46

355 27 0
                                    

Pov.Andreas.

Co znów zrobiłem źle? Nie miałem kiedy czegokolwiek powiedzieć. Nie miałem kiedy czegokolwiek zrobić. Czy tylko mi się wydaje, że kobiety to stan umysłu?

Na lotnisku byłem już bliski rozszyfrowania Karoliny, ale musiał pojawić się Karl. Zadawał multum pytań, a ja nie wiedząc co odpowiedzieć kiwałem tylko głową.

Będąc w swoim mieszkaniu od razu wsadziłem brudne ubrania do pralki. Nie byłbym sobą gdybym tego nie zrobił. Podczas gapienia się w wirujący bęben pralki doszedłem do wniosku, że powinienem ją przeprosić. Karolinę, nie bęben. Prezent to idealna rzecz na taką 'okazję'. Problem polegał na tym , że nie byłem dobry w te klocki. Nie wiem co lubią dziewczyny, a gdybym zapytał Julię, to tak jakbym zapytał o prezent dla Marie. Wolałem zabrać się za to sam. Przecież kupienie głupiego prezentu nie może być jakoś specjalnie trudne.

Idąc uliczką, gdzie są same sklepy wpadłem na pomysł, że każda dziewczyna lubi błyskotki. Wróciłem się kilka kroków w tył i wszedłem do jednego ze sklepów jubilerskich. Od razu w oczy rzuciło mi się stoisko z wisiorkami. Na szczęście podeszła do mnie dużo starsza ekspedientka.

- W czym mogę ci pomóc?- spytała uśmiechając się.

-Szukam ładnego wisiorka dla... dziewczyny. – odparłem. Kobieta natychmiast pokazała mi jedną z szufladek.

- A na jaką okazję?

- Um... - zawahałem się. – Przeprosiny.

Kobieta cicho się zaśmiała po czym wskazała mi dwa złote wisiorki. Pierwszy był bardzo cienki, a zawieszka była w kształcie różowego serca z wygrawerowanym 'Kocham cię'. Drugi był nieco grubszy. Miał dwie zawieszki, księżyc od którego znów odchodził łańcuszek i gwiazdka.

- Biorę ten. – wskazałem na drugi naszyjnik. Kobieta uśmiechnęła się po czym zapakowała mój prezent i kazała podejść mi do kasy.

Od razu poszedłem do Karoliny. Nie widziałem powodu, ażeby z tym zwlekać. Jakże wielkie było moje zdziwienie, kiedy z windy wyszedł we własnej osobie Joshua Kimmich. Na moment odebrało mi mowę. Gdy spostrzegł, że mu się przyglądam, na moje szczęście winda się zamknęła.

Zapukałem do drzwi i niecierpliwie przechodziłem z jednej nogi na jedną. Po chwili drzwi się otworzyły i zobaczyłem uśmiechniętą od ucha do ucha Karolinę.

- Cześć Andi. Wchodź. – powiedziała radośnie, a mnie znów owiała niepewność. O co do jasnej cholery chodzi?

- Nie jesteś na mnie zła czy coś? – spytałem.

- Co znowu wymyśliłeś? – zaśmiała się. – Jasne, że nie. Niby o co?

Usiedliśmy w salonie i nie czekając na nic wręczyłem brunetce wisiorek. To było oczywiste, że zapyta mnie o powód dlaczego go kupiłem.

-Hej, to ty patrzyłeś na nas wzrokiem mordercy. – zaśmiała się. Zawsze znajdzie argument, aby się wybronić.

Razem się nudziliśmy. Choć nie powinienem to wepchnąłem w siebie pół pizzy i prawie litr coli. Byłbym w stanie zjeść wszystko sam, ale była jeszcze Karolina. Dziewczyna jadła jak najęta, a wyglądała lepiej niż nie jedna modelka. W tym czasie brunetka usiłowała nauczyć mnie Polskiego i odrobinę Hiszpańskiego. I może nie było to takie trudne, ale jednak wolałem słuchać. Podobało mi się kiedy Karolina mówiła do mnie z wyrazistym, hiszpańskich akcentem.

Ski jumper squad || A.WellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz