Pov.Karolina.
Wszyscy mówią o tym, co przydarzyło się tej nocy Andreasowi. Ktoś podrzucił mu do pokoju zmasakrowaną kukłę, która przypominała skoczka. Szczerze, to mało mnie to interesowało, jednak wszyscy wskazywali na mnie palcem. Przez to, że powiedziałam za dużo, wszyscy widzą we mnie sprawce.
- Nic nie zrobiłam. - warknęłam, kiedy kolejny raz trener Schuster spytał mnie o to samo. - Jeśli mi pan nie wierzy, może pan spytać Forfanga, że w nocy rozmawialiśmy.
- Jasne, sprawdzę to.
Wpieniało mnie to, że nikt mi nie wierzył. Nikt prócz Polaków i Norwegów. Naprawdę wszyscy mają mnie za kryminalistkę?
Byłam na tyle zła, że zamiast pójść z chłopakami na miasto, włóczyłam się sama. To co siedziało mi w głowie, było jak grzech śmiertelny. Nienawidzę kabli. Są szkodnikami społeczeństwa. Szczególnie, jeśli kiedyś byli ci bardzo bliscy.
Spacerowałam po jednym z mostów, gdy usłyszałam swoje imie. Nie musiałam się odwracać, żeby wiedzieć kim jest osoba, która mnie woła. Michi miał stosunkowo niski głos i jako jedyny z Austriaków miał wyrazisty akcent.
- Cześć, jak mnie znalazłeś? - spytałam.
- Nie ciężko. - zaśmiał się. - Po prostu za tobą szedłem. Chciałem z tobą pagadać. Wiesz... Jak przyjaciel z przyjaciółką.
To miłe, że uważał mnie na przyjaciółkę. Mogłam się domyślić, że chodzi o Krafta. Właściwie to nie wiedziałam co się między nimi teraz działo. Nie widziałam, żeby się do siebie zbliżyli, ale nie widziałam, żeby się od siebie oddalili. Wydaje mi się, że zostało tak jak jest.
- Nie wiem co było między wami, ale wydaje mi się, że Stefanowi bardzo na tobie zależy. - powiedziałam.
- Eh... - westchnął. - Nawet nie wiesz jak mi na nim zależy. Ale my, jako para nie mamy szans.
- Niby czemu?- spytałam oburzona. Myślę, że wszyscy nieświadomie iść łączyli. Ich przyjaźń była taka... Prawdziwa. Nie dało się jej opisać za pomocą słów.
- Boję się, że środowisko nas niezaakceptuje. Boję się przyznać przed kamerami, że jestem inny. Że podoba mi się własnie Stefan. - odparł. Przytłaczało go to wszystko. Nawet po części go rozumiałam. Musiał mocno kochać Krafta, ale obawa przed innymi ludźmi była silniejsza. Nie chciał, aby on i jego przyjaciel mieli w życiu pod górkę. Jeśli się kogoś kocha, chce się dla niego jak najlepiej.
- Nie mogę ci powiedzieć co masz robić. Jeżeli chcesz pocieszenia, to powiem ci, że byliśmy z Wellingerem parą. Nikt o tym nie wiedział.
- Serio? - zdziwił się. - Ostatnio prawie go pobiłaś.
- To już odrębna historia. Jest męską dziwką i tyle.- burknęłam. Michael chyba zrozumiał moją aluzję i natychmiast zmienił temat. Szliśmy już w kierunku hotelu. Chłopaków czekały kwalifikacje, a ja jeszcze musiałam pogadać z Johannem.
***
Konkurs jak każdy inny. Skacze 50 zawodników, ale na końcu i tak wygrywa Kamil Stoch. To co on tam wyczyniał przechodziło ludzkie pojęcie! Od tak pobił sobie rekord skoczni.
- Ewa mnie chyba zabije za te wazony. - zaśmiał się kiedy jechaliśmy już do Vikersund.
- No tak. - rónwież się zaśmiałam. - Jeszcze dołożysz talerz i będzie komplet.
Nie spodziewałam się telefonu od Cristiano. Ciekawiło mnie czego ode mnie chciał, ale za każdym razem odrzucałam połączenie. To co mi zrobił i do czego doprowadził, nie pozwoliło mi postąpić inaczej.
CZYTASZ
Ski jumper squad || A.Wellinger
Fanfiction2018© [Są inni, a jednak łączą ich wspólne zainteresowania i wiek. Obydwoje mają świadomość, że ich przyjaźń jest efektem głupiego żartu, ale nie bardzo ma to jakiś wpływ na ich relację. Ale co stanie się gdy jedno się zakocha?Czy to ich przyjaciel...