104

244 29 0
                                    

Stres pożerał każdego. Powoli, stopniowo zaczął psuć atmosferę w drużynie. Na oficjalnej próbie wszyscy chcieli być najlepsi, ale tylko jedna osoba pomyślała, że ich układ jest niespodzianką i nikt nie może go zobaczyć przedpremierowo. Ten ktoś miał dobry plan ćwicząc zapasową choreografię.

Koczował na lotnisku do momentu, kiedy znalazło się dla niego miejsce w samolocie. Gdy tylko dowiedział się, co przydażyło się jego przyjaciółce, nie mógł postąpić inaczej. Lot był dla niego czymś w rodzaju więzienia. Nie mógł usiedzieć w miejscu, a nie mógł stanąć i chodzić w kółko. Te dziesięć godzin było dla niego istną męczarnią.

Kiedy patrzyła na siebie w lustrze, nie mogła się nadziwić. Wyglądała jak księżniczka. Jej jasnobrązowe włosy były pokręcone. Sukienkę miała prostą. Białą, z przedłużanym tyłem i paskiem świecącym wzdłuż tali. Wysokie szpilki dodawały jej kilku centrymetrów wzrostu, a profesjonalny makijaż kilku lat, co nie oznacza, że wyglądała staro. Makijaż, jaki zrobiły jej wizażystki był piękny i pasował do jej słowiańskiej urody. Nabrała rumieńców, kiedy Lorenzo zaczął prawić jej komplementy. Poczuła się jak prawdziwa kobieta i zaczęła się zastanawiać, dlaczego nigdy tego nie doświadczyła. Przecież tak powinno być ciąle.

Zostawił swoje rzeczy w hotelu i od razu pognał do szpitala, do którego zaprowadził go GPS. Nie miał czasu, aby rozglądnąć się po okolicy. Ważniejsza była ona i jej stan zdrowia, niż to, jak wygląda tutejsze życie czy widoki. Za cholerę nie mógł dogadać się z recepcjonistą. Niestety nie mówiła ona w języku angielskim, a on w hiszpańskim. Niemiec był bliski wybuchu, ale w porę zjawił się młody lekarz, który się nim zajął.

- Spokojnie. - powiedział. - Nie ma tutaj Karoliny.

- Jak to jej nie ma?! Co się z nią stało?! - wręcz krzyczał. Był zmęczony, głodny i zmartwiony, więc nie dziwota, że tak się zachowywał.

- Wypisała się.

Czuła ogromną presję, kiedy kolejne pary schodziły uśmiechnięte ze sceny. Nie czuła się najlepiej. Bolała ją ręka, a w dodatku czuła brak tatuażu. Przyzwyczaiła się do niego i do tego, że przez niego każdy brał ją za silną kobietę i po prostu czuli przed nią respekt. Bez niego była słaba. Bała się, że coś nie wypali i przez nią drużyna może stracić upragnione mistrzostwo.

Powiedzano mu, że znajdzie ją na wielkiej hali w centrum Cancun. Nie miał pojęcia co tam może robić, ale uznał, że jeśli tam pójdzie, nic nie straci. Nie ciężko było mu dostać się do środka. Ochroniarze rozmawiali, a na niego w ogóle nie zwrócili uwagi. Był pod wrażeniem liczbą zapełnionych miejsc. Wiele flag latało w powietrzu, a na scenie przewijali się różnorodni artyści. W oddali zauważył wielką polską flagę. Polską, Niemiecką, Kolumbijską, Rosyjską... To musiało być ważne wydarzenie, skoro tyle krajów zebrało się właśnie tutaj. Stał w dobrym miejscu. Miał widok na lewy ekran i całą scenę.

-Antes que tú, un dueto polaco-italiano y la canción 'Que mas da'.- usłyszał, a chwilę później światła przygasły i na scenę weszła dziewczyna. Kojarzył ją. Miała białą suknię oraz wysokie szpilki. Mimo, że miała mociejszy makijaż poznał ją. To Karolina. Zresztą wszędzie poznałby ten głos. Był lekki i harmonijny. Nie podobało mu się, że Włoch kręci się obok niej w taki sposób, jednak kiedy śpiewali razem, wszyscy ludzie przecierali oczy ze wzruszenia. Nie podobało mu się to, że w pewnym momencie Lorenzo chciał ją pocałować. Był zazdrosny. Był cholernie zazdrosny.

Myślami była gdzieś zupełnie indziej. Zbyt bardzo wczuła się w rolę. Jednak ciążyła na niej pewna odpowiedzialność. To na nią sędziowie będą zwracać uwagę, to ona zostanie oceniona. Chodź nie wyglądało, wszystko było częścią choregrafi. Gdzieś w głębi nie rozumiała dlaczego ludzie piszczeli, gdy Lorenzo się do niej zbliżył.

- Byliście niesamowici! - usłyszeli od jednej z jurorek.

Ski jumper squad || A.WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz