Stres pożerał każdego. Powoli, stopniowo zaczął psuć atmosferę w drużynie. Na oficjalnej próbie wszyscy chcieli być najlepsi, ale tylko jedna osoba pomyślała, że ich układ jest niespodzianką i nikt nie może go zobaczyć przedpremierowo. Ten ktoś miał dobry plan ćwicząc zapasową choreografię.
Koczował na lotnisku do momentu, kiedy znalazło się dla niego miejsce w samolocie. Gdy tylko dowiedział się, co przydażyło się jego przyjaciółce, nie mógł postąpić inaczej. Lot był dla niego czymś w rodzaju więzienia. Nie mógł usiedzieć w miejscu, a nie mógł stanąć i chodzić w kółko. Te dziesięć godzin było dla niego istną męczarnią.
Kiedy patrzyła na siebie w lustrze, nie mogła się nadziwić. Wyglądała jak księżniczka. Jej jasnobrązowe włosy były pokręcone. Sukienkę miała prostą. Białą, z przedłużanym tyłem i paskiem świecącym wzdłuż tali. Wysokie szpilki dodawały jej kilku centrymetrów wzrostu, a profesjonalny makijaż kilku lat, co nie oznacza, że wyglądała staro. Makijaż, jaki zrobiły jej wizażystki był piękny i pasował do jej słowiańskiej urody. Nabrała rumieńców, kiedy Lorenzo zaczął prawić jej komplementy. Poczuła się jak prawdziwa kobieta i zaczęła się zastanawiać, dlaczego nigdy tego nie doświadczyła. Przecież tak powinno być ciąle.
Zostawił swoje rzeczy w hotelu i od razu pognał do szpitala, do którego zaprowadził go GPS. Nie miał czasu, aby rozglądnąć się po okolicy. Ważniejsza była ona i jej stan zdrowia, niż to, jak wygląda tutejsze życie czy widoki. Za cholerę nie mógł dogadać się z recepcjonistą. Niestety nie mówiła ona w języku angielskim, a on w hiszpańskim. Niemiec był bliski wybuchu, ale w porę zjawił się młody lekarz, który się nim zajął.
- Spokojnie. - powiedział. - Nie ma tutaj Karoliny.
- Jak to jej nie ma?! Co się z nią stało?! - wręcz krzyczał. Był zmęczony, głodny i zmartwiony, więc nie dziwota, że tak się zachowywał.
- Wypisała się.
Czuła ogromną presję, kiedy kolejne pary schodziły uśmiechnięte ze sceny. Nie czuła się najlepiej. Bolała ją ręka, a w dodatku czuła brak tatuażu. Przyzwyczaiła się do niego i do tego, że przez niego każdy brał ją za silną kobietę i po prostu czuli przed nią respekt. Bez niego była słaba. Bała się, że coś nie wypali i przez nią drużyna może stracić upragnione mistrzostwo.
Powiedzano mu, że znajdzie ją na wielkiej hali w centrum Cancun. Nie miał pojęcia co tam może robić, ale uznał, że jeśli tam pójdzie, nic nie straci. Nie ciężko było mu dostać się do środka. Ochroniarze rozmawiali, a na niego w ogóle nie zwrócili uwagi. Był pod wrażeniem liczbą zapełnionych miejsc. Wiele flag latało w powietrzu, a na scenie przewijali się różnorodni artyści. W oddali zauważył wielką polską flagę. Polską, Niemiecką, Kolumbijską, Rosyjską... To musiało być ważne wydarzenie, skoro tyle krajów zebrało się właśnie tutaj. Stał w dobrym miejscu. Miał widok na lewy ekran i całą scenę.
-Antes que tú, un dueto polaco-italiano y la canción 'Que mas da'.- usłyszał, a chwilę później światła przygasły i na scenę weszła dziewczyna. Kojarzył ją. Miała białą suknię oraz wysokie szpilki. Mimo, że miała mociejszy makijaż poznał ją. To Karolina. Zresztą wszędzie poznałby ten głos. Był lekki i harmonijny. Nie podobało mu się, że Włoch kręci się obok niej w taki sposób, jednak kiedy śpiewali razem, wszyscy ludzie przecierali oczy ze wzruszenia. Nie podobało mu się to, że w pewnym momencie Lorenzo chciał ją pocałować. Był zazdrosny. Był cholernie zazdrosny.
Myślami była gdzieś zupełnie indziej. Zbyt bardzo wczuła się w rolę. Jednak ciążyła na niej pewna odpowiedzialność. To na nią sędziowie będą zwracać uwagę, to ona zostanie oceniona. Chodź nie wyglądało, wszystko było częścią choregrafi. Gdzieś w głębi nie rozumiała dlaczego ludzie piszczeli, gdy Lorenzo się do niej zbliżył.
- Byliście niesamowici! - usłyszeli od jednej z jurorek.
CZYTASZ
Ski jumper squad || A.Wellinger
Fanfiction2018© [Są inni, a jednak łączą ich wspólne zainteresowania i wiek. Obydwoje mają świadomość, że ich przyjaźń jest efektem głupiego żartu, ale nie bardzo ma to jakiś wpływ na ich relację. Ale co stanie się gdy jedno się zakocha?Czy to ich przyjaciel...