Głośne trzaśnięcie łamanej gałęzi rozległo się po lesie, rozpraszając panującą w nim grobową ciszę. Potem dało się usłyszeć kilka sciszonych głosów, wymierzonych w nieuważną postać z kapturem. Dalej już szli w ciszy uważając na każdy krok. Było ich siedmiu, przemoknięci do suchej nitki jakimś cudem przemknęli obok rozświetlonych radiowozów i ukryli się w mroku lasu. Od tamtej pory za wszelką cenę starają się dostać z powrotem do miasta.
Gdy już do niego dotarli deszcz jeszcze nie przestał padać, dzięki temu nie będą musieli tłumaczyć się w domu dlaczego są mokrzy. Stanęli w kółku na placu zabaw i przez chwilę się nie odzywali.
-Nikt nie może się dowiedzieć. -w końcu Namjoon podjął temat, o którym nikt nie chciał rozmawiać. -Mogliśmy tam zginąć. Mamy wielkie szcz-
-Okropnie was przepraszam. -Jin skłonił się przed nimi, zaciskając mocno powieki, na które ciągnęły się łzy. Wiedział, że to wina hamulców, a raczej ich brak, ale czuł, że mógł temu zapobiec. Nie musiał jechać tak szybko, nie musiał w ogóle jechać. Mógł im wszystkim wybić ten pomysł z głowy, ale był zbyt słaby by to zrobić. Niby najstarszy, ale miał najmniej do powiedzenia. -Gdybym... Gdybym wcześniej sprawdził hamulce nic takiego by się nie stało... -próbował powstrzymać słone łzy, płynące po policzkach mimo wszystko.
-Hyung. To nie Twoja wina. -Jimin pogłaskał go po plecach. -Nikt z nas nie sprawdził,więc to tak samo nasza wina.
-Nie jest istotne czyja to wina. Nikt się o tym nie dowie, a my musimy o tym zapomnieć. -Yoongi rozejrzał się po przyjaciołach. -Nikt. NIKT. Nie ma prawa się dowiedzieć. Rozumiemy się? -spojrzał po nich jeszcze raz i widząc przerażenie i niepewność na ich twarzach, westchnął ciężko.
-Wracajmy do domów. Jest już późno. Jutro spotkamy się na dachu szkoły na długiej przerwie. -wszyscy tylko przytaknęli na słowa Namjoona i przeszli się każdy w swoją stronę. Żaden z nich nie wiedział jeszcze, że to był dopiero początek ich problemów.
***
Po powrocie do domów ich rodzice nie mieli jakichś większych problemów z porą powrotu, czy stanem w jakim byli ich synowie. Wszyscy poszli od razu spać z wyjątkiem Jina. Całą noc przeżywał wydarzenia z ubiegłej nocy. Sama myśl, że wszyscy mogli zginąć była przerażająca, a już fakt, że wszystko stało się z jego nieuwagi i głupoty przebijał wszystko.
Rano podniósł się z łóżka ledwo przytomny ż ogromnymi workami pod oczami. Rodziców już nie było, gdy zszedł po schodach do kuchni, więc mógł w spokoju sam zkonsumować śniadanie, które już stało w mikrofalówce odłożone zapewne przez jego mamę. Miała w zwyczaju codziennie wstawać wcześniej, żeby zdążyć zadbać o zdrowie swojego syna. Mawiała, że śniadanie to najważniejszy posiłek dnia, a zbyt dobrze znała swoje dziecko, żeby zaufać mu w tej kwestii. Codziennie też robiła co innego, żeby mu się nie znudziło, ale nie ważne co to było, Jin zawsze zjadał jedzenie zrobione przez mamę.
CZYTASZ
Secret
FanfictionPairingi: NamJin, YoonMin, VHope, TaeKook Gatunek: angst, lekki smut Opis: Co się stanie jeśli nie wszystko pójdzie tak jak powinno? Jin przystał na propozycję przyjaciół i będzie tego żałował do końca życia. Czy jego związek z Namjoonem przetrwa...