47

380 26 1
                                    

Pov.Karolina.

Idąc korytarzami uczelni, czułam się jakbym znów była na pierwszym roku i dopiero poznawała mury tej szkoły. Nic dziwnego, przecież nie było mnie tutaj już ponad rok. Od razu poszłam do dziekana. To w końcu on przekonał mnie abym pojechała do Hiszpanii i teraz to on powinien zastanowić się nad moimi wszystkimi egzaminami.

'Prawa ręka' Svena – Gloria, widząc mnie od razu zaprowadziła mnie do siwego mężczyzny. Widocznie na mnie czekał. Usiadłam na skórzanym fotelu naprzeciwko jego wielkiego, dębowego biurka i czekałam na konkrety. Musiał sobie ułożyć pewien plan działania w głowie.

- Uznam ci wszystkie egzaminy, tylko musisz się pojawić na chociażby jednym. – odezwał się. To dla mnie żaden problem. Mimo, że nawet nie zajrzałam do notatek, to wiem, że jestem w stanie zaliczyć każdy opuszczony egzamin.

- Dobrze. – zgodziłam się. – Nawet mogę je zdać teraz.

Dziekan był zdziwiony, ale nie miał wyboru. Obowiązywały go pewne zasady, a on i tak dla mnie je już znacznie złamał. Podpisałam pewien świstek i razem poszliśmy do jednej z sal, gdzie siedziała jedna z psorek. Miałam z nią zajęcie zaledwie kilka razy, ale nigdy się nie polubiłyśmy. Zresztą dla każdego była okropna. Pan Kuetze szepnął jej coś na ucho, a ona spojrzywszy na mnie lekko się uśmiechnęła. Gdy zostałyśmy same, nieco spanikowałam. Patrzyła na mnie wzrokiem, jakbym zabiła jej kota.

- Masz szczęście, że pan Kuetze jest dobrym znajomym twojego ojca. Miałam ogromną ochotę cię oblać. – warknęła.

- Panią również miło widzieć.

Pani Blauermann zadawała mi pytania, jakich chyba nawet nie obejmował program. Momentami wydawało mi się, że zdawałam wszystkie trzy lata. Mimo wszystko poszło mi dobrze, ale jeszcze lepiej poszła mi wiedza praktyczna.

- Ehh Zielińska... Pięć. – westchnęła.

- Obyśmy się już nigdy nie spotkały. – szepnęłam wychodząc z Sali. Dostać u wiedźmy ocenę bardzo dobrą, to tak jakby właśnie ustanowiono nowe święto narodowe. Wie o tym każdy student.

Wychodząc z uczelni poczułam wielką ulgę. Jedyne co teraz mi pozostało, to tylko wysłać e-mail z moją pracą.

Dzisiaj była już środa. To niesamowite jak ten czas szybko leci. Jeszcze pamiętam pierwsze zawody w Titisee-Neustadt. Umówiłam się dzisiaj na spotkanie z moim sąsiadem. Zaprosił mnie na trening, więc nie mogłam mu odmówić. Nie na co dzień ma się okazję zobaczyć skład Bayernu wewnątrz, szczególnie, że to mój ulubiony klub. Przed siedzibą bawarskiego klubu czekał już na mnie blondyn. Może nie widzieliśmy się zbyt często, ale bardzo dobrze się dogadywaliśmy. Zresztą byliśmy w podobnym wieku.

- Masz ruchy jak moja babcia! – fuknął przytulając mnie na powitanie.

- Nic się nie zmieniłeś Josh.

Kimmich nie zwlekając, od razu zaciągnął mnie na boisko. Uważał, że każdy powinien mnie poznać. Nie podobało mi się to. Uważałam, że wywołałam niepotrzebne zamieszanie. Thomas, jak to Thomas nie szczędził sobie zgryźliwych komentarzy. Miło było zobaczyć znów Roberta i James'a. O ile z tym pierwszym mieliśmy więcej okazji aby pogadać, to z tym ostatnim nie rozmawiałam praktycznie od kwietnia ubiegłego roku. Kolumbijczyk chyba jako pierwszy dowiedział się o zdradzie Cris'a i nawet chyba mi o tym powiedział. W momencie kiedy rozmawiałam z Robertem, odezwał się Andreas. Już tęsknił, mimo, że widzieliśmy się wczoraj wieczorem.

- Wybacz Andi, ale nie mogę z tobą rozmawiać. – powiedziałam widząc, jak uśmiechnięty Kimmich zmierza w moją stronę. – Zobaczymy się w niedzielę.

- Jasne, nigdy nie masz dla mnie czasu. – mruknął. Nim zdążyłam zaprzeczyć, rozłączył się. Zawsze wiedział lepiej.

- Chodź na zdjęcie. – powiedział Niemiec. Pociągnął mnie w kierunku grupki facetów i po chwili stałam już między nimi.

- Uśmiech!


Ski jumper squad || A.WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz