36

499 33 3
                                    

Całą noc nie mogłam zmrużyć oka. Z jednej strony wciąż czułam coś do Cristiano, jednak z drugiej był Wellinger. Obydwaj byli dla mnie ważni.

Wczesnym przedpołudniem byliśmy już w Innsbrucku. Chłopaki rozpakowywali swoje rzeczy, a ja w tym czasie mogłam zwiedzić cały ośrodek. Skoczkowie mieli tu o tyle dobrze, że mogli korzystać z średniej hali. Nie mieliśmy określonego czasu. Mogliśmy tam być ile nam się podobało, oczywiście uwzględniając to, że inne drużyny również będą chciały z tego miejsca skorzystać.

Na początku chłopaki mieli małą rozgrzewkę, a ja dołączyłam do nich, gdy zaczęli grać w siatkówkę.

- Gdzie tak nauczyłaś się dobrze grać? – spytał Maciek.

- Stara sprawa. – zachichotałam.

Jakby nie było, miałam cały dzień dla siebie. Mogłam robić co mi się żyw zamarzyło. Postanowiłam jak najwięcej wyciągnąć z tych podróży i zwiedzić jak najwięcej. Moim pierwszym celem było Alpenzoo. Alpejskie Zoo wydawało mi się najciekawszym obiektem. Od Bergisel było raptem dwadzieścia minut jazdy taksówką.

Nie spodziewałam się takiego niesamowitego obiektu. Zoo znajdowało się jakby na górze i można było przejechać je całe kolejką. Nie było to typowe ZOO z małpami, tygrysem, a takie prawdziwe górskie. Spotkałam wilki i zakochaną parę kozłów, która dobitnie okazywała sobie swoje uczucia. Kiedy akurat wychodziłam ze ZOO, zadzwoniła do mnie Dulce. Jak zawsze miała dużo pomysłów na kolejne filmiki, ale tym razem dzwoniła w sprawie gali. Mówiła coś o jakimś liście do mnie, ale zasięg był bardzo słaby.

- Zadzwonię do ciebie wieczorem.

Szczerze to miałam dość chodzenia. Chciałam trochę się pobawić. W centrum miasta dowiedziałam się, że całkiem niedaleko stąd jest dobry ośrodek narciarski. Kilka razy miałam na nogach narty, ale to było tylko kilka razy. Co mi szkodzi? Pojechałam tam najbliższym busem. To niesamowite, że centrum jest jak od linijki narysowane, a kilka kilometrów dalej jest wszędzie śnieg i wysokie góry. Zapłaciłam za karnet i od razu dostałam zestaw. Jedynym udogodnieniem było to, że od punktu wyjścia można było od razu wyjechać na sam szczyt i tam w małej budce przygotować się do zjazdu. Było dużo ludzi, ale udało mi się w spokoju zapiąć narty. Jak na początek szło mi całkiem dobrze. Nie zaliczyłam żadnego upadku, ale za to kilka razy wpadłam na przypadkowych ludzi.

Do hotelu postanowiłam wrócić pieszo. Ominęły mnie kwalifikacje, ale z internetu wiem, że naszym poszło dobrze, a Kamil zajął drugie miejsce. Pod hotelem byłam pół godziny później. Akurat skoczkowie rozpakowywali busy. Niemal od razu zauważyłam Wellingera. Akurat niósł swoje rzeczy. Nie wiedziałam jak się zachować w tym momencie. I choć to on mnie pierwszy pocałować, to wstyd było mi spojrzeć mu w oczy. Co miałabym mu niby powiedzieć? 'Cholernie mi się podobało, ale nie wiem czy cie kocham.' ? To bez sensu. Kiedy upewniłam się, że zniknął z mojego pola widzenia, poszłam do swojego pokoju. Zdziwiłam się kiedy drzwi były uchylone. Wpadłam tam jak huragan.

- Andreas? A co ty tutaj robisz? – spytałam zdziwiona. Skąd wziął klucz do mojego pokoju?

- Unikasz mnie. Jeśli zrobiłem coś źle, to mi po prostu o tym powiedz. Nie chcę aby coś między nami znów się zepsuło.

Na chwilę się zastanowiłam. Każda moja decyzja mogła mnie dużo kosztować. Przecież nie miałam pewności, że zareaguje tak, a nie inaczej. Pieprzyć wszystkie zasady. Rzuciłam się na chłopaka natychmiast atakując jego usta. Bardzo ryzykuję. I jeśli między nami coś będzie, to nie mogę dać mu tej pewności, że to wszystko przetrwa. Po sezonie będę musiała wrócić do Madrytu, a on zostanie w Niemczech. Nie wierzę w związki na odległość. Wellinger całował zmysłowo, właśnie tak jak wczoraj. Wylądowaliśmy na łóżku, a Niemiec nade mną zawisł. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Odepchnęłam od siebie blondyna i odruchowo poprawiłam bluzę i włosy. Jak się okazało był to Wank, który szukał swojego przyjaciela.

- Tak, jest tutaj. – potwierdziłam, a chłopak wepchał się do mojego pokoju. Wellinger nic z sobie z tego nie robił, że jego imiennik na niego krzyczał. Wydawał się jakby był w swoim małym świecie.

- Coś ty mu zrobiła?! – spojrzał na mnie.

- Ja?- uniosłam ręce do góry. – Nic.

- Spieprzaj Wank bo nam przeszkadzasz. – odezwał się nagle blondyn, a ja cicho się zaśmiałam. Andreas spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem, a po chwili wyszedł. – To na czym skończyliśmy?

- Mieliśmy porozmawiać. – zaśmiałam się.

Andreasowi wydawało się, że jak go pocałowałam to wszystko jest jasne i logiczne. Otóż nie. Związek nie polega na tym aby być ze sobą przez jakiś czas i nagle planować ślub. Związek to ciągłe poznawanie siebie. To prawda, że kocham Wellingera, ale wiem, że go zranię.

- Jesteś straszną pesymistką. – odezwał się. – Żyjesz przyszłością, a przecież tak nie można. Od samego początku wiedziałem, że prędzej czy później to nastąpi, ale widzisz mimo to jesteśmy na takim etapie jakim jesteśmy. Czuję do ciebie coś silnego i chcę abyśmy spróbowali.

- I ja też tego chcę.

- Czyli będziesz moją dziewczyną? – spytał.

- Tak. – zaśmiałam się, a w odwecie chłopak gwałtownie wpił się w moje usta.

Ski jumper squad || A.WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz