71

318 27 0
                                    

Rozmawiając z Dulce kompletnie straciłam poczucie czasu. Miałyśmy sobie tyle do powiedzenia, że kilka godzin to było nic. Nie wiem czemu, kiedy usłyszałam, że Cristiano znów zszedł się z Georginą, zrobiło mi się smutno. To było wszystko jak pieprzona brazylijska telenowela. Musiałam rozłączyć się z przyjaciółką, kiedy zauważyłam, że zbliża się dziewiętnasta. Dosłownie za kilka minut miała odbyć się koronacja, a tej ostatniej nie mogłam przegapić. Biegłam ile sił w nogach. Ze skutkiem, bo kilka minut później byłam na miejscu. Nie mogłam pójść tam gdzie skoczkowie, ale Adam zadbał abyśmy wszyscy byli tuż przy gmachu, gdzie odbywała się ceremonia. I choć dziś nie usłyszę hymnu, to i tak jestem z nich niesamowicie dumna. Te debile jak sobie coś postanowią to, to osiągną. Chcieli być na podium, wywalczyli brąz i nie wiele im brakło do srebra.

Na wywiady mogłam pójść z chłopakami. To był ten czas, kiedy skoczkowie mogli podzielić się z dziennikarzami swoimi wrażeniami i odpowiedzieć na ich pytania. Niespodziewanie sama udzieliłam kilku wywiadów. To było niesamowite. Miałam czas aby pogadać z innymi. Doszłam do wniosku, że dawno się śmiałam się z Tandego i warto byłoby to naprawić. Jak zawsze stali w swoim małym gronie i podziwiali złote krążki. Byli naprawdę zachwyceni, że są złotą drużyną.

- Gratulacje chłopaki! Szacun Forfi. – powiedziałam.

- Koledzy! Kłaniajmy się!

Tande to taki klapek. Ani to śmieszne, ani poważne. Johann zaprosił mnie do siebie i nie miałam zamiaru zrezygnować. Kiedy pomyślę, że do końca sezonu nie zostało wiele, czuję się dziwnie. Uzależniłam się od przebywania z nimi. Może na początku będzie trudno, ale również się przyzwyczaję. Nie wykluczam, że nie pojawię się na jakimś konkursie, ale tego co działo się w tym sezonie nie da się już odtworzyć. To jest właśnie ten jeden, niepowtarzalny epizod.

To był już ten koniec, bo pewnie się już nie zobaczymy. Postanowiłam, że z wszystkimi zrobię sobie zdjęcie. Tak na pamiątkę, aby móc co wspominać. Bądź co bądź, najciężej było mi dogadać się z Markusem i Stephanem. Gdybym ich nie znała, mogłabym powiedzieć, że palili zioło. Rechotali jak małe żabki.

- Może wybierzesz się z nami jutro na mecz hokejowy? – zaproponował Geiger. Wszyscy polecieli wzrokiem po sobie i jednogłośnie przyznali mu rację. Zgodziłam się. Muszę przymilić się do Eisenbichlera, bo wypadałoby żeby siedział ze mną w samolocie. Kamilowi jakoś to wytłumaczę.

Dosłownie chwilę temu pojechaliśmy do naszego domu. Jeszcze dziś musiałam spakować rzeczy, których już raczej nie będę potrzebować. Niemcy lecą w czwartek wczesnym rankiem, a Polacy dwie godziny przed nimi, więc będę musiała na noc wynieść się właśnie do domu Niemców. Czyli... Któraś dwójka musi się dla mnie poświęcić.

Na chwilę wpadł do mnie Maciek. Nie dawno wrócił ze spotkania ze swoją mamą i chciał się ze mną wszystkim podzielić. Jego mama była przekochana. Miałam okazję z nią porozmawiać na ceremonii i muszę przyznać, że takiej mamy ze świecą szukać. Moja mama jest najlepsza i to nigdy się nie zmieni. Nie mógł usiedzieć na miejscu, więc wymieniliśmy się rolami. On opowiadając pakował moją walizkę, a ja grałam cicho na jego gitarze. To wyglądało trochę tak, jakbym go wykorzystywała. Dobrze, że Maciek zagaił na temat mojego brata. Nie zapytałam go, czy da radę po mnie wpaść na lotnisko!

- Zapomniałaś, że jesteśmy w Polsce? – spytał. Szlag! Faktycznie.

- Nie, tylko myślałam, że już wróciliście. Nic, dzięki. Zadzwonię do Roberta.

- Czekaj, dobrze się składa, że dzwonisz. – powiedział. - Tydzień temu musieliśmy sprowadzić twój samochód do Monachium.

- Dlaczego? – zdziwiłam się.

- Był zniszczony, jakby ktoś się nad nim pastwił. W dodatku środek był zwęglony. – odparł. Mnie aż wryło w łóżko.

- O Boże... - westchnęłam. – Dzięki, muszę już kończyć.

- Siostra, nie wiem co się dzieje, ale jak się spotkamy to ci nie odpuszczę.

Do Roberta napisałam tylko wiadomość. Odpisał niemal natychmiast, żebym dała znać gdy będę już w Monachium. Maciek nie oczekiwał ode mnie wyjaśnień, bo nawet nie słuchał jak rozmawiałam z Szymkiem. Albo go to nie interesowało, albo taka była jego natura.

3/3


Ski jumper squad || A.WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz