44

424 32 0
                                    

Niedzielny poranek, to jedyny czas kiedy mam ochotę na wszystko. Mogłabym góry przenieść co najmniej siedem razy. Po śniadaniu umówiłam się z Aśką i Szymkiem, więc do pokoju wróciłam się tylko po swój czarny plecak z adidasa.

- A ty to gdzie się wybierasz? – zapytał Andreas. Byłam już spóźniona, więc pocałowałam go w policzek i zaczęłam iść do windy, jednak chłopak złapał mnie za nadgarstek i musiałam się zatrzymać.

- Andi śpieszę się. – jęknęłam.

- Gdzie?

- Umówiłam się z Szymkiem. Zobaczymy się po konkursie. – powiedziałam i szybko weszłam do windy. Przed hotelem czekało już na mnie czarne bmw. Zieliński to taka panikara. Już snuł jakieś niewyobrażalne plany, że ktoś mnie porwał, albo, że o nich zapomniałam.

- Uspokój się Szymek i jedź. – powiedziała ostrzej jego żona. Irytował ją i doskonale o tym wiedział.

Cały dzień mieliśmy spędzić wspólnie na nartach. Właściwie to na to miałam największą ochotę. Na spędzenie wspólnie wolnego czasu i dobrą zabawę. Jako, że Emilia była zdecydowanie za mała na narty, wypożyczyliśmy tylko trzy komplety, a dla małej specjalne sanki. Asia postanowiła, że zostanie z Emilką na dole i tutaj będą zjeżdżały, a ja i mój brat od razu pojechaliśmy na górę. Było sporo ludzi, ale czy to był problem?

- Nie będę się z tobą ścigać. – powiedziałam stanowczo.

- Będziesz. – krzyknął ruszając. Założyłam okulary i ruszyłam za nim. Jeżeli już ma robić z siebie kretyna, to nie sam. Nie było szans, żebym go dogoniła. Spod jego nart leciał śnieg, mimo, że miałam okulary ciężko było mi cokolwiek zobaczyć. Dojechaliśmy do punktu wyjścia, czyli do miejsca gdzie zostawiliśmy dziewczyny. Co dziwne wciąż były w tym samym miejscu. Usiadłam na ziemi i ściągnęłam okulary.

- Jak dzieci.

Wszyscy kręciliśmy się wokół krasnoludka. Miło znów było poczuć ten smak dzieciństwa i zjechać na sankach.

- Nagrasz mnie? – poprosiłam bratową, a ta bez wahania się zgodziła. Kolejka na największą skocznię nie była zbyt długa. Była tylko dla tych odważnych, a ja zaliczałam się do nich jako trzecia. Kiedy nadeszła moja kolej, Asia stanęła w bezpiecznej odległości, a ja ruszyłam. Lecąc w powietrzu czułam się jak ptak. Unosiłam się spory kawałek nad ziemią, aczkolwiek ciężko mi się oddychało. Powietrze było szorstkie i nachalnie wpadało do mojego gardła. Upadając, skoczyłam na dwie nogi, a kolana ugięły mi się tak bardzo, że tyłkiem siadłam na nartach. To było cholernie bolesne lądowanie. Zatrzymałam się i usiadłam na ziemi.

- To było szałowe! – pisnęła blondynka.

- Wstaw to na mojego instagrama. – poleciłam. Dawno mnie tam nie było. Dziewczyna kilka minut później oddała mi telefon, a ja schowałam go głęboko do kieszeni.

Po wiadomości od Maćka, dowiedziałam się, że konkurs się nie odbędzie. Fakt, czasami wiało zbyt mocno. Koło czwartej Szymek odwiózł mnie do hotelu.

- Dzięki brat. – powiedziałam. – Dobrze się dziś bawiłam.

- Mam nadzieję. – zaśmiał się. – Będziesz jeszcze w Monachium czy...

- Tak. Muszę zdać kilka egzaminów na uczelni. Przepraszam, ale muszę już iść. Do zobaczenia!

- Pa.

Jestem ciekawa jak zdam te 'kilka' egzaminów, skoro nawet do żadnego się nie przygotowałam... Dzisiejszy wypad na narty był udany. Bawiłam się bardzo dobrze i choć na chwilę przestałam myśleć o wszystkich problemach, które atakowały mnie w Hiszpanii. Wchodząc do swojego pokoju, od razu rzuciłam się na łóżko. Byłam padnięta, a w dodatku bolały mnie nogi. Miałam wielką nadzieję, że do wieczora zostanę sama, ale jak to często mówiono, nadzieja matką głupich.

- Wchodź Andi. – powiedziałam widząc blondyna w drzwiach.

- Widzę, że jesteś zmęczona. Może przyjdę pó..

-Nie, wchodź. – uśmiechnęłam się. Wellinger położył się obok mnie na brzuchu i przez moje ciało przerzucił swoją rękę.

- I jak dziś było? – zagaił. – Widziałem twój filmik. – dodał zanim zdążyłam się odezwać. Opowiedziałam mu wszystko z najmniejszymi szczegółami. Każdy moment był godny wspomnienia.

- Ciebie nawet nie pytam, bo wiem, że strasznie musiałeś się nudzić. – zaśmiałam się cicho.

- Powiedzmy. – wymruczał wprost do mojego ucha.

- Zostaniesz dziś u mnie na noc?

- Zależy co mielibyśmy robić. – spojrzałam na niego i zobaczyłam ten jego głupi uśmiech. Jakiejkolwiek nie zrobił by miny, zawsze wyglądał słodko. Miałam ogromne szczęście, że miałam go tylko dla siebie. Blondyn widząc moje spojrzenie, zgodził się.

Ski jumper squad || A.WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz