jakby tylko wiedziała odebrałaby sobie życie zanim do tego wszystkiego doszło. Wolała to, niż życie w strachu i wiecznie uciekać. Ucieczka niewiele by dała. W końcu i tak udałoby mu się ją znaleźć, a ona zajęłaby tu swoje miejsce. To teraz była jej kolej, aby mu służyć. Tak jak poprzedniczki leżała pewnie w tym samym pomieszczeniu, tak samo przerażona. Tak samo zniszczona. Zarówno wewnątrz jak i zewnątrz. Była wykończona. Tak strasznie zmęczona, obolała i chociaż to najmniej ważne, głodna. Nie pozwolił jej się zagłodzić na śmierć, jednak to co dostawała do jedzenia ciężko było nazwać jedzeniem. Ostatni raz porządny posiłek zjadła po ataku wilka w lesie, kiedy uciekła. Ostatni raz, kiedy brała ciepłą kąpiel. Alexander nie lubił na nią patrzeć, kiedy była ubrudzona własną krwią, wymiocinami czy brudem z celi, gdzie spędzała większość czasu. Fundował jej wtedy zawsze zimny, lodowaty prysznic. Nie było ciepłej wody, ładnie pachnącego płynu do kąpieli niczego. Ona, brudna, chłodna cela, zniszczone ubrania, wampir i zimna woda. O ręczniku mogła zapomnieć. Jej jedynym przykryciem był zniszczony, dziurawy koc, który po kąpieli był równie mokry co wszystko inne. Po każdym takim zabiegu dostawała nowe ubrania, nowe dla niej. Nie zawsze w dobrym rozmiarze, czasem za małe, czasem za duże i nigdy, nigdy nie były wystarczająco ciepłe, aby dała radę ogrzać się po tym chociaż trochę. W takich chwilach, kiedy leżała w ciepłym pokoju, które dawał ogień z kominka, na dużym, najwyraźniej małżeńskim łóżku, pod ciepłą kołdrą i na miękkich poduszkach tęskniła za tamtą celą. Bycie tutaj zawsze oznaczało kłopoty. Nie wydarzyło się tu nic dobrego, więc teraz pozostało jej tylko czekać na to co zrobi teraz mężczyzna. Jaki podejmie krok. Weźmie ją od tyłu, tak jak zwykle czy tym razem zdecyduje się na to, aby musiała na niego patrzeć? Żadnego z tych nie dało się znieść, każdy był upokarzający, bolesny. Jednak to co czuła, kiedy musiała mu patrzeć w oczy w czasie, kiedy... To było... Ciężko było jej znaleźć jakiekolwiek dobre słowa na to co wtedy czuła. Obrzydzenie było na pewno jednym z nich. Tylko pytanie czy czuła je do siebie czy do niego? Możliwe, że obie odpowiedzi były prawidłowe. Bycie okrutnym nie miało tu prawa wstępu. To jaki on wtedy był... Te słowo było zbyt łagodne, a Anabelle sądziła, że nie ma dobrego słowa, które opisałoby jego zachowanie w takich momentach.

Beauty and The BeastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz