Victim.

710 66 24
                                    

Głośne trzaśnięcie łamanej gałęzi rozległo się po lesie, rozpraszając panującą w nim grobową ciszę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Głośne trzaśnięcie łamanej gałęzi rozległo się po lesie, rozpraszając panującą w nim grobową ciszę. Potem dało się usłyszeć kilka sciszonych głosów, wymierzonych w nieuważną postać z kapturem. Dalej już szli w ciszy uważając na każdy krok. Było ich siedmiu, przemoknięci do suchej nitki jakimś cudem przemknęli obok rozświetlonych radiowozów i ukryli się w mroku lasu. Od tamtej pory za wszelką cenę starają się dostać z powrotem do miasta.

Gdy już do niego dotarli deszcz jeszcze nie przestał padać, dzięki temu nie będą musieli tłumaczyć się w domu dlaczego są mokrzy. Stanęli w kółku na placu zabaw i przez chwilę się nie odzywali.

-Nikt nie może się dowiedzieć. -w końcu Namjoon podjął temat, o którym nikt nie chciał rozmawiać. -Mogliśmy tam zginąć. Mamy wielkie szcz-

-Okropnie was przepraszam. -Jin skłonił się przed nimi, zaciskając mocno powieki, na które ciągnęły się łzy. Wiedział, że to wina hamulców, a raczej ich brak, ale czuł, że mógł temu zapobiec. Nie musiał jechać tak szybko, nie musiał w ogóle jechać. Mógł im wszystkim wybić ten pomysł z głowy, ale był zbyt słaby by to zrobić. Niby najstarszy, ale miał najmniej do powiedzenia. -Gdybym... Gdybym wcześniej sprawdził hamulce nic takiego by się nie stało... -próbował powstrzymać słone łzy, płynące po policzkach mimo wszystko.

-Hyung. To nie Twoja wina. -Jimin pogłaskał go po plecach. -Nikt z nas nie sprawdził,więc to tak samo nasza wina.

-Nie jest istotne czyja to wina. Nikt się o tym nie dowie, a my musimy o tym zapomnieć. -Yoongi rozejrzał się po przyjaciołach. -Nikt. NIKT. Nie ma prawa się dowiedzieć. Rozumiemy się? -spojrzał po nich jeszcze raz i widząc przerażenie i niepewność na ich twarzach, westchnął ciężko.

-Wracajmy do domów. Jest już późno. Jutro spotkamy się na dachu szkoły na długiej przerwie. -wszyscy tylko przytaknęli na słowa Namjoona i przeszli się każdy w swoją stronę. Żaden z nich nie wiedział jeszcze, że to był dopiero początek ich problemów.

***

Po powrocie do domów ich rodzice nie mieli jakichś większych problemów z porą powrotu, czy stanem w jakim byli ich synowie. Wszyscy poszli od razu spać z wyjątkiem Jina. Całą noc przeżywał wydarzenia z ubiegłej nocy. Sama myśl, że wszyscy mogli zginąć była przerażająca, a już fakt, że wszystko stało się z jego nieuwagi i głupoty przebijał wszystko.

Rano podniósł się z łóżka ledwo przytomny ż ogromnymi workami pod oczami. Rodziców już nie było, gdy zszedł po schodach do kuchni, więc mógł w spokoju sam zkonsumować śniadanie, które już stało w mikrofalówce odłożone zapewne przez jego mamę. Miała w zwyczaju codziennie wstawać wcześniej, żeby zdążyć zadbać o zdrowie swojego syna. Mawiała, że śniadanie to najważniejszy posiłek dnia, a zbyt dobrze znała swoje dziecko, żeby zaufać mu w tej kwestii. Codziennie też robiła co innego, żeby mu się nie znudziło, ale nie ważne co to było, Jin zawsze zjadał jedzenie zrobione przez mamę.

SecretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz