20

593 35 0
                                    

W nocy, przez własną głupotę miałam nie złą przygodę. Nie nakarmiłam Emilki wieczorem, więc musiałam zrobić to w środku nocy. Miałam cichą nadzieję, że jej płacz nie obudził nikogo.

Tego ranka miałam więcej czasu dla siebie. Mogłam się spokojnie wyspać, a później na spokojnie ubrać. Popełniłam głupotę nie zabierając ze sobą butów zimowych. Za oknem padał śnieg, było biało, a ja miałam jedynie czarne adidasy. Ubrałam czarne spodnie, bluzę z białym logiem adidasa i czarne buty. Emilia wciąż spała, więc jeszcze troszkę się pomalowałam. Idealnie przed samym śniadaniem dziewczynka się obudziła. Nakarmiłam ją, przebrałam i razem zeszłyśmy do hotelowej restauracji. Akurat trafiłyśmy na moment, gdzie wszyscy zaczęli się schodzić. Przy jednym ze stolików zauważyłam Kamila.

- Możemy się dosiąść ? – spytałam podchodząc do niego.

- Oczywiście. – zaśmiał się. Usiadłam naprzeciwko niego, a dziewczynkę posadziłam na kolanach. Chwilę później restauracja była już zapełniona, a kelnerzy roznosili śniadanie. Dziś na śniadanie było coś, czego nie umiałam nazwać. Niby wyglądało to jak jajko, ale tak nie smakowało. Nieopodal siedzieli Niemcy, ale nie kusiło mnie aby tam spojrzeć. Dobrze rozmawiało mi się z moimi rodakami, szczególnie , że Emilia swoimi 'rozmowami' sprawiała lawę śmiechu.

- Ona jest taka kochana! – powiedział Maciek przytulając ją do siebie.

Po śniadaniu bardzo chciałam zobaczyć okolicę. Ubrałam bardzo ciepło dziewczynkę, nałożyłam kurtkę i wyszłyśmy na zewnątrz. W rzeczywistości nie było tak zimno, jak się mogło wydawać. W pewnym momencie dziewczynka zapiszczała radośnie, a po chwili już gryzła nos Andreasa.

Pov. Andreas.

Od wczoraj wciąż jestem w szoku. Okłamała mnie podwójnie, ale sprawiła mi tym samym niesamowitą niespodziankę. Zresztą nie tylko mi. Chwila zawahania pojawiła się, gdy wparowała do naszego pokoju z małą Emilką. Zastanawiałem się czy to ta sama dziewczyna z którą pisałem. Nigdy nie wspominała, że ma dziecko, ale powiedziała, że to córka jej brata. Uwierzyłem, bo chciałem uwierzyć. Gdyby mi powiedziała, że jest królową na Szeszelach, to również bym uwierzył.

Po śniadaniu zauważyłem, że dziewczyny wychodząc więc pobiegłem za nimi. Wydawało mi się, że to była jedyna okazja aby porozmawiać we dwoję. Podbiegłem od tyłu i uniosłem dziewczynkę, a ta radośnie zapiszczała i zaczęła mnie całować. Tym razem jednak nie wbiła zębów w mój nos, a jedynie pośliniła moje policzki.

- Gdzie się wybieracie ? – spytałem odstawiając radosną blondynkę na ziemię.

- Idziemy zobaczyć okolicę. A ty nie powinieneś teraz szykować się do konkursu ?

- Powinienem, ale wolałbym pogadać z tobą. – odparłem. – W końcu okłamałaś mnie i jesteś mi coś winna.

Szliśmy przez chwilę rozmawiając o niczym. Każdy z nas opowiadał co działo się u niego. Miałem wrażenie, że razem z Karoliną znamy się bardzo długo. Nie czułem przed nią skrępowania, bo była bliska mojemu sercu. Niczym najlepsza przyjaciółka.

Koło południa wróciliśmy do hotelu na kolejny posiłek, a zaraz po nim pojechaliśmy na skocznię. Dzisiaj warunki w cale nie były lepsze od wczorajszych, ale wiatr odrobinę ustąpił. Karolina z swoją bratanicą pojechały swoim samochodem. Na miejscu, każdy z zespołów miał przydzielone miejsce gdzie mógł spokojnie rozpakować sprzęt i gdzie przede wszystkim było ciepło. Idąc w kierunku skoczni, zauważyłem jak pod domek Polaków podjechał czarny, luksusowy wóz i wysiadł z niego facet w garniaku. Przywitał się z Kamilem, który ćwiczył a po chwili z domku wyszła Karolina z dziewczynką na rękach. Przywitali się i mężczyzna zabrał dziewczynkę, a brunetka poszła po samochodu po jej rzeczy. To musiał być jej brat. Jak szybko przyjechał, tak szybko odjechał. Pod samą skocznią wiało coraz mocniej. Miałem świadomość tego, jak zresztą każdy, że konkurs drużynowy może zostać odwołany. W pewnym momencie zadzwoniła do mnie moja młodsza siostra – Julia. Już od kilku dni suszy mi głowę, abym za wszelką cenę umówił się z jej przyjaciółką. Nie lubię Marie, nie jest w moim typie i nigdy nie będzie. Jest ode mnie młodsza jedynie o jeden rok, a zachowuje się jak zdesperowana nastolatka, która poszukuje chłopaka. Marie jest bardzo wysoka, powiedziałbym nawet , że prawie mi dorównuje, do jej figury nie mam zastrzeżeń, bo jest chuda, ale powiedziałbym, że za chuda. Nie lubiłem gdy dziewczyna była arogancka i zachowywała się jak chłopak. Dla mnie to było niepojęte.


Ski jumper squad || A.WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz