Pov.Andreas.
Kiedy się pojawiła, odruchowo poprawiłem marynarkę. Wyglądała obłędnie. Kręcone włosy idealnie pasowały do lekkiego, ale zmysłowego makijażu, a bordowe usta do sukienki, jaką miała na sobie. Jej figura i uroda były marzeniem wielu kobiet.
- Gotowa? - spytałem. Brunetka uśmiechnęła się i kiwnęła głową. Jak przystało na gentelmena, otworzyłem jej drzwi do samochodu, który załatwił Peter, a gdy wsiadła, zamknąłem drzwi.
Siedząc w restauracji, zauważyliśmy Kamila i Ewę. Nic dziwnego, bo to on wpadł pierwszy na pomysł, żeby tutaj przyjechać, a ja się od niego tylko odgapiłem.
- Nie musiałeś dzisiaj robić takiej szopki. - powiedziała upijajac kolejny łyk wina.
- Uwierz, musiałem. - zaśmiałem się. - Chciałem wszystko między nami naprawić.
- To kochane, że bierzesz cała winę na siebie, ale jestem jeszcze ja. Gdybym powiedziała ci prawdę, nie ukrywała tego kim jestem, pewnie do tego by nie doszło. Bardzo chciałam cię przeprosić za to, że przeze mnie wylądowałeś u psychiatry. Jednak musisz postawić się w mojej sytuacji. Jak się wtedy czułam, kiedy mówiłeś o mnie takie rzeczy. - westchnęła. Załapałem ją za dłoń i delikatnie się uśmiechnąłem.
- Pokochałem cię taką, jaką jesteś. Z tatuażami czy bez, wciąż jesteś tą samą Karoliną.
- Wiesz... Już drugi raz mówisz mi, że mnie kochasz. - zauważyła. - Też cię kocham, ale zastanawiałeś się co będzie po Planicy?
- Tak. - odparłem. - Nie potrafię zrozumieć dlaczego wybrałaś właśnie Argentynę. Tutaj masz wszystkich. Rodzinę, przyjaciół, mnie...
- To moja decyzja. - mruknęła.
Kiedy tańczyliśmi, poczułem się jak wtedy, kiedy byliśmy razem. Uwielbiałem patrzeć na jej śnieżny uśmiech. Nigdy nie poznałem piękniejszej kobiety. Często zastanawiałem się po kim odziedziczyła taką urodę.
Wróciliśmy do hotelu przed północą. W niektórych pokojach jeszcze paliły się światła, mimo że jutro z samego rana zostajemy wymeldowani. Byłem pod wrażeniem, że jutro Karolina będzie musiała wstać o 3 nad ranem. Odprowadziłem ją pod same drzwi i przytuliłem na pożegnanie. Miałem już się odwracać, kiedy brunetka pociągnęła mnie do siebie i wpiła się w moje usta. Ująłem ją w tali, gdy ktoś nagle zakaszlał. Oderwałem się od niej jak oparzony.
- Nie żeby coś...- odezwał się Kraft.- ale to jest miejsce publiczne.
- Oj! Chyba cię Michi szuka. - powiedziała brunetka. Farbowany blondyn nerwowo się rozejrzał i zniknął za rogiem. Tak jak Karolina. Westchnąłem i sam udałem się do swojego pokoju.
Pov.Karolina.
Było mi miło, gdy na lotnisku pojawili się wszyscy. Była trzecia nad ranem, a przecież sami mieli samolot kilka godzin później. Musiałam już iść, ale nie mogłam polecieć bez pożegnania z Andreasem.
- Będę tęsknić. - szepnął przyciągając mnie do siebie.
-Lepiej będzie jeśli ułożysz sobie życie beze mnie. Nie chcę zostawiać cię tutaj z nadzieją, że kiedyś wrócę i będzie tak jak dawniej. - powiedziałam.
- Ty chyba upadłaś na głowę! - ryknął. - Chodźbym miał być do końca życia sam, będę na ciebie czekał. Nawet jeśli ty o mnie zapomnisz.
- Pamiętaj, że cię kocham. - szepnęłam i poszłam w kierunku bramek. Mimo, że wiele razy słyszałam swoje imię, nie odwróciłam się. To co wydarzyło się w minionym roku jest już przeszłością.
* * *
Poczułam ulgę kiedy przekroczyłam próg swojego mieszkania. Dobrze jest wrócić do miejsca, gdzie czeka cię odpoczynek od wszystkiego.
Prawda była taka, że nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Pomyślałam, że mogłabym pójść na jakiekolwiek zakupy, ale szybko zrezygnowałam i zadzwoniłam do Cris'a. Akurat trafiłam na moment, kiedy zgrupowanie kadry się skończyło, a on był już w Madrycie. Obiecał, że wpadnie do mnie jaknajszybciej się da i przy okazji kupi coś, co z pewnością poprawi mi humor. Byłam zaskoczona, bo niby skąd wiedział, że to nie mój dzień?
Może nie minął kwadrans, a Roni stał już pod moimi drzwiami.
- Skąd o tej porze wytrzasnąłeś lody? - spytałam widząc, jak Portugalczyk wyciąga z siatki pudełko mieszanych lodów. Tych, które tak bardzo kocham.
- Myślę przyszłościowo, nie to co ty. - zaśmiał się.
Rozsiedliśmy się wygodnie na kanapie i przykryci kocem jedliśmy lody i oglądaliśmy filmy, które się trafiły.
CZYTASZ
Ski jumper squad || A.Wellinger
Fanfiction2018© [Są inni, a jednak łączą ich wspólne zainteresowania i wiek. Obydwoje mają świadomość, że ich przyjaźń jest efektem głupiego żartu, ale nie bardzo ma to jakiś wpływ na ich relację. Ale co stanie się gdy jedno się zakocha?Czy to ich przyjaciel...